Witam
właśnie o to mi chodziło. Prawdziwej katany nie zrobimy, co nie znaczy, że nie powinniśmy starać sie robić to jak najlepiej. Nadal jednak uważam, że samodzielne nawęglanie współczesnej stali gatunku "X", dla uzyskania lepszej głowni nie ma sensu. Najwyżej uzyskamy to, co leży w tym samym sklepie na półce obok - stal "Y". I odwrotnie. Odwęglając stal "Y" uzyskamy odpowiednik stali "X". Poza satysfakcją nic nowego ani lepszego nie uzyskamy.
Chyba, że znów wrócimy do aspektu technologicznego samego nawęglania. W mądrych książkach traktujących o przeróbca tamahagane pisze się po prostu, że mistrz Yoshindo umieszcza kawałek żelaza w odpowiednim miejscu (strefie) paleniska i ..... Reszta robi się niejako sama. Nie wiem jak to jest naprawdę w Japonii. Sądzę jednak, że pewne właściwości stali sa takie same na całym świecie. A europejskie (i nie tylko europejskie) opracowania procesu nawęglania mówią, że jest to proces diablo powolny. Po kilkunastu godzinach wygrzewania w temp rzędu 900°C otrzymujemy nawęgloną warstewkę grubości 1 – 1,5 mm. W proszkach nawęglających, zamkniętych muflach itp. Śmiem przypuszczać – a poparte jest to moimi niezbyt udanymi eksperymentami – że w palenisku trwa to jeszcze wolniej. Wydaje mi się, że coś tu musi być niezupełnie tak jak to „The craft...” opisuje.
Proste wyliczenie, zakładające m a k s y m a l n e, nawet teoretycznie niemozliwe nawęglenie:
Ładujemy do ognia płytkę grubości np. 30 mm ze stali niskowęglowej ~0,3%C.
Po 12 godzinach grzania mamy na niej warstewkę grubości (sumując dwie strony) 3 mm, o zawartości węgla ~2% (więcej się nie da – takie sa właściwości stali)
A więc 9/10 masy ma 0,3% węgla, 1/10 ma 2%. Sumarycznie otrzymujemy ~0,47% węgla w stali. No i teraz taką płytkę przekuwamy i zgrzewamy. I co się dzieje ? zewnętrzna warstwa znów się odwęgla i do baaaaaaardzo. I w efekcie znów mamy stal niskowęglową. Fajnie, co ?
Prosty wniosek, że czegoś w tych opisach brakuje, coś jest napisane nie tak, albo ja coś pokręciłem
Krzysztof napisał:
"...W pojeciu KOPIA mozemy zawrzec większość problemów i jak to przy kopiach może wystąpić różny stopień zbliżenia do orginału...."
Osobiście wolę słowo
rekonstrukcja.
Wydaje mi sie, że kopia jest odwzorowaniem konkretnego przedmiotu. Robiąc kopię muszę więc zachować wszystkie uchwytne cechy pierwowzoru, k o n k r e t n e g o pierwowzoru, a nie katany jako takiej. Ale nie upieram się, poza tym termin "rekonstrukcja" też ma swoje minusy.
greenhood napisał:
"... czy okap a raczej jego dmuchawa będ..."
Dmuchawa od okapu będzie chyba za słaba. Nie chodzi tu o wydajność, ale o ciśnienie strumienia powietrza. Wentylator z okapu jest wentylatorem osiowym - zwykłe śmigło. Natomiast w maluchu jest wentylator promieniowy, odśrodkowy. Ma może mniejszą wydajność, ale wieksze ciśnienie. Dla koksu nawet i dmuchawa malucha może być nie bardzo. Znajomy kowal mówił mi, że dobra dmuchawa powinna podnieść czapkę położoną na wylocie dyszy. Troche może przesadził, ale nie za bardzo. Na weglu drzewnym wystarczy byle co, ale o zgrzewaniu raczej zapomnij. Ja zastosowałem odkurzacz starego typu (takie długie coś, co z jednej strony ciągnie a z drugiej dmucha) kupiony na Allegro. Włączony przez regulator oświetlenia 450W. Stosuje to od lat - działa super. Mam też przedwojenną niemiecką turbine (fabryczną) - ma ona moc 25 czy 45 wat (!) i dmucha...... eksperymentalne dymarki w Biskupinie na niej chodziły.
Stal zbrojeniowa od biedy może być, ale tylko ta żebrowana w jodełkę >>>>. jest też żebrowana ///////// albo //-//-//-// Te są niskowęglowe i sie nie hartują.
Pokłony
Wojtek Sławiński