dlaczego cwiczycie?

Znajdziesz tu samuraju wszystko co chciałbyś wiedzieć zarówno o swojej broni jak i o sztuce władania nią.

Moderator: Zarząd

Awatar użytkownika
Mr Smail
Posty: 386
Rejestracja: 1 września 2007
Lokalizacja: Opole

Re: dlaczego cwiczycie?

Post autor: Mr Smail »

alez ciezko z Was cos wyciagnac - czego sie boicie - prawdy ktora jest w Was??

Jak ja cwicze...

Do zagatnienia mniej wiecej tak podchodze:
"polem bitwy" jest nasze/moje codzienne zycie. jest ono zarowno stanem wojny i pokoju, bo to to samo. co chwile staje przed wyborem walka, czy niewalka... podejmuje rozne wyzwania lub ich nie podejmuje, wygrywam i przegrywam stajac lub nie stajac do bitwy....

W kazdym razie wszystko to jest caloscia budujaca moje zycie, budujaca mnie

trening sztuk walki dla mnie osobiscie stal sie sposobem na to aby jak najmniej walk toczyc w zyciu, odnoszac jak najwiecej zwyciestw, wlasciwie odpowiednio rozuymujac odnoszac tylko zwyciestwa...

duza bariera jest moj umysl, piszac nawet to sam sobie tworze kolejna przegrana (ale co tam :-) ) lub zwyciestwo jesli nie przegram...

trenuje tak abym stal sie w tym wszystkim tym czym/kim jestem

nie jest to latwe, poniewaz sam trening jest przeczeniem jego celu...
------------

nie pisze tego po to zeby podjac z Wami jakakolwiek polemike w tym temacie, ale zeby podzielic sie z Wami tym co robie

dflatego napisalem temat i dlatego bylem ciekaw Waszego reningu...

moze teraz napiszecie??
Tomasz Kuszewicz
Buikukai Polska

www.aikido-buikukai.pl/
antoni maciej dietl
Posty: 148
Rejestracja: 14 listopada 2007

dlaczego cwicze?

Post autor: antoni maciej dietl »

witam wszystkich na forum,to moj pierwszy post......
nie boje sie prawdy,ale chcialbym ja znac - a to nie jest wcale takie proste..cwicze od ponad 25 lat/kendo/ i moje motywacje w tym czasie wielokrotnie sie zmienialy - gdy zaczynalem - nie wiedzialem o rzeczywistosci kendo NIC,tak jak wszyscy,ktorzy zaczynaja.owszem,ogladalem filmy kurosawy,czytalem ile moglem/malo wtedy tego bylo/,samurajowie walczacy mieczami bardzo mi sie podobali i ciekawilo mnie po prostu JAK TO SIE ROBI?bylem zafascynowany przez wiele lat,niestety nikt wtedy jeszcze kendo w polsce nie robil.gdy zobaczylem w tv pierwsza sekcje kendo w lodzi - mialem nawet szalenczy pomysl aby tam dojezdzac z krakowa/moze nie az tak szalenczy - pozniejszy sensei i mistrz polski - czapla,DOJEZDZAL do lodzi z warszawy.../na szczescie powstala sekcja w krakowie - wkrotce moja fascynacja zamienila sie w przyslowiowa "krew,pot i lzy" - jednoczesnie poznalem wspanialych ludzi,swietnych nauczycieli,razem pokonywalismy niezliczone wtedy trudnosci organizacyjne i sprzetowe.przekonalem sie,ze to nie jest tak,jak na filmach."zlapalem bakcyla kendo" - tak sie u nas mowi...motywacja sie zmienila - bardzo chcialem byc w tej grupce ludzi,uczyc sie od nich - wyjezdzalem na obozy i zgrupowania.
po kilku latach wyjechalem do stanow na rok - pozostalem tam 18 lat...
bylo b.ciezko z poczatku - i motywacja sie znowu zmienila - ze jednak wytrwam w kendo.polonusi pukali sie w glowe - ze wydaje pieniadze na skaldki,sprzet etc.wytrwalem - znowu spotkalem wspanialych ludzi,ktorzy przyjeli mnie jak brata,moglem trenowac ze starymi sensejami,"przedwojennymi",objechalem pol ameryki jezdzac na turnieje i obozy - i znowu motywacja sie zmienila - kendo weszlo mi w nawyk,nalog,mozna powiedziec,codzienna/prawie/,nawykowa czynnosc.
prawie zupelnie zerwalem kontakty z polonia,srodowisko kendo bylo moim srodowiskiem naturalnym.
kilka lat temu wrocilem do kraju,jestem na emeryturze - znowu inna troche motywacja -trenuje 5 x w tygodniu/gdy mi zdrowie dopisuje../nadal nalogowo - mam starych przyjaciol z ktorymi zaczynalem,spotykam na co dzien wspanialych mlodych ludzi pragnacych sie uczyc kendo - wypelnia mi to wiekszosc zycia i bardzo sie z tego ciesze........
rozmyslnie pozostawiam nietkniete tematy w rodzaju - doskonalenie ducha i ciala,idealna harmonia ze swiatem i wszechswiatem etc,etc - to przychodzi albo nie i kazdy to interpretuje po swojemu.
na koniec - stary sensei/85 lat,cale zycie z mieczem/-spytany,dlaczego trenuje - odpowiedzial po prostu :nie wiem,juz zapomnialem......
pozdrawiam,maciek dietl
Koryukan Krakow
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: dlaczego cwiczycie?

Post autor: GrafRamolo »

Hmm może to nie do końca tak. Trening to nie rehabilitacja, ale po treningach z rzutami i padami oraz kopnięciami często musiałem w łóżku leżeć a po mieczu tego nie mam. Więc w porównaniu z karate lub jujitsu można rzec, że leczą ;) A poza tym nawet jak się ma problemy zdrowotne to uważam że nadal trzeba ćwiczyć tylko rozsądnie. Jak się człowiek nie będzie ruszał to już po nim na bank.

Macieju gratuluję wytrwałości można rzec że jesteś wzorcem do naśladowania.

Swoją drogą wiele razy spotkałem się w klubie ludźmi, którzy ćwiczą ale znikają na rok a potem spotkani i zapytani dlaczego zrezygnowali mówią: matura, studia, praca. I podają takie przyczyny przerwania treningów. Jak dla mnie są to wymówki bo jeśli przestają chodzić to znaczy tylko tyle, że im się znudziło lub odechciało. Pamiętam jak pisałem maturę nie robiłem przerw w treningach bo one pozwalały mi się lepiej zrelaksować przed nauką, to samo ze studiami a i pracę potrafię dostosować tak by nie kolidowała.
Wracając do głównego wątku myślę że jeśli ktoś naprawdę chce ćwiczyć to dopasuje sobie inne rzeczy tak by umożliwiały mu ćwiczenie.

(to takie luźne przemyślenia, nie wiem czy z sensem bo się rozchorowałem)
yakubu
Posty: 532
Rejestracja: 28 lutego 2007
Lokalizacja: Łódź

Re: dlaczego cwiczycie?

Post autor: yakubu »

Trening to nie rehabilitacja... i po mieczu ja TO mam. Zwlaszcza jak trenuje nieregularnie. Ostatnio mialem okazje pojsc na jeden trening po przerwie, dzien po masazu (rehabilitacyjnym ;) ). I po treningu czuje sie gorzej niz przed masazem :P Ale nie zaluje. Chodze tylko polamany i chyba zaczynam sie do tego przyzwyczajac.
Co do wymowek. Wg mnie to nie sa wymowki; czasami nie da rady ciagnac kilku rzeczy na raz, zwlaszcza w dzisiejszej rzeczywistosci, gdzie brakuje czasu na wszystko. Jasne - niektorzy sa wygodni i zalegaja w fotelach z piwem przed TV, ale musimy zdac sobie sprawe, ze dla wiekszosci z nas droga miecza jest ta poboczna sciezka, ktora od czasu do czasu kroczymy. Ale w wiekszosci idziemy inna, glowna droga - biznesmena, prawnika, architekta, lekarza, grafika itp. Wyjatek stanowia niektorzy sensei, ktorzy obrali miecz jako glowny nurt swej zyciowej podrozy (ale uwierz mi - to nie umiejetnosci dostosowania, by nie kolidowaly ze soba zajecia, a rezygnowanie z wielu waznych rzeczy umozliwilo im te droge). Roznica miedzy tymi, ktorzy po prostu sobie odpuscili, a tymi, ktorych niestety porywa zycie jest taka, ze ci drudzy co jakis czas sie na treningach pojawiaja. I to jest dla mnie dowod, ze nie opuscili tej sciezki, tylko musieli przez jakis czas kroczyc inna droga. Ale beda zawsze wracali, o ile im na to zycie pozwoli. To opinia osoby, ktora ciagle wraca, choc ostatnio strasznie rzadko.
(Tez nie wiem czy z sensem napisane - rowniez chory)
Okus
Posty: 4
Rejestracja: 6 stycznia 2008

Re: dlaczego cwiczycie?

Post autor: Okus »

Mr Smail bardzo spodobalo mi sie twoje podejscie, lecz prawda jest taka ze kazdy cwiczy z innych powodow. Chociaz ja jeszcze nie zaczolem trenowac (co uwazam za jeden w wielu moich bledow zyciowych) Moge powiedziec czemu chce zaczac. Od malego wierzylem i dalej wierze ze najwieksza sila jaka jest na tej ziemi to nasza wiara i umiejetnosci. Mialem wiele pomyslow na zycie ( chodzilem do szkoly muzycznej ktora ukonczyle, potem informatyka, a teraz elektromechanik...) zycie zawsze dawalo mi w kosc... nie bede bardziej zglebiac tego watku poniewaz nie to jest wazne. Od kilku miesiecy cos we mnie sie obudzilo, zaczolem praktykowac medytacje i staram sie doglebnie poznac swoje cialo. Mam charakter wojownika i chcialbym urodzic sie w czasach samurajow i innych wielkich wojownikow i trenowac prawdziwa sztuke wladania mieczem. Niestety dzisiejsze czasy na to nie pozwalaja chociaz nauczyl bym sie wladania mieczem to nigdy nie stane do prawdziwego pojedynku i nie chodzi o to czy wygram czy przegram... chodzi o spelnienie tego w co wierze. Dla tego staram sie jak najwiecej teraz dowiedziec sie na temat treningow. Nie wiem czy kiedy kolwiek dobrne do tego co darze ale ja w to wierze. Dla tego wlasnie wlasnie chce dobyc miecza... Pozdrawiam
Jestes tym w co wierzysz...
Majac wiare masz moc...
Majac Moc mozesz sprawic by spelnilo sie to w co wierzysz...
Awatar użytkownika
marciniak
Posty: 244
Rejestracja: 29 lutego 2004
Lokalizacja: Manchester City & Katsumushi Dojo Bolton

Re: dlaczego cwiczycie?

Post autor: marciniak »

Co do treningu sztuk walki to u mnie to powod ich trenowania zmienial sie u mnie na przestrzeni lat. najpierw to byla chce nauczenia sie bic, aby przezyc na ulicy. Jak juz sie nauczylem bic, to przestalem trenowac na jakies 2 - 3 lata. Doroslem, wrocilem aby trenowac juz dla siebie, dla samej checi robienia czegos, ale wariant samooborny istnial nadal, tyle ze mial on juz inny aspekt. Potrzebowalem sztuk walki do pracy ochroniarza. Trwalo to jakis czas. Potem jak juz zaczalem przesadzac i trenowac codziennie (oprocz piatku) to teraz mam wrazenie ze chcialem sie zatrenowac na smierc i nalapac tyle kontuzji aby pojsc na rente.

Teraz. Teraz jest zupelnie inaczej. Sam nie wiem dalczego trenuje. Przyzwyczajenie? Ludzie, ktorych sie poznalo a z ktorymi nie chce itracic kontaktu? Ustalony tryb zycia, ze jest w nim miejsce na trening i wyjazdy ? Chyba wszystko po trochu, ale jest tez pasja mieczem, ktora towarzyszy mi od malego. Jako dziecko mieszkalem na wsi, gdzie sie bawilismy w samurajow, innym przeszlo mi do tej pory to zostalo. Tylko ze ta pasja nabrala innych barw, nie fascynuje sie juz zewnetrzynim aspektami tego co robie, ale ze tak powiem wewnetrznymi. Czyli czyms czego nie widac z zewnatrz, w podobnym stylu ogladam miecze - super oprawa nie zawsze musi mi sie podobac, podobnie ostrze. Miecz musi miec to cos, jakby swego ducha. no nie wiem jak powiedziec, zeby debilnie nie zabrzmialo.

Kolejnym aspektem dlaczego nadal trenuje iaido i aikido (to drugie niestety rzadko), jest to, ze nie musze nikogo bic. Tak, wlasnie nie musze nikogo bic. Cale zycie musialem sie bic, a potem jak doroslem to mi kazano, walka, walka i walka. Na treningach jiu-jitsu u dobrego technicznie trenera ale glupiego spolecznie byla rywalizacja, prawie wszedzie byla rywalizacja, zawsze wygrywali ci "fajniejsi". W iaido tego nie ma, moje iaido jest takie jaka jest moja technika, moje przygotowanie, moje zaangazowanie w to co robie. W aikido, jiu-jitsu moglem oszukiwac (partner sie podkladal itp. - tak sie egzaminy zdawalo) tutaj wykonujac kata pokazuje siebie.

No i jest cos fajnego w tym wszystkim - iaido moge robic cale zycie, nikt mi nie powie za iles tam lat - sluchaj nie bedziesz startowal w taikai, bo sa od ciebie mlodsi, szybki i silniejsi, tak jak ma to miejsce w innych stylach. Miecz moge trenowac dlugo, tak dlugo jak chce, nie goni mnie czas ina jakas potrzeba typu samoobrona. zreszta samoobrona to juz zupelnie inna bajka i nie o tym jest temat.

pzdr po dlugiej nieobecnosci z UK.
Katsumushi Dojo Manchester
jalepano
Posty: 5
Rejestracja: 19 grudnia 2007

Re: dlaczego cwiczycie?

Post autor: jalepano »

W moim przypadku potrzeba nabycia umiejętności władania mieczem wynika po części z pasji do białej broni. Kocham broń (nie tylko japońską), posiadam pewne jej egzemplarze i chciałbym posiadać więcej. W pewnym momencie życia uzmysłowiłem sobie, że moja pasja nie jest do końca "zrealizowana". Bo cóż to oznacza posiadać kolekcję białej broni i właściwie nie znać zasad jej prawidłowego używania. Pozostaje tylko podziwianie? W porządku, ta broń jest do podziwiania, ale jest lub była narzędziem walki i z tego powodu należy się jej szacunek. Kenjutsu wydało mi się sztuką najdoskonalszą i najbliższą pierwowzoru. Po kilku latach treningu wiem, że - choć to abstrakcja - w przypadku realnego zagrożenia potrafiłbym jej użyć. Dodam, że zawsze byłem wysportowany i silny, więc trening nie stanowił dla mnie formy rekompensowania własnych słabości/kompleksów. Trudno mi to wyrazić, ale teraz w dalszym ciągu będąc kolekcjonerem odczuwam "spełnienie" patrząc na me zbiory. Oczywiście same treningi,sztuka i filozofia sprawiają mi wielką przyjemność (lubię się zmęczyć). Ale choć wiem, ze moja broń pozostanie na stojakach moja podświadomość uznaje ją wreszcie za narzędzia. Więc czy to jest odpowiedź na pytanie?
kiedy baran się cofa to wcale nie oznacza, że już rezygnuje
ODPOWIEDZ