Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Znajdziesz tu samuraju wszystko co chciałbyś wiedzieć zarówno o swojej broni jak i o sztuce władania nią.

Moderator: Zarząd

Shouryu

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Shouryu »

Zieeew... Nudzę się, zatem coś napisze.

Idiotyczny atak na klate , to atak na splot słoneczny. Typowy dla karate, ale i jujutsu. Przy dobrym wykonaniu , wyłącza ponęta z dalszej walki. Fakt, na moje oko uke celował odrobinę za wysoko, ale nie jestem w tej dziedzinie ekspertem. Niech sie karatecy wypowiedzą ( np. Teddy ).

!8 soke szkoły Kashima. Długo musiałem czekać , żeby Graf o nim wspomniał.


Eh Janek, że też tobie sie chce. Dobra, Musashi tez miał w poważaniu autorytety. O dobitnie im okazywał za pomoca swojego "wiosła". Ale on miał specyficzny charakter. Bo i przodków miał nie najłatwiejszych w koegzystencji. Pewnie stąd jego agresywne usposobienie.

Ale on traktował jednak to co robi poważnie. I nie dla kpiny wyzywał mistrzów.

Zastanawiam sie o co tobie chodzi? Oraz co chesz udowodnić nam? Albo raczej sobie ?

Eh... Wesołego nowego i ty podobne.

Edit : Przypomniało mi się , ze bardzo często unikasz odpowiedzi na moje pytania. Może chociaż tera jakoś sie ustosunkuj.
Ostatnio zmieniony 31 grudnia 2010 przez Shouryu, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: GrafRamolo »

Pomyliłeś się straszliwie bo ja obalam autorytety non stop, nie zależnie w jakiej dziedzinie jestem wyjątkowo krytyczny i mało kto potrafi ze mną wytrzymać, ale jeśli pokazał bym komuś nagrania Johna Coltraina a ktoś mi powiedział, że to tani grajek i szukał dziury w całym to ja mam wyrobione zdanie o rzeczach i na tej podstawie dyskredytuję tego kto mówi takie bzdury bo widać nie ma po prostu wystarczającej wiedzy by móc w pełni docenić jakość a nie artystę o światowej renomie.
O Kunii czytałem i słyszałem z pierwszej ręki od ludzi którzy kładą mnie jedną ręką. Więc jeśli ktoś podważa takie postacie to raczej musi być coś nie tak z tą osobą a nie z tymi wzorcami.


W dodatku jesteś koszmarnie nie logiczny. Jak ja mogę ci wytykać błędy skoro podważyłeś bezpośrednie źródło mojej nauki? To znaczy, że ja jako któryś tam po kolej adept umiem jeszcze mniej i gorzej niż mój nauczyciel jeśli powielam błędy. Zatem moja krytyka jest dla ciebie zupełnie bez wartości. Więc proszenie o nią jest albo przejawem perwersyjnej złośliwości albo zaprzeczasz sam sobie.
Teddy
Posty: 326
Rejestracja: 1 lutego 2008
Lokalizacja: Warszawa

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Teddy »

Cześć

Co Wy koledzy nie macie co robić w tą sylwestrową noc, tylko dyskutować na forum. A napijcie się szampana i ruszcie w tany ze swoimi żonami czy dziewczynami.

Ale skoro Shouryu przywołał mnie do tablicy z tym ciosem no to się wypowiem. Ten cios nie był przedmiotem tego ćwiczenia, tam jest ważne to co wykonał w odpowiedzi na ten cios Mistrz i dlatego nie ważna była jego celność czy był wymierzony na splot czy też na mostek raczej, trudno to ocenić jak sie widzi na filmie tylko kawałki postaci. W każdym razie jak taki cios jest na splot no to istotnie wyłącza przeciwnika na spory czas, a jak jest zadany z całą mocą i bardzo punktowo celnie no to można złamać przeciwnikowi wyrostek mieczykowaty i wtedy już jest dluuuugie wyłączenie z jakichkolwiek walk. A i cios na mostek zrobi swoje, nie wiem Janie czy widziałeś kiedykolwiek ręce japońskich czy okinawskich karateków, którzy wiele lat trenują na tradycyjnych makiwarach (jakbyś nie wiedział to są specjalne stożkowo zwężające się do góry dechy owinięte warkoczami ze słomy ryżowej) a nie na friendly workach bokserskich z trociną i piaskiem. Taki cios to tak jakby ktoś Ci w mostek przywalił młotem, także myślę że nie ustałbyś po przyjęciu takiego "idiotycznego" ataku.

I na koniec mojej skrobaniny to skoro Janie wysłałeś mnie do Kościoła to podnoszę wołanie: pax vobiscum na tą jedyną w roku noc.

Wszystkiego dobrego i sukcesów życzę wszystkim pasjonatom czegokolwiek czy sportów walki czy sztuk walki czy też wolnej walki ale honorowej, no i życzę wszystkim zdobycia się na ciut pokory i poszanowania dla innych pasjonatów, których może i nie można zrozumieć ale szacunek im sie należy, tak jak i każdemu człowiekowi.

Teddy
pozdrawiam
Teddy

Bonsai to sztuka odtwarzająca piękno natury
Awatar użytkownika
Jan Chodkiewicz
Posty: 62
Rejestracja: 23 lutego 2010
Kontakt:

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Jan Chodkiewicz »

Przemyślałem sprawę i chciałbym Cię przeprosić Graf. Cokolwiek wydaje mi się słuszne nie powinienem używać takiego języka względem osoby która po pierwsze nie żyje, a po drugie nic tak naprawdę o niej nie wiem.
Przepraszam i kasuje ten durny post.
Szczęśliwego Nowego Roku.
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: GrafRamolo »

No harm done.
Nawzajem owocnego w treningi.
Awatar użytkownika
ADALBERTUS
Posty: 114
Rejestracja: 10 grudnia 2006
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki
Kontakt:

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: ADALBERTUS »

Witam
przede wszystkim, aby rozwiać wszelkie prawdopodobne i nieprawdopodobne wątpliwości, moje pytanie ma w y ł ą c z n i e informacyjny charakter bez cienia złośliwści.
Teddy pisze:... kolwiek ręce japońskich czy okinawskich karateków, którzy wiele lat trenują na tradycyjnych makiwarach (jakbyś nie wiedział to są specjalne stożkowo zwężające się do góry dechy owinięte warkoczami ze słomy ryżowej) a nie na friendly workach bokserskich z trociną i piaskiem....
Teddy
Czemu piszesz o japońskich i okinawskich karatekach. To nie to samo ?
Wiem, czym się różni makiwara od worka (optycznie), ale czemu trening na jednym i drugim ma dać inne efekty ?

Pokłony i wielu pasjonujących i owocnych dyskusji w Nowym Roku 2011
Wojtek Sławiński ADALBERTUS
"Quidquid agis, prudenter agas et respice finem"
Shouryu

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Shouryu »

W temacie zaczyna sie robić coraz weselej. :lol:
Awatar użytkownika
Tomashi
Posty: 323
Rejestracja: 14 stycznia 2009
Lokalizacja: Kraków

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Tomashi »

This is madness! :D
yakubu
Posty: 532
Rejestracja: 28 lutego 2007
Lokalizacja: Łódź

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: yakubu »

GrafRamolo pisze:"co to za wymachiwanie kijaszkiem ja go złapię i połamię"
A myslalem, ze idiotyzmy z lapaniem miecza przez ninja pochodza z Hollywood, ale jak widze maja oparcie w naukach uwazanych japonskich sensei. Powiem krotko - "kijaszek" (i gdzie tu szacunek mistrza do innych mistrzow i sztuk walki?) zamiast prawdziwego miecza jest po to, by nie zrobic przeciwnikowi prawdziwej krzywdy, tak wiec faktycznie, glupiec ktory chce udowodnic, ze moze go zlapac i zlamac moze udowodnic swoje racje; tylko ze jest jedno ale - przy prawdziwym mieczu by sie mocno zdziwil lapiac go.
keylan
Posty: 123
Rejestracja: 23 grudnia 2010

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: keylan »

[KoP] pisze:
yakubu pisze: W pelni warunkow walki odwzorowac sie nie da, ale mozna probowac byc jak najblizej tych realiow - stad sparingi w ochraniaczach.
Ale skąd w takim razie pewność, że ćwiczenia np. kata jest gorszym rodzajem treningu? Skoro nie da się odwzorować realiów całkowicie, cała reszta jest zgadywaniem co jest lepsze a co gorsze.
Ciekawe że nikt na ten fragment nie odpowiedział. nie wiem czy na tym czy na forum ARMA, Marcin Surdel wyjaśniał wady treningu kata.
Z mojego punktu widzenia, jako początkującego, trening w stylu kata sluży do wyćwiczenia podstawowych ruchów, podstawowej motoryki. niestety może prowadzić do wyuczenia się rytmu np aż do spotkania z Marcinem cwiczyliśmy nachraisen dokładnie jak na tym filniku:
http://www.youtube.com/watch?v=7Fx5Ts9i-MM
atakujący po ciosie zastygal aż broniący się zrobił kontrę, taki rytmiczny dwutakt, wszystko fajnie ale problem takiego nachraisen zaczyna się gdy przeciwnik nie czeka i zaraz po nietrafionym uderzeniu ponawia atak. Było więcej takich rytmicznych sytuacji, i podkładania się partnerów. Sparing by to wychwycił i pokazał błąd takiej interpretacji nach...
Inna rzecz pomimo całej tej filozoficznej otoczki jeśli na treningu wdrukujesz sobie że masz zatrzymać cios przed przeciwnikiem to jak duże prawdopodobieństwo jest że zrobisz tak też w sytuacji stresowej? Np podczas mojego szkolenia szybowcowego moja trenerka od skoków ratunkowych ostro naciskała właśnie na to by nawet jak trenujemy na sucho to żeby solidnie pociągnąć za rączke spadochronu a nie tylko zamarkować czy sie za nia złapać, właśnie po to by nikt sobie nie wdrukował w głowę błędnej reakcji. to jest tak zwana pamięć ruchowo-mięśniowa. Dlatgo ważne jest żeby kzady cios dochodził z odpowiednią siłą i szybkoscią.
kolejna sprawa rozpoznawanie typu ataku. Jeśli masz ustalone jak cie przeciwnk atakuje i jak ty masz zareagować to nie uczysz się przewidywania i rozpoznawania ruchow przeciwnika. Dopiero w wolnym sparingu przeciwnik staje się niewiadomą.
trening kata ma swoje miejsce, sparing również, jedno nie zastąpi drugiego. Wyszła z tego taka trochę dyskusja o wyższości świąt bozego narodzenia nad wielkanocą.
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: GrafRamolo »

Nikt nie odpowiedział na to bo odpowiadaliśmy już wcześniej kilku krotnie.
Awatar użytkownika
[KoP]
Posty: 326
Rejestracja: 13 grudnia 2003
Lokalizacja: Warszawa

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: [KoP] »

I moze taki przyklad z innej beczki, bardzo aktualny - mozesz posadzic pilota na krzesle, dac mu w rece kijek i kazac uczyc sie latac, albo wsadzic go w symulator komputerowy odzwierciedlajacy warunki jakie panuja w prawdziwym samolocie. I jedno i drugie nie jest prawdziwym lataniem, ale roznica i jakosci szkolenia jest dostrzegalna.
(...)jeśli na treningu wdrukujesz sobie że masz zatrzymać cios przed przeciwnikiem to jak duże prawdopodobieństwo jest że zrobisz tak też w sytuacji stresowej? Np podczas mojego szkolenia szybowcowego moja trenerka od skoków ratunkowych ostro naciskała właśnie na to by nawet jak trenujemy na sucho to żeby solidnie pociągnąć za rączke spadochronu a nie tylko zamarkować czy sie za nia złapać, właśnie po to by nikt sobie nie wdrukował w głowę błędnej reakcji. to jest tak zwana pamięć ruchowo-mięśniowa. Dlatgo ważne jest żeby kzady cios dochodził z odpowiednią siłą i szybkoscią.
Ja wiem, że można tak do znudzenia, ale ponownie - pilot wykorzysta swoje umiejętności latając samolotem; skoczek wykorzysta swoje umiejętności skacząc ze spadochronu. Gdzie ja wykorzystam swoją zdolność idealnego cięcia, które nie będzie spaczone odruchem jego kontroli?

Nauka pilota ma na celu posadzenie go za sterami samolotu żeby latał; nauka skoczka ma na celu wypchnięcie go z samolotu z paroma m2 materiału przyczepionymi do pleców. Jeśli nie będą czegoś wiedzieć - zginą. W jakiej sytuacji moja umiejętność władania mieczem będzie stanowić o życiu lub śmierci?

Czyżby, a nuż sztuki walki miały nas obecnie nauczyć czegoś innego niż bieganie i zabijanie?
Teddy
Posty: 326
Rejestracja: 1 lutego 2008
Lokalizacja: Warszawa

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Teddy »

Cześć wszystkim w Nowym Roku

Wprawdzie temat karate jest trochę odległy od tego co jest poruszane w tym temacie, ale skoro tak szanowany forumowicz zapytał to nie wypada nie odpowiedzieć, poza tym mam jeden ukryty cel w tym wszystkim. Przy czym Adalbertus, nie do końca jestem pewny czy mnie nie podpuszczasz :) , ale co tam. Od razu zastrzegam, że nie specjalizuję sie w historii dalekowschodnich systemów i sztuk walki, ale jakieś swoje zdanie mam wyrobione i podkreślam że jest ono tylko moje.
Czemu piszesz o japońskich i okinawskich karatekach. To nie to samo ?

Przede wszystkim są to różne nacje. Okinawa i całe wyspy Ryukyu zostały najechane przez klan Satsuma chyba coś ok. 1600 roku i wtedy zaanektowane do Japonii. Przedtem były bardziej pod wpływem Chin (kontakty handlowe itp. w tym również kontakty z Mistrzami chińskich sztuk walki). Także ludzie z Okinawy to nie Japończycy, to tak jakbyś powiedział że Szkoci to Anglicy. A jeżeli chodzi o karate, no to jako system wojenny wraz z całym kobudo powstało ono właśnie na wyspach Ryukyu (z połaczenia rodzimych systemów z naukami płynącymi z Chin), a w Japonii zostało karate rozpropagowane dopiero na przełomie XIX i XX wieku i tamże niestety mocno w większej części "usportowione". Także karate nie jest japońską narodową sztuką walki jak kenjiutsu czy jiujitsu.
Co do tradycyjnego karate z Okinawy to jest on tam dalej uprawiany jako system wojenny wraz z całym kobudo (sierpy, tonfa, kij itd), a że czas już nie ten żeby w tym sytemie walczyć realnie na polu bitwy, no to jak mniemam jest to dla tamtejszych karateków oprócz kutywowania wielowiekowej tradycji (karate uprawiają tam całe rody, stosują oni sprawdzone przez wieki przyrządy do trenowania siły i technik, no i oczywiście kata są podstawą i fundamentem, a sparingów w naszym europejskim modelu się tam nie stosuje - pozabijaliby sie w tych sparingach po prostu) również sposób na psychofizyczne samodoskonalenie, idą oni drogą karate - do.
W Japonii sa dojo, gdzie sie podchodzi do karate podobnie jak na Okinawie, ale w znakomitej większości są oni tam nastawieni na zawody, turnieje i współzawodnictwo, co według mnie powoduje wypaczenia, bo nie znają oni wiekszości technik uderzeń bardzo groźnych dla zdrowia,no bo ich nie trenują bo i po co jak są zakazane na zawodach.
Wiem, czym się różni makiwara od worka (optycznie), ale czemu trening na jednym i drugim ma dać inne efekty ?
No cóż obydwa przyrządy służą do treningu uderzeń, ale makiwara ma jeszcze jeden ważny dla karateków cel, utwardza się na nich ręce i inne części ciała służace do uderzania: łokcie, nasady dłoni itp. Poniżej dla tych, którzy nie widzieli makiwary fotka, na której widać jak twórca szkoły Shotokan O'sensei Gichin Funakoshi trenuje na makiwara. To właśnie on rozpropagował jako pierwszy Mistrz karate w Japonii, zresztą to on nadał temu systemowi nazwę karate, zatwierdzili to oczywiście inni wielcy Mistrzowie z Okinawy. Jemu też jako pierwszemu karateka przyznano stopień 10 Dan. Poza tym był on wielkim wrogiem wolnych sparingów, a miał taki autorytet, ze za jego życia nikt w Japonii nie śmiał nawet pomyśleć o zorganizowaniu zawodów czy turnieju karate. Dopiero po jego śmierci , jego zresztą najlepsi uczniowie zaczęli to robić: Masutatsu Oyama w swoim stylu kyokushin i Nakayama, który stworzył karate sportowe.
Obrazek
a poniżej link do filmu pokazującego trening na makiwara i nie tylko Mistrza Morio Higaonna 10 Dan Guju Ryu, można tam zatrzymać film po 2 min. i zobaczyć jakie on ma dłonie:
http://www.youtube.com/watch?v=w3Epr6COl-M

Pozdrawiam Teddy
pozdrawiam
Teddy

Bonsai to sztuka odtwarzająca piękno natury
keylan
Posty: 123
Rejestracja: 23 grudnia 2010

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: keylan »

[KoP] pisze: Ja wiem, że można tak do znudzenia, ale ponownie - pilot wykorzysta swoje umiejętności latając samolotem; skoczek wykorzysta swoje umiejętności skacząc ze spadochronu. Gdzie ja wykorzystam swoją zdolność idealnego cięcia, które nie będzie spaczone odruchem jego kontroli?

Nauka pilota ma na celu posadzenie go za sterami samolotu żeby latał; nauka skoczka ma na celu wypchnięcie go z samolotu z paroma m2 materiału przyczepionymi do pleców. Jeśli nie będą czegoś wiedzieć - zginą. W jakiej sytuacji moja umiejętność władania mieczem będzie stanowić o życiu lub śmierci?

Czyżby, a nuż sztuki walki miały nas obecnie nauczyć czegoś innego niż bieganie i zabijanie?
czyli sztuka a nie walka.
Już o tym pisałem ale to jest różnica podejścia, większość ćwiczących wschodnie, ćwiczy żeby wyćwiczyć swoje wnętrze, DESW chce odtworzyć to co było kiedyś. Jesli będe zatrzymywał cięcia to nie będzie to już system dziadka Lichtenauera a balet z mieczami. Tak nie przyda mi się to do niczego.
Awatar użytkownika
zz_top
Posty: 74
Rejestracja: 2 marca 2008
Lokalizacja: Białystok

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: zz_top »

keylan pisze: czyli sztuka a nie walka.
Już o tym pisałem ale to jest różnica podejścia, większość ćwiczących wschodnie, ćwiczy żeby wyćwiczyć swoje wnętrze, DESW chce odtworzyć to co było kiedyś. Jesli będe zatrzymywał cięcia to nie będzie to już system dziadka Lichtenauera a balet z mieczami. Tak nie przyda mi się to do niczego.
No dokładnie - uchwyciłeś moim zdaniem tą zasadniczą różnicę, która stała sie przyczyną dyskusji: DESW chcą odtworzyć coś co przepadło - czują więc, że muszą ćwiczyć możliwie realistycznie, żeby zweryfikować wykonalność technik, tempa, wszystkiego... Bo przecież nie wiadomo...
"Japońce" nie mają poczucia, że trzeba coś weryfikować, bo (moim zdaniem słusznie) uważają, że skoro tak zostało to wymyślone to znaczy, że tak jest OK.
No bo pomyślcie - jak do cholery zweryfikować takie iaijutsu!??? Nic tu nie pomoże ćwiczenie w ochraniaczach, bo musiałbym łazić w nich ciągle wiedząc, że w każdej chwili może na mnie napaść jeden lub kilku gości podobnie odzianych i przygotowanych. Niestety nie ma wtedy mowy o podejmowaniu całkowicie swobodnie codziennych czynności, podczas których może nastąpić atak. Co więcej wiedząc, że jestem w trakcie ćwiczeń bezpowrotnie tracę możliwość wyćwiczenia gotowości na każdy nieprzewidziany atak. TEGO NIE DA SIĘ ZROBIĆ INACZEJ NIŻ JEST ĆWICZONE TO TERAZ! Opanowanie do perfekcji ruchu, osiągnięcie dużej szybkości dzięki płynności (a nie sile) i ćwiczenie umysłu (o którym pisał dużo Graf) - nie wydaje mi się, żeby cokolwiek innego "zadziałało". Abstrahując od faktu, że japończykom (i nam ćwiczącym np. wspomniane iai) mało zależy na osiągnięciu tego co europejczycy uznają za "skuteczność".
keylan
Posty: 123
Rejestracja: 23 grudnia 2010

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: keylan »

zz_top pisze: "Japońce" nie mają poczucia, że trzeba coś weryfikować, bo (moim zdaniem słusznie) uważają, że skoro tak zostało to wymyślone to znaczy, że tak jest OK.
Patrząc z punktu widzenia calej filozoficznej nauki wschodnich to tak.
Ale patrząc z punktu widzenia skutecznej walki to wkleje jeszcze raz ten filmik:

http://www.youtube.com/watch?v=7Fx5Ts9i-MM

nie jest ok, robiliśmy dokładnie to samo, krok w tył, krok w przód z uderzeniem. Aż pzyszły solidne sparingi i pokazały że jest to nieskuteczne, że uderzac trzeba w chwili robienia kroku w tył centymetr za tym jak ostrze przeciwnika mineło nasze, inaczej przeciwnik cofnie broń i się nadziejemy na jego sztych albo walnie nas cieciem od dołu.
No bo pomyślcie - jak do cholery zweryfikować takie iaijutsu!???
nie wiem kompletnie ni znam się na japońskich sztukach walki.
chodzi o wyciąganie miecza z jednoczesnym atakiem?
osiągnięcie dużej szybkości dzięki płynności (a nie sile)
1.żeby przeciąć skórę, mięśnie i kości trzeba użyć siły.
2.tak mieśnie działaja że jak uderzaz szybko to uderzasz tez mocno, optymalizacja uchu działa przy skomplikowanych akcjach, ale prosty zornhau z góry szybszy bedzie jak walniesz z całej pary, tu nie masz co optymalizować.
Abstrahując od faktu, że japończykom (i nam ćwiczącym np. wspomniane iai) mało zależy na osiągnięciu tego co europejczycy uznają za "skuteczność".
całkiem możliwe, dla mnie skuteczność to jak najszybsze zdjęcie przeciwnika bez strat własnych, styl i efektowność mnie nie interesuje, jak jest u 'japończyków"?
Awatar użytkownika
zz_top
Posty: 74
Rejestracja: 2 marca 2008
Lokalizacja: Białystok

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: zz_top »

U japończyków (tłumacząc z polskiego na nasze) ćwiczysz optymalizację ruchu, płynność i coś co nazwać można "duchem walki". Jak najszybsze zdjęcie przeciwnika bez strat własnym powinno ci wyjść "mimochodem" :-)
Shouryu

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Shouryu »

Keylan, jak czytam co wypisujesz, to widze, że jeszcze dłuuuga droga przed tobą.

1 SMDF 2008 udowodnił, że wystarczy minimalna siła, trochę techniki i ostry miecz, a obrażenia będa olbrzymie.
2 To jak działają mięśnie nie jest takie proste jak piszesz. Będąc "luźnym" jest sie szybszym, niz napinając mięśnie i używając całej ich siły.

Na filmie z twojego linku sa kendocy. Komu jak komu, ale im nie zarzucisz, że nie sparują.
A skoro ćwicza tak jak widać a potem sparują to chyba cos w tym jest. Zwłaszcza ze panowie na filmie mieli wysokie dany. A w sportach walki bez staryu w zawodach, stopnia sie nie dostaje.

Ps Nie mogłem sie powstrzymać . :D
Tomashi pisze:This is madness! :D
NO! Obrazek This is Sparta!
Awatar użytkownika
ADALBERTUS
Posty: 114
Rejestracja: 10 grudnia 2006
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki
Kontakt:

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: ADALBERTUS »

Witam
Teddy pisze: Przy czym Adalbertus, nie do końca jestem pewny czy mnie nie podpuszczasz :)
Jak napisałem w poprzednim poście, moje pytanie nie ma żadnych podtekstów, choć przyznaję, lubię czasem dyskutanta "wpuszczać w maliny" :-)
Po prostu jestem absolutnym laikiem w tym temacie - dla mnie mieszkaniec Okinawy to tak samo Japończyk, jak mieszkaniec dowolnej innej części Japonii. Wszak Okinawa w Japonii leży.
Tym bardziej dzięki za wyjaśnienia.

Pokłony Adalbertus
"Quidquid agis, prudenter agas et respice finem"
Teddy
Posty: 326
Rejestracja: 1 lutego 2008
Lokalizacja: Warszawa

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Teddy »

Cześć Adalbertus

Pod Twoim impulsem zagłębiłem się deczko w temat Okinawy, i tak:

Przed najazdem Klanu Satsuma w 1609r. było to niezależne królestwo Ryukyu i był to jednak odrębny naród bo mieli swój język okinawski, wprawdzie zaliczany do grupy języków japońskich ale tak inny że nie zrozumiały dla Japończyków. Na przykład samurai to na Okinawie nazywał się pechin, a daimio to ueekata lub oyakata. Oczywiście przez te setki lat panowania klanów japońskich, Okinawańczycy przejęli język, obyczaje, stroje i kodeks Bushido od Japończyków, dlatego tak ich postrzega się jak właśnie ty sam myślałeś. Ale takie całkowite "zassanie" do Japoni wysp Ryukyu nastąpiło dopiero w 1879r. gdy rząd Meiji powołał tam Prefekturę Okinawa.
I jeszcze jedna ciekawostka, że "kara te" lub "te" lub "to te", czyli karate oraz całe kobudo, nie było trenowane w ukryciu przez chłopów z Okinawy, bo klan Satsuma zabronił posiadać ostrych narzędzi (lagenda o jednym nożu na łańcuchu przymocowanym do pala w środku wsi) tylko uprawiali to ludzie z kasty odpowiadającej samurajom. A i z tym zakazem mieczy i ostrych noży to też legenda bo znaleziono dokumenty z 1613 roku, że wojownik z Okinawy popłynął do Japonii do szlifierza aby mu przeszlifował jego miecze.
Ale to wszystko to całkiem odrębny temat i nie w tym dziale o sztuce miecza.

Teddy
pozdrawiam
Teddy

Bonsai to sztuka odtwarzająca piękno natury
keylan
Posty: 123
Rejestracja: 23 grudnia 2010

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: keylan »

Shouryu pisze:Keylan, jak czytam co wypisujesz, to widze, że jeszcze dłuuuga droga przed tobą.

1 SMDF 2008 udowodnił, że wystarczy minimalna siła, trochę techniki i ostry miecz, a obrażenia będa olbrzymie.
2 To jak działają mięśnie nie jest takie proste jak piszesz. Będąc "luźnym" jest sie szybszym, niz napinając mięśnie i używając całej ich siły.
w sobotę jesli będziesz to sprawdzimy, bedziemy ładować jak najszybsze zorny i zobaczymy czy uda się je pozbawić siły bez pozbawiania prędkości.
Na filmie z twojego linku sa kendocy. Komu jak komu, ale im nie zarzucisz, że nie sparują.
A skoro ćwicza tak jak widać a potem sparują to chyba cos w tym jest. Zwłaszcza ze panowie na filmie mieli wysokie dany. A w sportach walki bez staryu w zawodach, stopnia sie nie dostaje.
dzieki, moja opinia o kendo spadła jeszcze niżej.
Ps Nie mogłem sie powstrzymać . :D
Tomashi pisze:This is madness! :D
NO! Obrazek This is Sparta!
this is Poland ;P

@Okinawa, okinawczycy mają śmieszny akcent (chyba dialekt? Okinawa-ben jeśli dobrze pamiętam?), łatwo go europejczykowi zaczynającemu przygodę z japońskim zrozumieć, pierwsza praca ze słuchaniem na lekcjach zwykle jest własnie z okinawskim akcentem.
Shouryu

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Shouryu »

Keylan
Mógłbyś mniej cytować w swoich postach? Ograniczyć sie do zdań najważniejszych?
Łatwiej by sie czytało twoje wypowiedzi.

Skoro masz tak niska opinie o kendo, to nie ma innego wyjścia tylko zabrać cie do kendoków na trening. Znam sympatyczna panią sensei ( 2 dan kedno ). Na pewni z chcęcia, w praktyce, przedyskutyje twoje zdanie o kedno.
yakubu
Posty: 532
Rejestracja: 28 lutego 2007
Lokalizacja: Łódź

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: yakubu »

zz_top pisze:"Japońce" nie mają poczucia, że trzeba coś weryfikować, bo (moim zdaniem słusznie) uważają, że skoro tak zostało to wymyślone to znaczy, że tak jest OK.
I tu zz_top nie zrozumiales celu w jakim sie sparuje w japonskich sztukach walki... Nie sparujesz po to, by sprawdzic, czy Japonce dobrze czy zle wymyslili, sparujesz po to, by sprawdzic, czy ty robisz to jak oni wymyslili. Weryfikujesz nie sztuke walki, a siebie jako cwiczacego.
keylan pisze:2.tak mieśnie działaja że jak uderzaz szybko to uderzasz tez mocno, optymalizacja uchu działa przy skomplikowanych akcjach, ale prosty zornhau z góry szybszy bedzie jak walniesz z całej pary, tu nie masz co optymalizować.
Tu sie zgodze z shouryu, bo w kendo bardzo dobrze widac jakim bledem jest wkladanie calej pary w uderzenie - spiete miesnie = mniejszy zasieg, mniejsza predkosc reakcji, czesto bledna postawa, silne uderzenie godne kibola z bejsbolem a nie ciecie szermierza itd.
Shouryu pisze:Znam sympatyczna panią sensei ( 2 dan kedno ). Na pewni z chcęcia, w praktyce, przedyskutyje twoje zdanie o kedno.
Shouryu, nie strasz forumowiczow Sensei Morcinek, toc to przemila osoba :)
Awatar użytkownika
zz_top
Posty: 74
Rejestracja: 2 marca 2008
Lokalizacja: Białystok

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: zz_top »

I tu zz_top nie zrozumiales celu w jakim sie sparuje w japonskich sztukach walki... Nie sparujesz po to, by sprawdzic, czy Japonce dobrze czy zle wymyslili, sparujesz po to, by sprawdzic, czy ty robisz to jak oni wymyslili. Weryfikujesz nie sztuke walki, a siebie jako cwiczacego.
W iaido na przykład nic sie nie sparuje. W kenjutsu też nie słyszałem, żeby spraingi były częstą praktyką. Niezależnie od tego, czy uważasz sparing za sprawdzenie sztuki czy sprawdzenie siebie - w w/w realiach nie ma to żadnego wpływu na tok nauczania. Ot i tyle.
yakubu
Posty: 532
Rejestracja: 28 lutego 2007
Lokalizacja: Łódź

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: yakubu »

Ja zazwyczaj powoluje sie na wiedze senseiow - ci, ktorzy jednoczesnie cwicza kendo i iaido mowia, ze iai mozna tak naprawde zaczac cwiczyc dopiero wtedy, gdy w kendo ma sie 2-4 dana. Z czego to wynika? Oni maja szerokie spojrzenie na te sztuki i wiedza, ze bez odpowiedniego przygotowania, jakie nabywa sie w kendo podczas kontaktu z zywym przeciwnikiem, iaido tak naprawde nie ma nic wspolnego ze sztuka walki mieczem - co najwyzej moze byc to tylko sztuka jak np balet. I tych, ktorzy uwazaja, ze to co wymyslili Japonce musi byc dobre, taka opinia powinna przekonac.
ODPOWIEDZ