Seitei Iai

Znajdziesz tu samuraju wszystko co chciałbyś wiedzieć zarówno o swojej broni jak i o sztuce władania nią.

Moderator: Zarząd

Awatar użytkownika
Tomashi
Posty: 323
Rejestracja: 14 stycznia 2009
Lokalizacja: Kraków

Seitei Iai

Post autor: Tomashi »

Asagi pisze:Trochę wezmę seitei w obronę, przy okazji sądzę że nauczymy się od siebie nieco na wzajem (sam również poza "machaniem" mieczem grzebię w szczególikach).
Seitei Iai zostało stworzone według moich informacji jako wstępny trening przed koryu iaijutsu
Zgodnie z tym co ja wiem, to powstało ono głownie dla praktyków kendo, w celu zaznajomienia ich właśnie z takimi zagadnieniami jak noto i batto, którego (chyba) nie uczą się w klasycznym kendo. Jednakowoż zgodzę się, że są to podstawy podstaw i jako wstęp do koryu jest nieocenioną pomocą (nie mówiąc o tym, że pozwala robić tai kai ;) ).
Przykład: Ippon Me Mae. Pierwsze cięcie ma ciąć oczy przeciwnika.
Tutaj bedziemy kontynuowac dyskusje :)
Mi się tam wydaje, że nie tne przeciwnika w oczy, lecz nieco powyżej lini obojczyków, zwłaszcza, jeśli się (zgodnie z interpetacją formy), dziad cofnie nieco w tył.

Mam wrażenie, że w swojej analizie Seitei skupiłeś się jedynie na aspektach zewnętrznych i namacalnych, nie specjalnie wchodząc w arkana tej sztuki (nie jestem pewien, czy i ile je trenowałeś, ale po Twoim poście tak wnoszę). Spoglądając z tej strony na seitei, rzeczywiście można odnieść wrażenie, że jest to sztuka dla sztuki.
Zupełnie nie zwróciłeś uwagi na to, co odróżnia Iaido od machania mieczem - spojrzenie. Iaido, uczy metsuke, jak spoglądając spod przymrożonych oczy. W Iaido ważne jest, by wzrok podążał za celem. Jeśli zgodnie z formą przeciwnik pada, a wykonujący kata patrzy hen w dal przed siebie, to rzeczywiście – wtedy trudno mówić o sztuce walki, bo ów osoba w ogóle nie wie, co robi. To jednak przychodzi z czasem ćwiczeń.
Dalej, nie wspomniałeś, że Iaido jest możliwie pozbawione bezmyślnych/zbędnych ruchów. Weźmy (że tak powiem) na warsztat formę Mae i rozbierzmy ją na czynniki/
Zaczynamy od spojrzenia na przeciwnika i lecimy nukitsuke, prawda? Tniemy, ale cosik nam nie wyszło. Spójrz w jaki sposób Seitei iai uczy cofać miecz. Nie zabieramy go bezmyślnie – ręka jest wyprostowana, obracam katana nadgarstkiem nad głowę – ostrze stale jest w przeciwnika – kontroluje jego ruchy. Jeśli nie zdołam unieść miecza do Jodan (przeciwnik jednak się jakoś wykaraskał), cały czas mogę naciskając małym palcem na tsuke wyprowadzić krótkie cięcie i zakończyć walkę w inny sposób.
Dalej po kiritsuke mamy o-chiburi. Ruch o-chiburi jak wiesz wykonujemy z intencją pchnięcia przeciwnika za nami (więc jednocześnie uczymy się kolejnej techniki), następnie przystawiamy miecz do głowy. Co się tam dzieje? Otóż, kashira celuje we wroga, a samo o-chiburi pozwala mi wykonać cięcie – jeśli ten gość się podniósł, to ja go tnę jedną ręką. Dalej, mamy podejście do wroga – moje kissaki po chiburi utrzymuje kont taki, by było skierowane w cel – jeśli do tej pory przeciwnik nie zdecydował się na zdradziecki atak, to jeśli zrobi to teraz, to nadal mogę go najzwyczajniej pchnąć (stąd zatrzymanie przy dostawieniu lewej nogi – chwila na ocenę sytuacji - "wstanie, nie wstanie?").
W końcu mamy noto, chowając miecz robimy to tak, by stale być gotowym na cięcie, przeciwnik jeszcze może dychać – ze schowanego miecza jak wiesz, jest cała gama technik których można użyć.
W końcu możemy się wycofać, nasz wróg nie żyje – ale, nie robimy tego bez gotowości bojowej. Cofając się, z każdym kolejnym krokiem poszerzam pole widzenia, stopniowo przenosząc je z przeciwnika, na coraz szerszy obszar. Dopiero w tym momencie moje oczy nie spoglądają jedynie na wroga.
To właśnie moim zdaniem odróżnia nawet seitei-iai od gimnastyki z mieczem.
3. Kata z wieloma przeciwnikami
Powiem tak, tak samo jak w przypadku pracy uwagi przy mae, zasada ta panuje w formach na 2, 3 i czterech wrogów. Kata nie są po to, by je sobie wdrukować na blachę. Kata trzeba rozumieć – co to znaczy? A to znaczy, że forma 7 (sanpo-giri), już na samym początku uczy jak obronić się przed atakiem z prawej strony. Pokazuje dlaczego nie obracam się do przeciwnika z prawej z wysuniętym mieczem, bo mi go ktoś może zabrać – ja mam się obrócić skrętem ciała (poprzedzonym pracą głowy) i dopiero wtedy ciąć.
Kata na wielu przeciwników można rozłożyć na indywidualne walki 1 na 1 z różnych pozycji ataku – tego uczy Seitei Iai. Sztuczka polega na tym, by po opanowaniu i zrozumieniu tego wszystkiego, czego uczy seitei umieć to potem zrobić niezależnie od sytuacji – to nie techniki są dla kata, to kata są dla technik. Ów pierwsze cięcie w sanpo-giri wykonywane w prawo, może być z powodzeniem zastosowane w walce 1 na 1 przeciwko przeciwnikowi atakującemu z tej strony. Dalej, mamy przecież możliwość obniżyć miecz i tak jak w formie 6 zrobić pchnięcie, albo całą masę innych rzeczy.

Nie będę tutaj rozkładał wszystkich 12 form na czynniki pierwsze, bo nie czuję się ku temu kompetentną osobą (nadal moja Sensei pokazuje mi „nowe” elementy seitei – „nowe” bo dopiero z czasem one dają się zauważyć, co z tego, że ona stale je wykonuje, ja je dopiero z czasem dostrzegam), poza tym nie widzę ku temu sensu, ani miejsca. Chodzi mi tylko o to, by nie sprowadzać iaido do gimnastyki z mieczem, nawet Seitei pozwala się czegoś nauczyć.

Zgodzę się jednak, że brakuje tutaj walki i treningu w parach, jednakże kto Ci zabroni ćwiczyć kata w formie interpretacji, czyniąc z nich kumitachi? Sposób treningu jest jedynie narzędziem treningowym, niczym więcej, niczym mniej. To już od nauczyciela zależy, na co się zdecyduje. By Iaido miało sens, trzeba, zwłaszcza początkującym (patrz JA :) ), pokazać wysokości na jego wykonuje techniki – jak są złe, to siąść przed nim i robić za cel.

Przyznam jednak, iż nie ulega wątpliwości, że walczyć można się nauczyć poprzez walkę. Z tym nie będę dyskutował bo bym był głupcem. Pytanie jednak kolejne, czy to problem ugadać się z kimś i pójść pomachać sobie sparingi iai vs reszta świata? Pozostawiam to bez odpowiedzi, dodam tylko, że sam chętnie się na bokkeny bawię (nie koniecznie z osobami z iaido) i chociaż na razie nadal wygląda to nieco nieporadnie, to jednak iaido ma parę zastosowań, które w praktyce użyte dają przyjemność ;) (w każdym razie mi i o ile wyjdą, a to różnie bywa – jeszcze się duuużo muszę nauczyć).
Można sie o tym przekonać w prosty sposób. Czy seitei iai przygotuje cię do konfrontacji z takimi panami
No cóż, wątpię bym miał jakiekolwiek szanse w starciu z tymi Panami z Suio-ryu niezależnie od tego, czy bym trenował samo Seitei, czy też koryu. Tu nie idzie o to, kto ma lepsze techniki – tylko o to, kto nimi lepiej włada. Jak wiadomo „nie ważna szpada (technika), tylko kto i jak nią włada” – nawet przeciętniak z Koryu może mieć problem z prawdziwym mistrzem Seitei (osobą, która nie tylko wie jak, ale przede wszystkim po co trzyma miecz), bo jak już starałem się dowieść – Seitei nie kończy się na kata, ono się na kata zaczyna. Potem mamy cały przelot przez postawy jakie ma wbudować w wojownika – bo to ostatecznie, nie miecz lecz ten kto nim włada wygrywa, jak mówiłem liczą się aspekty wewnętrzne. Zawahanie się przy cięciu czy tez inna zwłoka i zwątpienie (ideą iaido jest by miecz był w ruchu kiedy ma się ruszać, a "postoje" w kata zwykle są związane z tym, by wyrobić odruch oceny sytuacji, tylko głupieć (patrz JA), wykona morote tsuki i spojrzy za siebie (jak nakazuje w kolejnych etapach 6 forma seitei iaido), nie oceniając, czy przeciwnik rzeczywiście padł – tego się trzeba nauczyć).
Jesli studiujesz iaido, to oznacza ze masz również styczność z iaijutsu, a to z kolei oznacza, że być może spotkasz się z kata Tachi Uchi No Kurai.
Nie powiem, że bardzo bym chciał. Wiem że te techniki wchodzą w program MSR oraz MJER (ja jestem MSR), ale jeszcze nie dane mi było zgłębiać sekretów Koryu, poza tym z tego co się orientuje, to nie każdy sensei zna te formy, bowiem z Japońcami to różnie bywa – nie każdego tego nauczą i nie powiem, jest to dla mnie smutne :(

Tak więc na końcu ponownie powtórzę to, od czego zacząłem i co kilka razy napisałem, osobiście uważam sprowadzenie Seitei do gimnastyki z mieczem za poważne nadużycie, bo to nie od seitei, ale od tego kto je ćwiczy zależy czy zrobi z niego sztukę walki, czy rzeczywiście - formę rekreacji z mieczem. Wybór zależy od danego iaidoki oraz jego nauczyciela :)

PS – lubię to embu stylu Suio-Ryu :), w ogóle kusi mnie ten styl, ale ja go pod ręką nie mam, mam za to Muso Shinden Ryu, a jak mówią, jak się nie ma co się lubi, to się kradnie co popadnie ;) – jak zrozumieć całą ideę tego stylu (wszystkie 3 poziomy, nie wiem czy tam Kaiden istnieje, nawet jeśli to ja go i tak nie poznam), to może będę szczęśliwszym człowiekiem na drodze miecza :)

Pozdrawiam,
Asagi
Awatar użytkownika
Tomashi
Posty: 323
Rejestracja: 14 stycznia 2009
Lokalizacja: Kraków

Re: Seitei Iai

Post autor: Tomashi »

No, nareszcie mam czas odpowiedzieć :)

Jak odpowiedział sensei w poprzednim wątku, masz rację. :) seitei iai jednak służy do wprawiania kendoków w arkana używania miecza według przepisów iai.

jako że wątki się trochę przeplatają, muszę popsuć chronologię zdarzen w twoim poście i oddzielę jedną rzecz od drugiej ;)

Kiedy opowiadasz o ippon me mae, uwierz lub nie, ale mam normalnie deja vu, bo widze mój własny trening przed niemal trzy laty, identyczna sprawa :)

No, ale tak wracajac do konkretów. Masz, oczywiscie, rację jeśli chodzi o te wszystkie aspekty techniki i jej elementy. I to prawda, bardzo dużą zaletą kata jest brak zbędnych elementów w nim. Wszystko jest ładnie przemyślane i ogólnie w większości przypadków ma sens. W większości ;)
Jak sam pięknie zanalizowałeś, ippon me mae to krok po kroku masa technicznych smaczków składających się na jedno duże kata.
Kata to scenariusz hipotetycznego starcia i zbiór technik zarazem. Różne style różnie do tego podchodzą. Kata kendo to starcia solowe przeciwników, gdzie jeden cios to jedna śmierć. Kata np. katori Shinto Ryu to gigantyczny zbiór technik, gdzie przeciwnik "ginąc" wielokrotnie w trakcie jednego kata pokazuje zbiór możliwości w różnych scenariuszach walki. Kata iaido nie można tak łatwo zakwalifikować. Zauważ że te, w których zabijasz jednego przeciwnika to jakby symulacja starcia. Jednak kiedy wkrada się w to kata-zbiór-symulacji to już traci to spójność. Nie mam nic przeciwko morote zuki. Ale już Sanpogiri, Shihogiri, Sogiri, toż to ładne ćwiczenie na pracę nóg, ale w żadnym razie zbiór technik. Żeby to miało ręce i nogi, to, tak jak mówisz, nalezy to rozebrać na czynniki pierwsze i zrobić z tego CIĄG walk. W formie w jakiej to kata jest jednak zrealizowane, wygląda jak walka z zombie którym sie rozcina czerepy shomen uchi. Shomen uchi... kto do odparcia wrogów z kilku stron używa Shomen Uchi?

To prawda że iaido wymaga od adepta skupienia, koncentrowania się i tym podobnych aspektów sztuki, techniki zakłądają obserwację otoczenia i w ogóle. Co jak co, ale wizualizacje iaidocy mają mistrzowską. Ale jest to tylko wizualizacja. Są trzy aspekty które w starciu na miecze są ważne, a naucza je kendo, nie iaido: zanshin- skupienie, timing- wyczucie pory oraz dystans. Zanshin to jest to, co iaido ma człowieku wyrobić, ale nie umieć określić czy jest to w ogóle możliwe. W sytuacji gdy przeciwnik istnieje wyłącznie w wyobraźni, jak można wyczuć jego atak i ćwiczyć w ten sposób czujność? Timing- kiedy użyć techniki? W ostatnim kata- nuki uchi, gdyby przeciwnik już ciął mieczem, kiedy sie zasłonić a kiedy już kontratakować? I ostatnia rzecz- dystans. Iaido nie moze nauczyć pracowania dystansem, bo nie ma w stosunku do czego owego dystansu osiagać. a jak wykonać technikę iai, jeśli nie wiesz, w jakiej odległości od celu jesteś?

Przechodząc do trzeciej, ostatniej części mego elaboratu. Masz rację, nic nie broni uzupełniać iaido. Ale tutaj jest pies pogrzebany- metodyka szkolenia. Sensei Nowakowski który mnie szkolił szcześliwie urozmaicał treningi różnymi elementami. Ale jakże inaczej by wyglądał trening kata, gdyby na samym początku wyszedł sensei i sempai, przeprowadzili symulacje, tak aby kata w oczach początkującego miała sens, a nie żeby uczniowie sami musieli robić takie symulacje bądź zgadywać o co chodzi. Iaido moze nie być złe, ale od ćwiczących je wymaga gigantycznych nakładów dla wzbogacenia tego co poznali, a co nie do końca jest aplikowalne bez dodatowych zajęć :)

Względem Koryu, gorąco zachęcam cię do poszukiwań i wyjazdów. Może być, że zanim cię dopuszczą do "wyższych poziomów" minie jeszcze sporo czasu, a prawde powiedziawszy nasze życia i zdrowie jest za krótkie aby na wszystko chcieć czekać. osobiście proponuje dwa rozwiązania, jedno drugiego nie wyklucza ;) Jeździć na staże i seminaria, nawet jeśli stylu sie nie zna, to sie wprosić. Po pierwsze, Katori Shinto Ryu organizuje często staże, seminaria, takze międzynarodowe, w których od podszewski nauczane jest iaijutsu, zarówno z pozycji klęczącej (mniej ciekawe) po stosjace (tachi waza = uber techniki). Wreszcie, co cie moze bardziej zainteresować, Warszawski Tenshinkan organizuje przynajmniej 2, 3 razy w roku mniej lub bardziej otwarty staż Sui O Ryu. Kiedy pytałem się forumowego przedstawiciela tenshinkan na forum, to mówił że trzeba mieć jakieś umiejetności w iaido, ale myślę że dobra znajomość seitei iai tarczy ;) Słowem, warto sypnąć groszem i pojeździć, bo z doświadczenia powiem, dobry staż to fenomenalna inwestycja. A możliwość spotkania 5,6 danów to duża inspiracja.
Asagi
Posty: 30
Rejestracja: 5 stycznia 2011
Lokalizacja: Wrocław

Re: Seitei Iai

Post autor: Asagi »

Witam znów :)

Swoją odpowiedź zacznę może od końca Twojej wypowiedzi, czyli od Koryu. Powiem tak, zdaję sobie sprawę z tego, że jest kilka dawnych styli na terenie Polski, oraz że organizują często starze. Przyznam, że pierwotne swoje zainteresowania szermierką japońską kierowałem głównie w stronę kenjutsu, ze szczególnym uwzględnieniem Katori Shinto Ryu (jakoś tak wzbudzili moje zaufanie, bowiem jak zauważył, z resztą słusznie, Sensei Dietl w sąsiednim temacie, szarlatanów nie brakuje), jednakże mimo wszystko nie zdecydowałem się na emigrację od innego miasta za tym stylem, głównie z powodów czysto finansowych, oraz parę innych prywatnych spraw – jak już się bawić, to brać całość.
Co do samych staży z 5 danami i wyżej, to miałem już parę razy przyjemność potrenować na stażu z Sensei’em Górnickim (6 Dan) oraz Sensei’em Wimem (5 Dan), Sensei’a Inoue (8 Dan), na razie tylko widziałem na zawodach, bowiem LSI była jeszcze nieco poza moim zasięgiem. Przyznaje, że jest to inspirujące oraz pozwala zobaczyć, do czego się dąży.
Chętnie się w przyszłości wybiorę na staż jakiegoś innego niż moje (obecnie docelowe) MSR, by poszerzyć zakres technik oraz horyzonty, ale wiadomo, by to miało ręce i nogi wymagana jest systematyczność, a style się mimo wszystko różnią – łapanie wszystkich ich, to chyba nieco jak mieszanie drinków na imprezie, można ale do czasu ;)
Ale jakże inaczej by wyglądał trening kata, gdyby na samym początku wyszedł sensei i sempai, przeprowadzili symulacje, tak aby kata w oczach początkującego miała sens, a nie żeby uczniowie sami musieli robić takie symulacje bądź zgadywać o co chodzi.
Hmm, troszkę trudno mi wziąć pod uwagę w ogóle inną metodę zaczynania treningu Iaido. Niestety, zdaję sobie sprawę, że różnie z tym niestety bywa.
mam w miarę szczęście pod tym katem. Kiedy uczyłem się Ukenagashi, moja Sensei widząc, że jakoś nie bardzo wiem o co chodzi (nie rozumiałem gdzie robię błąd), wzięła bokken, kazała mi siąść w seiza i stanąwszy przy mnie stwierdziła „a teraz dostaniesz lanie ;)” - oczywiście chodziło o to, że poprzez wizualizację formy pokazała mi, że źle trzymany blok sprawi, że oberwę własnym mieczem.
Podobnie chociażby w tym sanpo-giri wystarczy że ustawi się kogoś do pomocy i już zabawa robi się przednia, bo nagle widzisz, że jak masz ciąć skośnym przez twarz, to twarz się na pewnej wysokości kończy. Sądzę, że jest to kwestia do wyrobienia.

Powiem tak – jak już się kiedyś doczekam prawa prowadzenia zajęć z własnymi uczniami (za wieków sześć, albo siedem), to chciałbym uczyć moje „dzieciaczki” właśnie poprzez wizualizacje kata (jako przydatny dodatek do „cięcia powietrza”). Bo i zabawa jest większa, no i w miarę wiadomo co i dlaczego się robi. Ma to jednak pewne ograniczenia, nie każdy ruch dociąga się do końca – by przecież komuś nie wyłupać oka przy cięciu, jednak jak już pisałem wcześniej – jest to narzędzie treningowe, nic więcej nic mniej.
Timing- kiedy użyć techniki? W ostatnim kata- nuki uchi, gdyby przeciwnik już ciął mieczem, kiedy sie zasłonić a kiedy już kontratakować? I ostatnia rzecz- dystans. Iaido nie moze nauczyć pracowania dystansem, bo nie ma w stosunku do czego owego dystansu osiagać. a jak wykonać technikę iai, jeśli nie wiesz, w jakiej odległości od celu jesteś?
Zgadzam się, jednakże i na to jest pewno fajne ćwiczonko. Kiedy trenowałem jeszcze we Wrocławskim oddziale Kokoro Kan, sprawa wyglądała tak. Stawaliśmy sobie w 3 osoby i chodziliśmy rotacyjnie. Zabawa polegała na tym, że w momencie kiedy przeciwnik idący przed nami chwyta miecz, my łapiemy nasz i jeśli on nie puści wykonujemy kata morote-zuki. Za nami oczywiście również był przeciwnik, jednakże, jeśli nie łapał za swój miecz to mieliśmy go nie „zabijać” – bo to bezbronny, bogu winny człowiek.
Zabawy z tym sporo było, paru „cywili” zginęło, ale z czasem zaczęliśmy się pilnować. Czasem nawet kilka rotacji upływało bez dobycia miecza, każdy czekał na ruch tego przed nami i było przyjemnie :)

Podczas swojej pracy na Obozie Sportowym z młodzieżą (po urobieniu kierownictwa by mi pozwolili się pobawić z dzieciakami w Iaido, bo i ja chciałem sobie poćwiczyć, a im urozmaicić zajęcia), wprowadziłem podobną zabawę. Po pierwsze każdą formę (robiliśmy tylko stojące), zaczynałem od pokazania samej formy, potem brałem parę osób i mówiłem co mają zrobić by "wyszło" nam bunkai, a po „nauczeniu” ich stojącego Mae, Kesa-Giri oraz Nukeuchi (podkreślam „nauczeniu”), bawiliśmy się, w to, że ustawiałem dzieciaki plecami do siebie, a potem jak rewolwerowcy mieli iść przed siebie, a na mój sygnał wykonać obrót i jeśli przeciwnik łapał miecz, wykonać jakąś z technik – mieli do wyboru dwie bojowe, jedną „obronną”. Oczywiście, nie nauczyli się form na jednych zajęciach, jednakże zabawę z tego mieli – przynajmniej mogli poczuć, że dobywają broni i celują w coś. W ogóle, lubię ustawić młodzież poza zasięgiem skutecznym i ćwiczyć Kesa-giri stojąc przed kimś, by ten miecz nie ciął 4 osób na raz, tylko 1 człowieka.
Zielonym” (i nie tylko im), trudno zrozumieć, że cięcie nie musi być niewiadomo jak szerokie. W ten sam sposób uczyła mnie moja Sensei – stojąc przede mną przy wykonywaniu Kesa pomogła mi zrozumieć jak szeroko (i bezmyślnie) ciąłem.

Jednakże, do zastosowania tych wszystkich metod i zabaw dydaktycznych pasuje Twoje zdanie:
Iaido moze nie być złe, ale od ćwiczących je wymaga gigantycznych nakładów dla wzbogacenia tego co poznali, a co nie do końca jest aplikowalne bez dodatowych zajęć
W myśl mojego powyższego wpisu odpowiem na nie tak – to już zależy komu na czym zależy. Czy może lepiej wolniej, powoli ale dokładniej z całą masą narzędzi dydaktycznych robić zajęcia, czy może jednak nie marnować czasu na „zabawy”.
Ja mam to szczęście że moja Sensei główny nacisk kładzie na to, bym rozumiał co robię – w ogóle, mi tez na tym głównie zależy, bym wiedział dlaczego mam stać tak, a tak i dlaczego ruch wyglądać ma tak, a nie inaczej. Jak jest w innych dojo, nie wiem.
Musimy też pamiętać, że sensei uczy tak, jak uczył go jego sensei – więc łamanie kanonów swojego nauczyciela, chyba nie każdemu jest w smak, zwłaszcza jeśli widzi jak jego mentor nadal się rozwija idąc swoją drogą, którą pokazuje mu jego mistrz.
Moja Sensei często po wizycie u swojego mistrza modyfikuje to co robimy, dodając jego elementy treningowe.

Trudno tutaj oceniać co jest dobre, a co złe w metodyce nauczania Iaido, w każdym razie, ja się jeszcze o takie oceny nie pokuszę, może kiedyś jak sam będę prowadził zajęcia – osobiście jednak z takich zabaw jak opisałem wyżej korzystał na pewno będę.

W formie w jakiej to kata jest jednak zrealizowane, wygląda jak walka z zombie którym sie rozcina czerepy shomen uchi. Shomen uchi... kto do odparcia wrogów z kilku stron używa Shomen Uchi?
Hmm, to pytanie powinno zostać skierowane do komisji, która ów kata dla potrzeb Kendo „zrobiła”. Troszkę zaufania w te 9 dany chyba można mieć ;)

Zgadzam się, że trudno uwierzyć, że 3 gości da się bezmyślnie pociąć z jednego cięcia, jednakże jak pisałem w poprzednim poście, kata są po to, by je rozumieć, a to oznacza płynność w naprzemiennym wykorzystywaniu ich.
Załóżmy sytuacje, w której rzeczywiście jest trzech przeciwników i poprzez zmylenie tego z przodu, udało mi się skasować cięciem tego z prawej. Pamiętając, że najpierw idzie głowa sprawdzam, czy ten przedemną jest w niebezpiecznym dla mnie zasięgu, w ruchu – czy też uda mi się moje cięcie znad głowy wymierzone w tego z lewej, którego ruch również oceniam spojrzeniem.
Jeśli ocena będzie kazać zwiewać, to odruchowo powinienem sięgnąć po jakąś formę cofnięcia się i obrony (Nukeuchi, a może Ukenagashi lub też Sogiri -? A może wreszcie cofnięcie jak w Soetezuki?), nawet jeśli będzie to trzeba nieco zmodyfikować to jednak pewien zakres technik mam. Ostatecznie, można jeszcze spróbować „sztuczki” jakiej nas uczy Shihogiri tuż przed 4 cięciem, mogę się cofnąć, schować miecz za nogą i z pozycji waki próbować coś zdziałać.

Przyznam, że jednak w tym przypadku niezbędne jest wytrenowanie tego już w praktyce. Zacząć można od ćwiczenia polegającego na mieszaniu form, tj zaczynasz robić kata, a potem już lecisz kilkoma innymi które znasz, tak by to miało ręce i nogi. Nie powiem, że wszystkie użyte techniki będą miały sens, zrobienie do tego interpretacji pewnie będzie bardzo „naciągane”, ale w takim ćwiczeniu chodzi głównie o płynne przechodzenie z jednej akcji do drugiej, a to wymaga prawidłowego opanowania technik z podstawowych kata, a prawidłowe opanowanie wymaga ich rozumienia, by miało to ręce i nogi (chyba że mówimy o wrogu, to lepiej by nie miał).

Ostatecznie jest tak jak mówiłeś, kata to kata, a walka to walka. Kata nie przygotuję do wszystkiego, jednakże są narzędzia treningowe, które pozwalają zoptymalizować szansę na jak najbardziej realne przygotowanie adepta Iai do walki, nawet w oparciu o same Seitei Iai (którego broń boże nie uważam za docelową sztukę) – jeśli nie trenuje się go z ideą walki, to traci ono sens.
A to jak już pisałem zależy już od ćwiczącego człowieka. Jak mówiłem, to nie Seitei jest pozbawione bojowości, to człowiek zmienia je w gimnastykę z mieczem, tak w każdym razie uważam.

Pozdrawiam :)

PS
Przyznaję się do kuriozalnej i niedopuszczalnej pomyłki w poprzednim poście. Oczywiście, że pierwsze cięcie w Mae idzie na oczy siedzącego przeciwnika, w pełni miałeś rację, tylko mi się te wysokości jakoś poknociły za co przepraszam.
Awatar użytkownika
Tomashi
Posty: 323
Rejestracja: 14 stycznia 2009
Lokalizacja: Kraków

Re: Seitei Iai

Post autor: Tomashi »

Witam w piekny poniedziałkowy poranek :)

Jeśli chodzi o Koryu, to osobiście uważam że nie ma czegoś takiego jak zbytnie wymieszanie. Przynajmniej jeśli chodzi o Kenjutsu, mi osobiście, jako praktykowi Katori Shinto Ryu, nauczenie się się takiej np. kashima Shin Ryu lub Ono ha Itto Ryu nie zrobiłoby najmniejszej różnicy, inne nacisk na pewne elementy, ale cel i droga do niego dażąca jest podobna.
Inna sprawa, gdyprzechodzi się z Iaido do Koryu. Teraz, gdy uzupełniłem dzięki tobie i sensei Dietlowi wiedzę, wszystko ma teraz sens. Iaido, jako że było stworzone dla kendoków, używa zupełnie innych pryncypiów i narzędzi niż Koryu. Podstawową kwestią jest praca nóg. Stopy równolegle, zamiast prostopadle, to dla mnie duży mankament, i jest to w koryu nie do zaaplikowania. Ale jeśli człowiek nauczy się obu metod poruszania się to może za to swobodnie sie przemieszczać między stylami.
Aha, w żadnym razie nie zachęcam cię do wyjeżdżania z Wrocławia za stylem walki, bo jest to najgorsze co można zrobić :) Seminaria bym traktował jako zwykłe poszerzenie horyzontów, wyjście poza pewną formułę XX-wiecznego stylu walki. Lub, jesli ktoś ma dużą wyobraźnie, umożliwia to poznanie starożytnych technik walki którymi posługiwali się dawni geniusze miecza, jak kto woli ;)
Osobiście polecam wybrać sie na seminarium Katori z jednego prostego powodu. Iaijutsu mojej szkoły, a konkretnie tachi waza, jest prosta jak barszcz, jesli sie ma opanowaną inną pracę nóg, bo jest tam dużo zwodów, skoków, natarć i obrotów. Ale zaszkodzić na pewno nie zaszkodzi. jest dużo filmów na youtubie na ten temat, nie mam jak linku wrzucić w tej chwili, ale jak coś to wrzuce potem, lub sam możesz poszukać troche materiałów.

Muszę przyznać, urozmaicenia masz dobre :) ilość i rodzaj ćwiczeć jakie robicie jest jak najbardziej rewelacyjna. i, jak mi sie wydaje, konieczna. Ale nie wydajemu mi się, aby to była kwestia wyboru, pomiędzy urozmaicaniem treningu a klepaniem samych form, ale pomiędzy zrozumieniem tego co sie robi, a robieniem tai chi z mieczem. Słowem, kata same z siebie dają wyłącznie punkt wyjścia dla dalszego treningu który jest rozbijany na poszczegolne elementy, tak jak u was :)

Można zadać sobie pytanie, gdzie trenujący na zawody kendoka ma mieć czas na szczegółowe analizy każdego kata i rozbijanie go na cześci pierwsze, ale to czepianie sie szczegółów przez złośliwego człowieka ;)

Można więc założyć, że seitei iai to niezła baza do wykorzystania pod początkowe stadium treningu, które daje dobry start. Tylko że jesli zostało stworzone na potrzeby kendoków, to czemu trenować je jako oddzielną sztukę? Na ile mi wiadomo, nawet MJER oraz MSR mają inne priorytety i bazę niż seitei. Czemu w takim razie nie zaczynac od razu od Koryu? Być może nie jest to tak łatwe jak Seitei, ale za to nie tworzy dysonansu wobec Seitei, i praktykant nie musi przechodzić między jednym stylem i drugim. Naturalnie, gdy przeszedłem z Iaido do Katori, to był szok. Ale z drugiej strony zaadaptowanie się do nowych warunków i zupełnie nowego poziomu techniki nie było AŻ TAK trudne (co nie znaczy że było łatwe).

Odnośnie kata wieloosobowych, można tworzyć pewne interpretacje, ale osobiście, za mistrzem miecza długiego Johannesen liechtenauerem, wolę powtórzyć: gdy cię atakuje wielu wrogów, uciekaj, a gdy jakiś zanadto sie zbliży tnij go znienacka i uciekaj dalej. Hmm... jak sie nad tym zastanowie, świetne by to wyglądało w postaci kata, gdzie sie ucieka przed partnerami :D

Odnośnie PS-a, to nie przepraszaj, mogłeś sie pomylić, bo prawde powiedziawszy, to po oczach tniesz go wyłącznie jeśli by jeszcze siedział, gdyby wstawał, to ciąłbyś go w obojczyk ;)

pozdrawiam
Awatar użytkownika
LarsOn
Posty: 152
Rejestracja: 9 stycznia 2007
Lokalizacja: Warszawa

Re: Seitei Iai

Post autor: LarsOn »

A propos poznawania nowych nauczycieli i Wrocławia to za niecałe dwa tygodnie odbędzie się tam seminarium z Murakami sensei (7. dan iaido kyoshi oraz 7. dan jodo kyoshi). Świetny nauczyciel i bardzo miły człowiek!
There is no need for academic theorizing about Budo training. One obtains a theory from a natural understanding based on experiences gained in training.
ODPOWIEDZ