Stare metody

Dział poświęcony własnoręcznemu wykonywaniu broni Japońskiej. Pytania, porady.

Moderator: Zarząd

Awatar użytkownika
yakiba
Posty: 764
Rejestracja: 4 listopada 2005
Lokalizacja: Poznań

Stare metody

Post autor: yakiba »

Chciałbym aby opisywać tu dawne często zapomniane metody kowalskie i zdobnicze.Miałem ostatnio okazję porozmawiać ze starym kowalem prowadzącym kużnie o ponad 150 letniej tradycji i stąd ten pomysł.A oto pierwsza metoda:
utwardzanie powierzchni pilników włosnej produkcji i po regeneracji (kiedyś coś takiego się robiło) Nagrzany do barwy fioletowej pilnik nacierano krowim rogiem lub kopytem aż do uzyskania równomiernej barwy jasnoszarej a następnie hartowano ( z tego co udał mi się doczytać to chodzi o wprowadzenie do zewnętrznej warstwy stali, azotu) Operacje powtarzano kilkakrotnie.
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: Stare metody

Post autor: GrafRamolo »

O! to jest ksiazka o tytule bodajże "Mnich Teofil i złotnictwo średniowieczne" opisujaca bardzo duzo starych metod od robienia pilnikow po wytwarzanie kielichow.
Tam wlasnie jest wszystko to opisane dosc dokladnie wraz z rycinami. Polecam.
Polecam takze Benevenutta Celliniego - "Traktaty o sztuce złotniczej i rzeźbie"
Sebastian

Re: Stare metody

Post autor: Sebastian »

yakoba nacieranie rozgrzanej stai końskim kopytem to była metoda utwardzania powieszchniowego obecne azotowanie :wink: tez słyszałem o tej metodzie od ,,starych kowali"zabezpieczyłem nawet kilka kawałków kopyta po struganiu kopyt klaczy które choduje mój ojciec może wreszcie sie za to zabiorę tj. wypróbuje ta metodę :D
melonmelon
Posty: 30
Rejestracja: 1 września 2006
Lokalizacja: częstochowa

na pewno

Post autor: melonmelon »

hartujecie po tym??
wydaje mi się że barwa filetowa to trochu poniżej temp. hartowania jakiejkolwiek stali
owszem moze być jakieś nasycanie powierzchni, ale nie ma po tym hartowania - z opisu nie wynikaz e nagrzewa się później do wyższej tem w celu hartowania

pozdro
Awatar użytkownika
yakiba
Posty: 764
Rejestracja: 4 listopada 2005
Lokalizacja: Poznań

Re: Stare metody

Post autor: yakiba »

temperatura, o której pisałem jest potrzebna do azotowania a o hartowaniu pisałem w rozumieniu procesu czyli wszystkie czynności jakie sa do tego potrzebne zatem i podgrzanie do odpowiedniej temperatury.Myslę, że nie trzeba pisac o sprawach oczywistych.
melonmelon
Posty: 30
Rejestracja: 1 września 2006
Lokalizacja: częstochowa

azotowanie

Post autor: melonmelon »

tylko ze się nie hartuje po azotowaniu niestety :)
bo szlag trafi azotki na powierzchni
mozna po innych obróbkach, ale tu one nie występują bo za niski zakres temperatur
jak to stara stal, weglowa, to azotowanie i tak trochu mija się z celem
a azotowac po to by zwiększyć tylko trwałość austenitu jest raczej mało ekonomiczne (nawet stal weglową przecież potraficie hartować)

pozdro
Awatar użytkownika
yakiba
Posty: 764
Rejestracja: 4 listopada 2005
Lokalizacja: Poznań

Re: Stare metody

Post autor: yakiba »

No to teraz mnie zaskoczyłeś, jak pisałem znam tą metodę z opowiadania a nie z praktyki, zatem zwrócę się do źródła dla podciągnięcia wiedzy
Bushi
Posty: 282
Rejestracja: 1 listopada 2006
Lokalizacja: Koluszki/Łódź

Re: Stare metody

Post autor: Bushi »

z tego co słyszałem to nacieranie rozgrzanej stali kopytem końskim powoduje również zmianę barwy, prawdopodobnie na czarną (taki rodzaj oksydy naturalnej - tyle ze bardzo trwalej) kiedyś podobno barwili tak zbroje europejskie... za to jestem pewien że śmierdzi przy tym niemiłosiernie i kiedys jak tak kowal robił to wiedziała o tym cała okolica:)
Sebastian

Re: Stare metody

Post autor: Sebastian »

bushi fakt śmierdzi spalonymi włosami w pomieszaniu z palonum pierzem :wink: ale oksyda nawet trwała ale z bliska kawałka ktory nacierałem nie proponuje wąchać :lol:
Bushi
Posty: 282
Rejestracja: 1 listopada 2006
Lokalizacja: Koluszki/Łódź

Re: Stare metody

Post autor: Bushi »

ja tego niestosowałem jeszcze ale mysle ze z czasem "zapach" ustapi...
Awatar użytkownika
kometes
Posty: 18
Rejestracja: 28 listopada 2006
Lokalizacja: ostrowiec św

Re: Stare metody

Post autor: kometes »

Ja z kolei slyszalem o roznych rodzajach hartowania - we krwi, "moczu ryzego chlopca" (mnich Teofil), w blocie (selektywne). Nie wiem co takiego jest we krwi ale podbno polepszalo wlasciwosci stali. Z kolei hartowanie w moczu ma ta zalete, ze predkosc studzenia jest bardzo szybka no i powierzchniowo tworza sie azotki (chyba).

Od ojca slyszalem, ze dawne polskie szabelki (nie pamietam jaki okres) byly wyzarzane w kurzym lajnie :) - zapewne chodzi tu o cos w rodzaju azotowana.

Naweglanie. Probowaliscie naweglac stal? Proces jest oczywscie czasochlonny, ale mozna to robic przy okazji, np. kujac miecz trzymac w palenisku skrzyneczke z naweglanym przedmiotem. Ja stosowalem raz naweglanie selktywne - naweglalem samo ostrze noza.

Nauczyciel, co uczyl kowalswa w szkole zawodowej,mowil mi, ze do hartowania wody z kranu uzywa sie tylko w ostatecznosci, najlepsza jest ze stawu, najlepiej z bajora :) Terz zapewne chodzi tutaj o rozpuszczone w wodzie jakies skladniki mineralne i oragniczne.
Sebastian

Re: Stare metody

Post autor: Sebastian »

kometest ja to jestem kowalem od 2 lat i tak powiem ze szczerego przypadku ale conieco wiem z obserwacji :wink:
co do hartowania w moczu proces hartowania jest procesem dynamicznym i zbyt krótko trwałym aby mówić o tworzeniu się azotków. Woda z kranu jest do hartowania o tyle gorsza , że twarda i zapewne chodziło twojemu nauczycielowi o jej temperatrę. Co do hartowania w krwi itp. opowieści o najlepszych mieczach hartowanych w ciele skazańców w/g opini osób z którymi rozmawiałem a maja pojęcie w temacie to należy to między bajki włożyć. Podobnie jak ostrzenie katant w wodospadzie przez 20 lat :D . Co do zabiegów z polskimi szablami to ich się nie wyrzażało w kurzym łajnie tylko studziło w procesie odpuszczania o kurzym pomiocie nie słyszałem ale jak pisałęm wcześniej nacierało się końskim kopytem.
Awatar użytkownika
kometes
Posty: 18
Rejestracja: 28 listopada 2006
Lokalizacja: ostrowiec św

Re: Stare metody

Post autor: kometes »

ja jestem z kolei kowalem od 5 lat. Co do hartowania w krwi - tez slyszalem o studzeniu w cialach niewolnikow - moze to byc prawda - dawni kowale mogli ta robic dla uzyskania "magicznego" efektu, a nie by w jakis sposob uszlachetnic stal. Ponadto sa przeslanki historyczne o takich praktykach. Ten nauczyciel kowalstwa - on sie slabo zna, ale mial wuja kowala, i mowil mi, ze nawet wiejscy kowale hartowali w krwi z uboju. Tylko co hartowali i w jakim celu ? Tgo juz nie wiem. Ze swojego doswiadcznia wiem, ze faktycznie hartowanie w moczu zwieksza twardosc, ale pewnie chodzi tu tylko o predkosc chlodzenia. Co do azotkow - nie mialem jak tego sprawdzic, a i literatura, jaka posiadam, nic nie mowi na ten temat. Jesli nawet proces azotowania zachodzi - to zapewne na same tylko powierzchni, grubosc azotowanej powloki ma pewnie kilka mikronow lub jeszcze mniej :)

Przypomnialo mi sie, ze mnich Teofil cos wspominal o nawegalniu (?) weglem kostnym czy ze skory. Mialo to wygladac tak, ze czesc "udoskonalana" obkladano zweglona skora i koscmi, a caly przedmiot oblepiano glina i dalej to chyba jak juz zwykle naweglanie. Nie pamietam dokladnie tego opisu, wiec moge sie mylic.
Awatar użytkownika
yakiba
Posty: 764
Rejestracja: 4 listopada 2005
Lokalizacja: Poznań

Re: Stare metody

Post autor: yakiba »

Hartowanie w moczu ma to samo zadanie co dodanie soli do wody - przyspiesza chłodzenie ale w hartowaniu selektywnym nie ma to zastosowania bo tu chodzi raczej żeby ten proces nie zachodziłtak szybko i po to się wodę podgrzewa. Woda źródlana lub przegotowana jest lepsza gdyż nie wydziela bąbelków gazu i przez to równomiernie chłodzi .Tyle wiem i wiem też że mnich Teofil raczej był złotnikiem bo o tym soro wiedział a o reszcie raczej tylko słyszał. A nawęglanie to ciekawy temat zwłaszcza ciekawie wygląda stal długo nawęglana i kuta w niskiej temperatyrze, poniżej 800 stopni
Bushi
Posty: 282
Rejestracja: 1 listopada 2006
Lokalizacja: Koluszki/Łódź

Re: Stare metody

Post autor: Bushi »

co do nawęglania to mogę się pochwalić że jak zrobiłem sai z prętów takiej zwykłej stali sprzedawanej na składzie budowlanym (ale tej gładkiej a nie w jodełke) to jak było niemal juz gotowe to siup do pieca i czerwoniusie zanurzałem w sproszkowanym weglu drzewnym i kamiennym na przemian a potem siup do pieca i tak gdzieś przez godzinke a później do wody:)

wygladało świetnie:) teraz zrobiłem nieco cięższe ale jeszcze nienawęglałem...
Awatar użytkownika
kometes
Posty: 18
Rejestracja: 28 listopada 2006
Lokalizacja: ostrowiec św

Re: Stare metody

Post autor: kometes »

Yakiba - czy ma to (naweglanie) jakis zwiazek z wyksztalcaniem sie takich kysztalkow zwiazkow wegla i zelaza jak w damascie krystalicznym? Bo d. krystaliczny z tego co pamietam chyba sie kuje w temp. do 800-900 stopni (nie pamietam dokladnie) gdyz w wyzszej temp. wegiel sie rosprasza i znikaja te krysztalki. Raz widzialem damast krystaliczny (nieduza odkuwke bez specjalego ksztaltu - z jednej strony zaostrzona pod katem ok. 30*) - zahartowany i odpuszczony na jasny slomkowy kolor rabal dobrej jakosci pilnik :D - bez zadnych uszczerbien. No i wzorek ciekawy.
Wracajac do poczatku, roziles cos takiego? Jak dlugo naweglales? W przyblizeniu ile to mialo % wegla?
Awatar użytkownika
karendt
Posty: 212
Rejestracja: 1 sierpnia 2006
Lokalizacja: okolice Chełmna

Re: Stare metody

Post autor: karendt »

Rąbał pilnik, no nieźle, ale czy bułaty nie są za kruche na rąbanie, zresztą damast krystaliczny to narazie dla mnie czarna magia....
Awatar użytkownika
kometes
Posty: 18
Rejestracja: 28 listopada 2006
Lokalizacja: ostrowiec św

Re: Stare metody

Post autor: kometes »

Ano rąbał, na moich oczach... Az sie iskry sypaly :D Pilnik uderzony byl kilka razy, solidne szczerby mial. Na damascie tylko zabielenie - wytarly sie tlenki z powierzchni... Ten kawalek damastu zrobil jakis Polak, niestety zapomnialem nazwiska. Podobno probowal o tak sobie i mu wyszlo :D Samo tworzenie bulatu nie jest takie trudne, jesli sie wie dobrze o co chodzi, za to koszmarnie trudno sie go kuje, nie dosc, ze nie mozna go zabardzo nagrzac nie mozna [przekroczyc jakiejstam temperatury - patrz poprzedni moj post) , to jest bardzo twardy. Z tego co pamietam to prawie zeliwo, jakie 1,8 % wegla - cos kolo tego. Majac taka stal w formie plynnej Hindusi (bo to ich wynalazek prawdopodonie) studzili ja baaardzo powoli - az wegiel wyksztalcil sie do postaci drobnych igielek zwroconych ku centrum - krateru powstalego na skutek studzenia (zmiana objetosci) Podobno Hindusi nie potrafili jej kuc, zato protafili to Arabowie :) - dlatego nazywa sie damascenska - od Damaszku. Arabowie swoje sejmitary hartowali raz w roku o okreslonej porze dnia (wschodze slonca lub zachodzie) - dobierali tak kolor bulatu, by zgrywal sie z kolorem slonca :)
Awatar użytkownika
yakiba
Posty: 764
Rejestracja: 4 listopada 2005
Lokalizacja: Poznań

Re: Stare metody

Post autor: yakiba »

Na temat bułatu jest wiele legend i ich echa słychać w twojej wypowiedzi Kometers ,(witam nowego kolegę kowala).
Hindusi doskonale potrafili sobie radzic z ta stala tak samo jak i Arabowie a później i Ormianie ze Lwowa ,którzy robili najlepsze polskie szable z bułatu.Po prostu Damaszek był centrum handlowym gdzie sprzedawano surowiec w formie wlewków. Kuje się to w temp 600 do 800 stopni bo powyzej się po prostu rozpada.Ale w tych niskich temperaturach jest bułat tak plastyczny jak inne stale w 1000 stopni.A co do hartowania to hartowano cały rok tylko głownia przy hartowaniu powinna mieć kolor " księżyca w czerwcowy wieczór" ( to z traktatu arabskiego) Bułat nie był topiony ale okruchy żelaza nawęglano w tyglach a nawęglone brzegi żelaza nadtapiały sie w temp ok 1200 stopni i spiekały się z resztą , tworząc wlewek o dużych ziarnach.Ten proces trwał ok 150 godzin.Tyle w bardzo dużym skrucie. W latach 60 tych w Instytucie Obróbki Plastycznej w Poznaniu prowadzono prace na ten temat a szefem zespołu był człowiek,który obecnie prowadzi kuźnie przemysłową z ,którą ja współpracuje stąd troche wiem na ten temat.
Awatar użytkownika
kometes
Posty: 18
Rejestracja: 28 listopada 2006
Lokalizacja: ostrowiec św

Re: Stare metody

Post autor: kometes »

Zapewne masz racje. Polecam bardzo fajna stronke ukrainskiego multirzemieslnika - Wasilija Fursy - http://www.geocities.com/qasruf7/
Piekne zdjecia otrzymywania bulatu. I faktycznie, w tyglu co robi sie bulat przed "topieniem" widac jakby ziarna, ale zdjecie niestety male i slabo widac.
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: Stare metody

Post autor: GrafRamolo »

Notabene gdy w Damaszku wyczerpaly sie jedne zloza surowca i zaczeto wydobywac ten sam z innego niedaleko obok, nagle jakosc spadla diametralnie i cala legenda legla w gruzach.
Awatar użytkownika
yakiba
Posty: 764
Rejestracja: 4 listopada 2005
Lokalizacja: Poznań

Re: Stare metody

Post autor: yakiba »

Zeby nastąpił odpowiedni rozrost źarna w żelazie potrzebne sa domieszki zwłaszcza mangan i wanad a to dość rzadki skład rudy. nad bułatem pracowało wielu hutników nawet Edison połamałsobie na tym zęby ale technologię odkrył na nowo rosyjski inżynier , jeszcze przed rewolucją wydał książkę na ten temat ale nie doczekał się wykorzystania w praktyce swoich osiągnęć.
Awatar użytkownika
ADALBERTUS
Posty: 114
Rejestracja: 10 grudnia 2006
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki
Kontakt:

Re: Stare metody

Post autor: ADALBERTUS »

Witam serdecznie, jako nowy uczestnik tego Forum.
od dosyć dawna "wpadam" na tę stronę, ale, jako miłośnik starożytnego kowalstwa w Europie, byłem tutaj wyłącznie obserwatorem. Dopiero wymiana poglądów z Shirotatsu na innym forum, skłoniła mnie do zabrania głosu i tutaj. No i od razu w charakterze „kontry” do wypowiedzi Yakiba.
Jest – niestety praktycznie niedostępna – wspaniała książka Piaskowskiego „O stali damasceńskiej”, gdzie został opisany dość dokładnie proces uzyskiwania bułatu. Opis jest na tyle dokładny, że mój znajomy z Puław po prostu zrobił piec według tego opisu i tenże bułat wytopił. Bez żadnych cudów, magicznych dodatków, wolframów, wanadów i manganów. Miałem przyjemność go (bułat oczywiście, a nie Piotra) przekuwać i oglądać w działaniu. Próba rąbania pilnika, o której pisze Kometes, była właśnie przeprowadzona na tym kawałku bułatu. No i zasadnicze sprostowanie do postu Yakiba. Bułat jest rzeczywiście stalą tyglową, uzyskiwaną jednak nie poprzez nadtapianie nawęglonych kawałków żelaza, lecz poprzez zupełne przetopienie żelaza w tyglu. Dodawany do wytopu węgiel drzewny lub grafit powodował silne nawęglenie (rzędu 3 – 4 %, jeśli dobrze pamiętam), a powolne studzenie i krzepnięcie tak otrzymanego stopu (przez kilkanaście godzin) wytwarzało wybitnie dendrytyczną strukturę. Jest ona świetnie widoczna na zdjęciach ze strony Wasilija Fursy.
O ile wiem, w Instytucie Obróbki Plastycznej w Poznaniu próbowano robić cos podobnego w piecach indukcyjnych i dlatego nadtapiane były tylko zewnętrzne warstwy wsadu.
Pokłony czytajacym

Wojciech Sławiński ADALBERTUS
"Quidquid agis, prudenter agas et respice finem"
Awatar użytkownika
RKGalery
Posty: 616
Rejestracja: 6 września 2006
Lokalizacja: Łódź

Re: Stare metody

Post autor: RKGalery »

Przepraszam, jestem zwykłym diletante ale o ile się nie mylę nie ma wiele nie ma potwierdzenia jakoby Anosow w XIX w czy uczeni tacy jak Pendray czy Verhoeven (tu jest część wyników ich badań, jeszcze z lat 80- tych o ile się nie mylę http://www.tms.org/pubs/journals/JOM/98 ... .html#Ref1) rzeczywiście doszli do tej samej technologii (mimo prób wprowadzania zanieczyszczeń takich jak jasny hematyt i rud typu tungsten czy wanad)- trzeba by jak się okazuje przebadać strukturę na stopniu nieco niższym niż to do tej pory robiono. Właśnie dlatego tyle ostatnio narobiono wokół tego hałasu.

Inna rzecz że z punktu widzenia nihonto nie ma sensu mówić o bułacie- w Japonii tej technologii nie stosowano. Damast skuwany- owszem. Krystaliczny- do tej pory nie słyszałem o japońskich głowniach w tej technologii. A- no i technologia powstała oczywiście w Indiach i stamtąd trafiła do Damaszku.
Awatar użytkownika
yakiba
Posty: 764
Rejestracja: 4 listopada 2005
Lokalizacja: Poznań

Re: Stare metody

Post autor: yakiba »

Witam na forku mam nadzieję, że więcej czasu poświęcisz na nihonto i będziesz się dzielił swoją wiedzą. Ale na poczatek niezgodzę się z Tobą.
Po pierwsze były dwie metody uzyskiwania bułatu, jedna polegała na nawęglaniu żelaza w tyglach a druga na odwęglaniu żeliwa i ta ostatnia była przedmiotem prac w Poznaniu.Zastosowanie pieców indukcyjnych nie miało miejsca. A dodatki manganu i wanadu powodują rozrost ziarna i swerydyzacje grafitu bez tego można otrzymać bułat niskowęglowy 1,6 do 1,8 C ale przy 2 do 2,2 C już nie uda się nic wykuć w artykule wyżej jest to dokładnie opisane.Temat jest ciekawy ale niestety odbiega od nihonto.
ODPOWIEDZ