XMA

Czyli sztuki walki wręcz. To co każdy samuraj musi umieć i wiedzieć.

Moderator: Zarząd

Awatar użytkownika
zz_top
Posty: 74
Rejestracja: 2 marca 2008
Lokalizacja: Białystok

Re: XMA

Post autor: zz_top »

Czarna - o ile mogę cię zrozumieć, to nie mogę się do końca zgodzić ani z Tobą ani z wypowiedziami Tigera... Kwintesencja sporu tkwi w tym, że jak sama napisałeś "nie nazwałabyś tego sztuką". Sęk w tym, że nazwa "X-treme Martial Arts" sama wskazuje, że propagatorzy tego czegoś uważają to za sztukę. To totalne nieporozumienie. Problem jest oczywiście głębszy. Teraz artystą każą się nazywać byle pisarczyny, aktor średniego formatu to już nie tylko "mistrz" ale "autorytet moralny". Skoro sztuką nazywa się przeróżne "instalacje" i "performance" to nic dziwnego, że i takie "wygibasy" awansowały do miana sztuki walki. W zasadzie wszystko co wymaga jakiegokolwiek wysiłku w poznaniu i przyswojeniu jest obecnie tak obce ludziom, że wydaje im się, że to musi być jakaś "sztuka" albo przynajmniej "system". System to też modne słowo - każda rzecz o liczbie elementów powyżej 3 i spełniająca kilka funkcji to już system.
Sztukami walki można nazwać coś co poprzez ćwiczenie walki przynosi głównie efekt duchowy (jedność ciała i umysłu, oświecenie, jak zwał tak zwał - na przykład iaido). Sportem walki można nazwać coś co poprzez ćwiczenie walki przynosi efekt sportowy (zwycięstwa, punkty, medale - na przykład kendo). Systemem walki można nazwać coś co poprzez ćwiczenie walki przynosi ci zwycięstwo w walce (na przykład taką intencję zapewne mieli średniowieczni mistrzowie miecza w europie spisując swoje traktaty). Nie wyklucza to oczywiście, że poszczególne definicje będą sie przenikały, przecież dalece krzywdzące jest pisanie o kendo, że to tylko i wyłącznie sport! A czym w takim razie są te XMA? Odnosi się tam jakieś duchowe zwycięstwo nad samym sobą? A może walczy się tam na jakieś punkty? No to może ktoś z XMA spróbuje skonfrontować swoje umiejętności we władaniu mieczem z kendoką lub kimś rzetelnie praktykującym szermierkę europejską? Hmmm... Odpowiedzi nasuwają się same.
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: XMA

Post autor: GrafRamolo »

ZZ top, a ja z kolei nie zgodzę się z tobą. Krytykujesz zjawiska typu performance i instalacje odbierając im możność bycia nazywanymi sztuką. A ja stanowczo przeciw temu protestuję. Nie będę posiłkował się tu definicją dzieła sztuki bo jak zapewne wiesz na ten temat napisano grube tomy ale zapewniam cię a wypowiadam się z własnego doświadczenia że i w tych dziedzinach są zjawiska zasługujące na miano dział sztuki i to zasługujące w pełni i bezdyskusyjnie. To bardzo trudne formy wyrazu i masz rację jest wśród nich cała masa tandety ale właśnie tym trudniejsze staje się stworzenie na tym polu czegoś wartościowego. Myślę że zawsze było tak i będzie że były dzieła w pełni zasługujące na miano dział sztuki wyznaczające nowe jakości, były dzieła po prostu nazywane sztuką, były dzieła ledwo zaliczające się do tego grona i były dzieła pretendujące do tej nazwy ale nie mające z nią za wiele wspólnego. I tak samo jest w moim odczuciu w sztukach walki. Wiele działań jest warta nazwy sztuki walki ale tez jest cała rzesza działań obocznych lub na siłę pretendujących do tej szumnej nazwy. Ja osobiście uważam że można ćwiczyć najszlachetniejszą z możliwych szkół ale ćwiczyć ja byle jak bez zaangażowania i to nadal nie będzie sztuka walki. A można zwykły aerobik ćwiczyć z takim zaangażowaniem że stanie się prawie twoją religią. I dlatego w moim odczuciu nie to co ćwiczymy ale to jak ćwiczymy upoważnia nas do stosowania terminu sztuki.
Awatar użytkownika
zz_top
Posty: 74
Rejestracja: 2 marca 2008
Lokalizacja: Białystok

Re: XMA

Post autor: zz_top »

Wiem graf, wiem... Posłużyłem się tego typu przykładem jak te przeróżne "instalacje i performance", bo jak słusznie zauważyłeś mnóstwo wśród nich idiotyzmów, która w założeniu "artysty" miały być tylko "szokujące". Jestem być może zbyt staroświecki w pojmowaniu tego co sztuką jest a co nią nie jest. Jak może wiesz jestem rzemieślnikiem parającym się budową gitar. Ale w życiu nie przyszło by mi do głowy nazywania tego sztuką lub siebie artystą! To rzemiosło i tyle! Równie dobrze można by nazywać artystą gościa robiącego pędzle. Sztuką to być może będzie, ale sam muszę się wydźwignąć na inny poziom - techniki, wiedzy i chyba przede wszystkim ducha. Niezależnie od tego czy jest to chwytanie za pędzel, dłuto czy miecz, sztuką jest to tylko wtedy, gdy zapewnia doznania duchowe, estetyczne bo wypływa z głębi serca twórcy... Jeśli to w założeniu ma być "ekstremalne", "szokujące", "wyzywające", "prowokujące" to gdzie w tym sztuka??? Za żadne skarby świata nie nazwałbym sztuką tego co wyprawiają ci goście z XMA. Ale dobrze zauważyłeś w konkluzji, że sam fakt zajmowania się jakąś profesją artystyczną nie upoważnia nas do nazywania się artystami a tego co robimy sztuką.
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: XMA

Post autor: GrafRamolo »

" sztuką jest to tylko wtedy, gdy zapewnia doznania duchowe, estetyczne bo wypływa z głębi serca twórcy"

Tu się zgodzę ale co w przypadku gdy aby zapewnić doznań duchowych ktoś potrzebuje bodźców silniejszych? Właśnie szokujących i ekstremalnych?
Ja uważam że sztuka wręcz powinna zaskakiwać szokować i prowokować, taki jest jej cel czyli grać na szeroko pojętych emocjach nie tylko zawężać się od wybranej garstki tych przyjemnych i standardowych. W moim odczuciu nie ma nic właśnie gorszego niż dzieło, które nie wzbudza żadnych emocji takie coś jest dla mnie bezwartościowe. A jeśli coś prowokuje szokuje itp znaczy że porusza nasza duszę i zapewnia nam doznania duchowe. Tak czy siak nie zrozum mnie źle nie mówię że każde dzieło powinno być takie a jedynie pewna cześć choćby dla kontrastu dla tych innych bardziej spokojnych. A jak się to ma do sztuk walki? Uważam że jeśli ktoś ćwiczy coś z odpowiednim zacięciem i determinacją to dopóki jest w tym szczery i oddany nie ma w tym nic złego. Kiedyś przydatność sztuk walki można było sprawdzić empirycznie dziś moim zdaniem wyznacznikiem jesteś sobie sam i albo czujesz że sam siebie oszukujesz uprawiając coś i wtedy zmieniasz styl, szkołę albo pozostajesz temu wierny i ćwiczysz z zapałem starając się swoją postawą i zaangażowaniem wynieść to do poziomu sztuki. (co jak można zauważyć w Japonii jest dość częste, są rzemieślnicy ale też prawie w każdej dziedzinie życia są mistrzowie, którzy niby robią to samo ale z taką biegłością i wyrafinowaniem że zyskuje to miano sztuki)
czarna
Posty: 2
Rejestracja: 21 grudnia 2008

Re: XMA

Post autor: czarna »

Oczywiście zgodzę się z Waszymi wypowiedziami ale mój post miał na celu żebyście spojrzeli również na zjawisko pojawiania się coraz większej ilości ludzi trenujących xma z przymrużeniem oka. Nadal uważam że trzeba być w pełni świadomym czym to jest, i co nazywamy sztuką walki ale moim zdaniem zajęcia z xma tudzież akrobatyki stanowią świetne uzupełnienie dla ludzi którzy trenują już jakąś SW i lubią czasem porobić salta:) Z wymachiwaniem kataną przy robieniu tricków nigdy się nie spotkałam (jedynie na znalezionych filmikach na youtubie), również uważam to za okaleczanie tradycyjnych SW i nie spotkałoby się to z moją aprobatą.
Awatar użytkownika
zz_top
Posty: 74
Rejestracja: 2 marca 2008
Lokalizacja: Białystok

Re: XMA

Post autor: zz_top »

No i tu jest sedno problemu Graf. Niema tak, ze jak ktoś nie odczuwa doznań estetycznych przy oglądaniu dzieła sztuki to trzeba mu koniecznie zapewnić doznania bardziej ekstremalne. To nie jest zadanie żadnej sztuki! Inaczej podanie na talerzu kupy też można by nazwać sztuką kulinarną a ostrego pornola sztuką filmową! Skąd wziął się pogląd, że zamiast pozwolić niektórym zostać gruboskórnymi profanami "artyści" powinni brać się za ich uszczęśliwianie i zapewnianie im "szokujących", "prowokujących" i innych doznań??? Skąd wziął się trend, by koniecznie zniżyć sztukę do poziomu akceptowalnego przez ludzi, którzy nie mają za grosz chęci do jej poznawania?? To znaczy, że jeśli mój sensei narzeka na brak nowych uczniów do sekcji to powinien zapewnić na treningach bardziej "dramatyczne" doznania i zmniejszyć dozę wysiłku potrzebną do ich osiągnięcia?? Może rozdać ludziom shinkeny i zabrać ze schroniska trochę bezdomnych psów - a potem zabawa po pachy!!! Ekstremalne doznania, zero wysiłku! Tylko kto potem posprząta?
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: XMA

Post autor: GrafRamolo »

ZZtop dlaczego patrzysz na sprawy przez schemat delikatne wyrafinowane = dobre. Brutalne i ordynarne = złe. Czasem właśnie te silne i bulwersujące doznania są bardziej wartościowe niż te wysublimowane i przeintelektualizowane. Ja mam bardzo często tak że patrzę na coś i prócz warstwy estetycznej nie widzę nic więcej , sama warstwa estetyczna to jak pusta dziewczyna z toną makijażu. To za mało, tak samo sama uprzejmość i dobre maniery też jak dla mnie są na dłuższą metę nie do zniesienia. Ja lubię i chcę by ktoś czasem ze mną się podroczył, zaprzągł w jakiś spór z którego może wyniknąć jakaś nowa jakość. Sztuka może a wręcz musi prowokować, do myślenia, do działania, do odczuwania, do reakcji. Zauważ, że prawie każdy wielki nowatorski artysta gdy zaczynał wystawiać był uważany za prowokatora i obrazoburcę. Dla mnie prowokacja jest wpisana w sztukę. Nie każdemu to się udaję a wręcz większości się to nie udaje i wychodzą gnioty ale na tym właśnie polega ta trudność i to sprawia posługiwanie się prowokacją dużo trudniejszym niż kultywowanie utartych standardów.

A co do twojego sensei to może właśnie jego treningi są po prostu zbyt monotonne i konserwatywne powinien wprowadzić jakieś urozmaicenia. I tu pojawia się problem jak urozmaicić nie robiąc z tego taniego show? A odpowiedź na to pytanie na pewno nie jest łatwa i na tym przykładzie najlepiej widać jak trudne jest łączenie wysokich wartości intelektualnych i duchowych z ekscytującymi przeżyciami i mocnymi doznaniami.

(kiedyś opowiadał mi nasz sensei Inaba że gdy ćwiczył u Kunii w pewnym okresie miał treningi z prawdziwym ostrym mieczem (w parach) i tak je mocno przezywał że nie spał po nocach, zmieniło się tylko nastawienie psychiczne nie forma a jak ogromne oddziaływanie to wywarło)
Awatar użytkownika
zz_top
Posty: 74
Rejestracja: 2 marca 2008
Lokalizacja: Białystok

Re: XMA

Post autor: zz_top »

Co do tej części Twojej wypowiedzi dotyczącej sztuk walki znów się zgadzam. natomiast kompletnie nie zgadzam się na interpretację rozwoju sztuki poprzez szokowanie, burzenie i takie tam :-)
Zauważ - Camile Corot zaczął malować jak impresjoniści, gdy większości z nich jeszcze nie było na świecie. Dlaczego tak malował? Bo chciał coś zburzyć, kontestować, czy coś?? NIC PODOBNEGO! Malował tak ponieważ był człowiekiem zamożnym i mógł to robić jak mu się żywnie podobało i jak mu podpowiadała jego wrażliwość!
Kolejny przykład - Renoir. Jego akty okrzyknięto zwałami gnijącego mięsa. Ale czy on właśnie tego chciał?? Ani trochę! Inspirowany malarstwem Rubensa poszukiwał nowych sposobów na malarskie operowanie światłem i cieniem! Zastępował walor kolorem - bo słusznie uważał, że to malarstwo a nie grafika. Nie miał zamiaru (a przynajmniej z zapisków, wspomnień, itp... nic takiego nie wynika) z nikim walczyć, nikogo nie miał zamiaru szokować, zmuszać do myślenia, itp.
Przykłady można by mnożyć, ale to dopiero XX wiek przyniósł zasadę, że "granie na uczuciach niekoniecznie pozytywnych jest kwintesencją sztuki". Stało się tak, ponieważ niektórzy artyści (często rzeczywiście genialni) postanowili wylać swoje traumatyczne przeżycia na płótno, papier, itp... Do tej pory raczej tak nie było - często wiemy o tym, że wielcy malarze, rzeźbiarze architekci z dawniejszych wieków przeżyli wiele trudnych, bolesnych chwil. Ale żadnemu z nich nie przyszło do głowy by przelewać tą ciemność ze swego serca w twórczość! No i nie zaniżali poziomu - cholera mnie bierze jak słyszę, że sztuka musi się dostosować do poziomu odbiorców, musi ich poruszyć niezależnie od tego jakimi głąbami są. Zgadzając się na taki paradygmat będziemy musieli upraszczać każdą sztukę do poziomu fast-fooda. Iaido w weekend, malarstwo dla opornych... Sztuka ze swej natury wymaga wysiłku! Wielkiego, nadludzkiego pokonywania oporu materii i samego siebie. Jej odbiór lub studiowanie też wymaga tego samego.
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: XMA

Post autor: GrafRamolo »

Zdecydowanie mnie nie zrozumiałeś. Nie pisałem o tym by sztuka dostosowywała się do poziomu odbiorców, wręcz odwrotnie, sztuka musi być czymś elitarnym i to ona ma zmuszać widza do wspinania się na wyższe poziomy nie odwrotnie. I dlatego właśnie ma prowokować do wysiłku intelektualno duchowego a nie stać w miejscu i operować starymi sprawdzonymi schematami.

i też nie zgodzę się że dawniej sztuka nie zmuszała do myślenia i przeżywania. Przykłady? Proszę malarstwo chrześcijańskie i ogólnie religijne od średniowiecza po renesans i barok. Co rusz ukryte symbole i znaczenia. Jedynie widz sprowokowany i aktywny mógł je odczytać. Dla większości z nas obecnie są one tylko warstwą estetyczną a tylko ta osoba która podejmie intelektualny wysiłek dotrze do warstwy narracyjnej. Granie na uczuciach? Theodore Gericault - „Tratwa meduzy”. Ten obraz wzbudzał bardzo silne odczucia wśród widzów. Tak samo zresztą jak wymienieni przez ciebie artyści ich obrazy też na początku szokowały lub były zaskakujące. Może nie z powodu świadomych intencji ale ja nie mówiłem że muszą być to świadome intencje i główny cel, To byłą wewnętrzna potrzeba jak sam napisałeś artysty, który nie chciał już podążać starymi ścieżkami i sam szukał nowych środków wyrazu. Czyli potrzeba zmian a tym samym wprowadzania do sztuki elementów nowatorskich, szokujących i burzących stare jest wręcz czymś więcej niż świadomym trendem, jest nieuchronną drogą i naturalną koleją rzeczy.
Awatar użytkownika
zz_top
Posty: 74
Rejestracja: 2 marca 2008
Lokalizacja: Białystok

Re: XMA

Post autor: zz_top »

A zatem przyznajesz, że owe XMA są naturalnym etapem rozwojowym sztuk walki i wynika to nie z żałosnego ich spłycenia tylko z rozwoju. Cholernie karkołomna konstrukcja myślowa :-) Bo widzisz, jeśli chciałbyś bronić swoich poglądów to dlaczego jeszcze nie robisz tsub z plastiku??? Nowatorskie? Szokujące? A jakże! A jaką filozofię można do tego dopisać! Jakie nowe środki wyrazu artystycznego pozwala to osiągnąć!
Czemu forma miecza japońskiego urzeka od kilkuset lat a zmiany w niej zachodzące są doprawdy kosmetyczne? Czy mam rozumieć, że Chińczycy twórczo interpretują sztukę wyrobu mieczy japońskich poszukując nowych środków wyrazu artystycznego? No, jeśli przyjąć to za nieuchronną drogę i naturalną kolej rzeczy to może ja przestanę robić gitary a Ty oprawy do mieczy. Wychodzi na to, że jesteśmy dinozaurami, których epoka bezpowrotnie minęła i nie wnosimy tu nic konstruktywnie odkrywczego... Przyszłość należy do odważnych ludzi, którzy nie boją się podjąć kontrowersyjnego tematu klingi z wygrawerowaną laserowo sceną erotyczną! To będzie strzał w dziesiątkę...
Shouryu

Re: XMA

Post autor: Shouryu »

Ech, w ogule to bym temat XMA wywalił, bo nie bardzo pasuje do tego forum ale.. niech sobie będzie. 8)

Zrobiła sie dyskusja o pojęciu sztuki. Tylko chyba panowie (zwłaszcza ty ZZ) macie specyficzne pojecie tego słowa. Każdy swoje. Liczyłl bym tu na Grafa, że poda "zawodową" definicję.
Szczerze, pomogło by to zrozumieć czym jest "sztuka" jako taka i sztuki walki ( z racji tematyki forum :) )
Bez odpowiedniego zrozumienia terminów którymi się posługujemy, nigdy się nie dogadamy.
Ale to taki offtop.

ZZ, XMA są odskocznią od, nudnych w gruncie rzeczy SW. No bo ile można uczyc się jak zabić przeciwnika? Pal licho SW "ręczne" (bez broni). Może przydazdą sie na ulicy. Pal licho sportowe SW, zawsze można stanąc do jakiejś rywalizacji (puchar jakiś wygrac i przyokazji się sprawdzić). A co ma zrobic adept kenjutsu, skoro ani nie bardzo ma nakim (i jak ) wyprubowac swoją "biegłość w zabijaniu"? I adept iaido (podobnie)?
Osobiście dawno przestałem sobie mydlić oczy żekomo filozoficznymi aspektami SW. W tej chwili nie chce mi się tłumaczyć, ale jeśli ktoś będzie ciekaw.... :wink:
Wracająć do XMA, w sumie, jak ktos się za to zabiera to wyrobi skoćznoścć, zwinność itp. Przydatne rzeczy. I zdrowe (niekoniecznie jednak dla koścca i stawów).
A goście którzy robia fikołki z katanami itp. żadko wyglądają na adeptów sztuki miecza ( dziwnym trafem są to jacys karatecy itp). Daltego bym się tym za bardzo nie przejmował.
Jak by przyszło co do czego to by i tak niechybnie zgineli w konfrontacji z prawdziwym szermierzem. :lol:

Jeszcze 2 rzeczy, choć znając Grafa, pewnie zię z nimi niezgodzi. :wink:

Miecz to narzędzie o pewnym przeznaczeniu. Przeznaczenie to warunkuje sposób wykonania. Z tego powodu plastikowe tsuby odpadają, bo nie spełniają swojej funkcji.
To, że czasy są jakie są i niektórzy "specyficznie" traktują miecze ( jako dzieło sztuki/ jestem teraz troche złośliwy :twisted: ), nie zmienia tego że ma on swoje przeznaczenie.

Sztuki walki mieczem też mają swoją funkcję. Japończycy mieli czas, żeby doprowadzić je.. powiedzmy do perwekcji. Wyżucono wszystko co zbędne i bezsensowne (skoki salta ślizgi itp.), dopracowli to co konieczne ivoila! Prosto i syntetycznie. I co najważniejsze skutecznie.

To chyba tyle. Troche się rozpisałem. A pewnie i tak nikomu nie będzie się chciało tego czytać. :twisted:
:lol: :lol: :lol:
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: XMA

Post autor: GrafRamolo »

XMA jest jak najbardziej naturalnym etapem w rozwoju sztuk walki, zrodziła się na nie potrzeba i powstało. Czy jest udanym ogniwem? Moim zdaniem nie ale jak i wcześniej mówiłem w etapie ewolucji i zmian powstaje wiele prób ale tylko bardzo nie liczne są czymś wartościowym i na tym też polega ich siła że potrafiły zabłysnąć w całym morzu nieudanych tworów.
ZZ top, spłycasz nieco moje wypowiedzi. Napisałem wcześniej i to chyba nie jeden raz, że udane połączenie nowatorstwa i głębokich wartości jest najtrudniejsze bo wymaga bardzo głębokich studiów, przemyśleń i odwagi. Nie robię tsub z plastiku bo mam na tyle wyczucia że wiem że to chała. Jednak staram się wprowadzać do nich nieco świeżości i celowo nie gustuję w klasycznych wzorach a preferuję na przykład sceny ukazujące niedoskonałość natury, ułomności i staram się szukać piękna tam gdzie mogło by go pozornie nie być. Poza tym nie zgodzę się z tobą że tsuby nie ewoluowały. Owszem w okolicach 17w nastąpiła duża zmiana, zaczęły być właśnie bardziej narracyjne i bogato zdobione, co u dotychczasowej grupy nabywców samurajów nie spotkało się z wielkim aplauzem. Jednak powstała nowa grupa nabywców zamożni kupcy i ich gust powędrował w tym kierunku właśnie i dla tego dziś możemy podziwiać przepych i bogactwo na części tsub. I znów ewolucja nawet w tak ściśle określonym przedmiocie użytkowo ozdobnym jak tsuba. I znów niezadowolenie części społeczeństwa gdyż pojawia się nowe.


Shouryu co to jest sztuka? Już odpowiadam. Według współczesnej terminologii i rozmów, które odbywałem z historykami sztuki. Sztuką można nazwać wszystko to co stworzy jakiś artysta. Tu pojawia się od razu pytanie, kto jest artystą a kto nie jest? No cóż urzędowo artystą jest osoba z wyższym wykształceniem, która skończyła uczelnię artystyczną. A w praktyce często artystami bywają ludzi i bez wykształcenia w sumie to społeczeństwo sankcjonuje po części a po części opinia publiczna składająca się zarówno ze zwykłych zjadaczy chleba, znawców jak i krytyków.
Shouryu

Re: XMA

Post autor: Shouryu »

Dzieki Grafie. Liczyłem co prawda na bardziej "akademickie" wyjaśnienie ale to też się nada ( może nawet bardziej?) do moich celów.

Skoro sztuka to wytwór artysty, sztyką walki jest to co stwożył artsysta walki. Wyniósł rzemiosło wojenne, poprzez doskonałość formy i zrozumienia "celu" do rangi sztuki. XMA raczej się nie kfalifikuje. Ot i cała filozofia .
:D
Awatar użytkownika
zz_top
Posty: 74
Rejestracja: 2 marca 2008
Lokalizacja: Białystok

Re: XMA

Post autor: zz_top »

No i tym optymistycznym akcentem zakończmy ten wątek :D Niezmiernie miło mi się z Wami dyskutowało...
antoni maciej dietl
Posty: 148
Rejestracja: 14 listopada 2007

Re: XMA

Post autor: antoni maciej dietl »

w mojej skromnej opinii problem polega na roznym rozumieniu pojecia "sztuka" w cywilizacji zachodniej/bardziej,powiedzmy...arystotelesowskim/ a w cywilizacjach wschodu,zwlaszcza japonii /"-do"/.
nad tym,czym sztuka jest a czym nie jest,od wiekow dyskutuja najtezsze umysly,najwybitniejsi mysliciele maja swoje definicje,swietnie uzasadnione a jednak rozniace sie diametralnie.
zupelnie na marginesie- nie zgadzam sie z teza ze sztuka to wynik dzialalnosci artysty bo,po pierwsze to tylko przerzuca ciezar dyskusji na definicje artysty a po drugie,widywalem artystow niewatpliwych,ktorych wiele dzialan nie bylo sztuka...
a.m.dietl - rzemieslnik kendo
Awatar użytkownika
Ihei
Posty: 262
Rejestracja: 19 czerwca 2006
Lokalizacja: Wrocław

Re: XMA

Post autor: Ihei »

Wczoraj sobie oglądałem.

Kata z mieczem nie jestem w stanie obiektywnie ocenić, ale zadziwiła mnie szybkość wykonania i częstotliwość kiai przy zerowym kime. Po tym się zorientowałem, że "coś jest nietak" tzn. że to nie jest pokaz iaido.

Czekałem oczywiście na kumite i zobaczyłem dość przeciętny sparing w semikontakcie z komicznie rozbudowaną ochroną (kaski od hokeja? footballu amerykańskiego?), żeby się aby coś nie stało. To X to z pewnością mocna przesada.

Natomiast czy MA? Nie ulega wątpliwości, że oni jakieś elementy sztuk walki wykorzystują. Z tego co wiem to większość cośtam ćwiczy, lub ćwiczyła. Ale sam show to jest czysta estetyka i dość nadęta i pretensjonalna.

Mówicie o głębi, o filozofii i o duchu sztuki walki. Ja mówię: podobno w Japonii nawet urzędowy nakaz opróżnienia dworskiego wychodka musiał wyglądać ładnie, a najlepiej jeszcze jak się słowa rymowały. To i rzecz tak wstrętna i śmierdząca jak zabijanie się musiało być estetyczne. Celebracja ruchu i możliwości ciała nie jest moim zdaniem sprzeczna z duchem literki A.

Większość zawodników miała rzeźbę i modeli, a krótkie prezentacje poprzedzające wystąpienia miały estetykę filmików Playboya tylko, że byli faceci a nie laski. To dużo chyba mówi.

Jeśli zaś chodzi o literkę M to zarzucanie nieskuteczności jest to chleb powszedni naszego świata. Wielcy mistrzowie sprawdzali się w walce, nieraz na śmierć i życie. Ale drętwota pacyfistycznego budo (wymuszonego głównie przez amerykanów właśnie, tudzież wyrosłego jako reakcja na upokorzenia klęski II w.św.) zakazująca tego typu konfrontacji jako niegodne trwale odcina nas od tego typu weryfikacji... Jeśli ćwiczysz sztukę władania kawałkiem drewna czy żelaza, której praktyczne aplikacje skończyły się kilka wieków temu to jakie możesz mieć prawo do oceniania czy coś jest M czy nie jest?

W jednym się zgodzę, że nie widziałem żeby ci zawodnicy kogoś zabili, połamali czy chociażby lekko obstukali np. do zamroczenia i utraty równowagi. Więc cały bełkot o śmiercionośnych ciosach i tajemnych sztukach zabijania, pod któtym się to sprzedaje jest bardzo nieuczciwy. Marketing tylko i wyłącznie czyni z tego bulshido.
Dlaczego śnieg pada? Nikt tego nie wie, chociaż wszyscy marzną... Ale czy śnieg wie, że nam zimno?
ODPOWIEDZ