Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Znajdziesz tu samuraju wszystko co chciałbyś wiedzieć zarówno o swojej broni jak i o sztuce władania nią.

Moderator: Zarząd

Awatar użytkownika
[KoP]
Posty: 326
Rejestracja: 13 grudnia 2003
Lokalizacja: Warszawa

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: [KoP] »

Ale czy to oznacza, że jedyną miarą umiejętności jest to, kto mocniej uderzy i kto rozłoży większą ilość przeciwników na łopatki? To jest istotne, nawet bardzo, ale sprowadza rolę ćwiczącego do mięsa armatniego, które ma tylko siekać na polu walki.
Jeśli tak bardzo zależy nam wszystkim na przywróceniu "źródła" to czemu nie przywracać wszystkich aspektów, a tylko ten walki? W Japonii strefa duchowa, psychiczna i strefa fizyczna były bardzo mocno ze sobą związane.
Oderwaną od rzeczywistości tak dalece, że jej adoratorzy szukają tysiąca sposobów by broń Boże nie wrócić do źródła.
To może postarajmy się dojść do tego, czym to źródło jest. Bo szkoły miecza powstawały w XVI i XVII wieku, główną swoją popularność zdobyły właśnie w czasach "pokoju". Próba ignorowania 300 lat pokoju i bycia "lepszym niż Japończycy" nie wydaje się być dobrą drogą.
Czy źródłem będą wojownicy z Heian, czy wojacy Ashikagów, bushi broniący się przed mongołami, czy walczący z Ainami, a może oddziały dokonujące aneksji Korei? O jakiej postawie wojownika mówimy?
Sztuki walki wychowywały, nie tylko uczyły zabijania, ale były całym skomplikowanym procesem społecznym. Nawet w czasach pokoju były bardzo istotne, mimo, iż nie było aż tyle okazji do ich wykorzystania. Sprowadzanie całej filozofii do "uderz mocniej" jest ogromnym spłyceniem tego co w szkołach jest od 400 lat przekazywane.
Postawa bushi, jest procesem, który zmieniał się na przestrzeni wieków, dostosowywał się do panujących warunków, z czym 100 lat temu, dziś i za 50 lat będziemy mieć do czynienia. Zmienia się cel ćwiczeń, zmieniają się warunki, zmienia się społeczeństwo. Techniki zostają te same i dlatego tak bardzo o nie dbamy.
keylan
Posty: 123
Rejestracja: 23 grudnia 2010

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: keylan »

[KoP] pisze: A co do połamanych paluchów, dla niektórych jest to motywacja, dla innych nie. Ja uważam, że ktoś, komu udało się zadać łamiące cięcie, mógł jednak inaczej wyjść z tej sytuacji. Można było mieć większą kontrolę nad mieczem, nad polem walki i wygrać pokazując zagrożenie, a nie tnąc z całej siły.
połamane paluchy to najcześciej efekt złego sprzętu, czystego pecha itd. nie ma intencji by łamac kolegom cokolwiek (a przynajmniej wśród tych ludzi DESW których spotkałem).

Grafie jesteś hardcorem ;) zakłady o 1000zł, walenie młotkiem po palcach przegranych :shock: Mi wystarczy chęc nie zostania obitym :)

Janie czy Papa Stamm zamiatal Kulejem czy odwrotnie? IMO ktoś kto cię uczy nie musi miec lepszej motoryki i sprawnosci niż ty, ma miec większą wiedzę, umiejętność jej przekazania oraz zmobilizowania do wzrostu. Zobacz na skoki narciarskie to Małysz skacze a Tajner trenuje taki podział się sprawdza.
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: GrafRamolo »

Keylan nie jestem "hardcorem" nie robię tak, to był przykład co by trzeba robić by walka miała w pełni realne podłoże. Czytaj ze zrozumieniem.

Przykro mi Janie ale piszesz kompletne bzdury. Co więcej to co napisałeś świadczy o tym że masz bardzo niski poziom zrozumienia zarówno sztuk walki jak i sztuk w ogóle.
Sztukę tak samo iluzoryczną i łatwą do uwiedzenia jak współczesna rzeźba czy współczesne malarstwo...
O czym Ty piszesz? Po pierwsze sztuka iluzoryczna to rokoko czyli XVIIIw, Jej głównym zadaniem było oszukiwać widza, po drugie nikt nikogo niczym nie uwodzi obecnie. To nie jest zadanie sztuki. Co więcej mogę podać ci jednym tchem szereg przykładów na prace, które mają wręcz odpychać w swoim założeniu. Ponadto sztuka współczesna wymaga wiele większego zaangażowania intelektualnego niż dawna sztuka klasyczna. To że nie dostrzega się tego to nie wina sztuki a złego poziomu edukacji odbiorcy. Naprawdę nie wypowiadaj się kategorycznie na tematy o których masz wyrobione zdanie na podstawie ogólników gdzieś zasłyszanych. Miałem 5 lat historii sztuki i gwarantuje ci, ze po pierwsze nie było by Picassa, Duchampa albo Kandyńskiego bez Juan Pantoja de la Cruz albo Corrota. A po drugie wszystko co dzieje się w sztuce powiązane jest i nie można sobie od tak absta chować, że to co jest dziś to śmiecie a to co kiedyś to sztuka wysoka.

I tak samo jest w sztukach walki. Po prostu na pewnym poziomie sama motoryka nie zapewnia zwycięstwa, spotykasz drugiego równie dobrego przeciwnika i jedyny sposób to rozgryźć go intelektualnie. Tak samo jak stają wobec siebie dwie potężne armie, jasne można rzucić je naprzeciwko siebie i czekać, zapewne w końcu z którejś zostanie tych 100 zwycięskich żołnierzy ale to jest przejaw głupoty. Walki wygrywa się myśleniem a nie czystą brutalną siłą. Tak samo i pojedynki. A myślenie to aktywność mózgu. I tak samo jak rozwijasz mięśnie przez różne ćwiczenia tak samo rozwijasz mózg. Dlatego im więcej czytasz, słuchasz, oglądasz, zastanawiasz się. Tym lepszym szermierzem będziesz.(I to też nie byle czego bo są lektury, muzyka, filmy wartościowe i śmiecie, które nic nie wniosą do życia wewnętrznego) I ten proces nie trwa chwilę a całe życie, bo na to jak twój mózg pracuje składa się dorobek wszystkich twoich lat. Dlatego edukowany wojownik to mądry wojownik, który nie zginie łatwo bo myśli i potrafi przechytrzyć wroga.
Przykro mi jeśli negujesz przydatność mózgu jako narzędzia do walki.
Ale zakładając, że masz rację i cała podwalina psychologiczno filozoficzna jest nie potrzebna i będziesz najlepszy, pokonasz wszystkich, zostaniesz uznany za najlepszego szermierza, to co dalej? Osiągniesz cel i już nic ci nie zostanie, wtedy będziesz mógł po prostu zmienić hobby bo dojdziesz do końca. Pozbawiony warstwy intelektualnej nie będziesz miał już nad czym się zastanawiać i czego doskonalić.
Swoją drogą mi świetnie na zrozumienie centrum pomogło Tango, a na zmiany w rytmie uważam wyśmienita jest porządna muzyka jazzowa.

Gdyby nie było nawet w sporcie podłoża intelektualnego nie potrzebni byli by zawodnikom mentorowie, psychologowie. Weź przykład Fedora Emalianenko, jego autorytet ciężko podważyć. Ma wsparcie duchowe w postaci popa z którym prowadzi długie dysputy filozoficzne i sam mówi, że mu to bardzo pomaga w walce.

Widzisz dla mnie autorytet to ktoś kto może mi wytłumaczyć co zrobić by być lepszym. Bo idąc twoją drogą rozumowania to jeśli ci jakiś wielki dres zęby wybije to oznacza, że jest lepszy więc jest twoim autorytetem? Ja cenię myślenie i intelekt a o fizyczny aspekt mojego ciała zadbam sobie już sam.
Awatar użytkownika
Jan Chodkiewicz
Posty: 62
Rejestracja: 23 lutego 2010
Kontakt:

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Jan Chodkiewicz »

http://pl.wikipedia.org/wiki/Feliks_Stamm

Po pierwsze Feliks Stamm był zawodnikiem a po drugie czy bokserzy robią Kata i nie sparują? Papa był praktykiem i podobnie Kulej. Myślę, że szczególnie On chciał się sprawdzić ... i się sprawdzał.
Tutaj mamy sytuację gdzie ani Papa, ani Kulej nie chcą.

Co do Małysza, to wyobraź sobie że ćwiczy ciężko wiele lat, ale wcale nie skacze. Mimo to jest uważany za eksperta? Łapiesz?
Małysz wywalczył sobie imię wieloma zwycięstwami - na tym to polega, wszędzie tylko nie w "tradycyjnych" SW.

MÓZG W SW.

W którym miejscu neguje przydatność mózgu? Myślisz że gdybyśmy nie myśleli, mielibyśmy jakieś szanse w turniejach czy sparringach?
Jedyne co neguje to filozofię pacyfistyczną odrzucająca wolną walkę treningową - patrz http://reidojo.com/forum/viewtopic.php?t=2169
keylan
Posty: 123
Rejestracja: 23 grudnia 2010

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: keylan »

Jan Chodkiewicz pisze:http://pl.wikipedia.org/wiki/Feliks_Stamm

Po pierwsze Feliks Stamm był zawodnikiem a po drugie czy bokserzy robią Kata i nie sparują? Papa był praktykiem i podobnie Kulej. Myślę, że szczególnie On chciał się sprawdzić ... i się sprawdzał.
Tutaj mamy sytuację gdzie ani Papa, ani Kulej nie chcą.

Co do Małysza, to wyobraź sobie że ćwiczy ciężko wiele lat, ale wcale nie skacze. Mimo to jest uważany za eksperta? Łapiesz?
Małysz wywalczył sobie imię wieloma zwycięstwami - na tym to polega, wszędzie tylko nie w "tradycyjnych" SW.
wydaje mi się ze się nie zrozumieliśmy sie :) chodzi mi o rozdzielenie podstawy na jakiej ocenia się trenera a na jakiej ocenia się zawodnika.
Zawodnik (Małysz, Kulej czy Papa gdy startował) żeby uznać go za dobrego musi wygrywać.
Trener(Feliks Stamm) żeby być dobrym trenerem nie musi, ma wyszkolić uczniów tak by oni wygrywali i to ich zwycięstwa są miernikiem tego czy jest dobrym trenerem (w wypadku Tajnera to nie wiem czy on jest dobrym trenerem ale poza Małyszem nie trafił mu się żaden dobry obiecujący czy też jest kiepskim trenerem któremu trafił się jeden geniusz, w wypadku pana Feliksa widać mistrzowską rękę, ilość dobrych i znakomitych pięściarzy świadczy wystawia mu niesamowitą laurkę). Czy teraz mnie rozumiesz? :)
Myslę że twoje porównanie nie jest trafne, własciwsze było by małysz ćwiczy całe życie cięzko pod okiem tajnera, żaden z nich ani razu nie skoczył ale na podstawie stylu wykonywania ćwiczeń na sucho są oceniani jako dobrzy....

W Polsce jest dziwna mieszanka, mamy ludzi którzy są jednocześnie nauczycielami i uczniami, ale można to złożyc na karb tego że w Polsce całość sw tak wschodnich jak i dawnych europejskich dopiero raczkuje. Inaczej jest w wypadku sportów walki o długiej tradycji boks, judo, zapasy...

GrafRamolo pisze:Keylan nie jestem "hardcorem" nie robię tak, to był przykład co by trzeba robić by walka miała w pełni realne podłoże. Czytaj ze zrozumieniem.
Grafie dełem tam";)" myślałem że to czytelne że żartuję? :P
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: GrafRamolo »

W którym miejscu neguje przydatność mózgu? Myślisz że gdybyśmy nie myśleli, mielibyśmy jakieś szanse w turniejach czy sparringach?

Przepraszam mogłem nad interpretować.
Grafie dełem tam"Wink" myślałem że to czytelne że żartuję?
Przepraszam nie zauważyłem, spaliłem zatem niechcący żart.
Awatar użytkownika
Jan Chodkiewicz
Posty: 62
Rejestracja: 23 lutego 2010
Kontakt:

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Jan Chodkiewicz »

keylan pisze: Myslę że twoje porównanie nie jest trafne, własciwsze było by małysz ćwiczy całe życie cięzko pod okiem tajnera, żaden z nich ani razu nie skoczył ale na podstawie stylu wykonywania ćwiczeń na sucho są oceniani jako dobrzy....
OK. Pójdźmy krok dalej. Wyjaśnij mi proszę, czy można oceniać umiejętności na podstawie wykonywania ćwiczeń "na sucho"? Prowadzisz samochód na sucho? Pływasz na sucho?
Shouryu

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Shouryu »

Piloci uczą sie latać na symulatorach - czyli na sucho .
keylan
Posty: 123
Rejestracja: 23 grudnia 2010

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: keylan »

Jan Chodkiewicz pisze:
keylan pisze: Myslę że twoje porównanie nie jest trafne, własciwsze było by małysz ćwiczy całe życie cięzko pod okiem tajnera, żaden z nich ani razu nie skoczył ale na podstawie stylu wykonywania ćwiczeń na sucho są oceniani jako dobrzy....
OK. Pójdźmy krok dalej. Wyjaśnij mi proszę, czy można oceniać umiejętności na podstawie wykonywania ćwiczeń "na sucho"? Prowadzisz samochód na sucho? Pływasz na sucho?
hmmm zalezy gdzie położymy akcent, dla mnie stawiającego na walkę to nie (z resztą o to sie z tobą nie spieram :P) ale dla tych co stawiają akcent na sztukę w sztukach walki to jak najbardziej tak. Bierzesz sposób oceniania z np akrobatyki sportowej czy tańców na lodzie i możesz nawet zrobić zawody w wykonywaniu ćwiczeń na sucho. Inne podejście i tyle.
Przepraszam nie zauważyłem, spaliłem zatem niechcący żart.
oj no trudno :) ale mam nadzieję że kiedyś bede mógł u ciebie zamówić oprawę miecza w tedy wolałbym żebyś tego nie spalił ;)
Piloci uczą sie latać na symulatorach - czyli na sucho .

Nie prawda, symulator to tylko narzędzie do treningu i podtrzymania umiejętności, jedno z wielu, podstawą wyszzkolenia są loty rzeczywiste.
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: GrafRamolo »

:)

Problem moim zdaniem polega na czym innym. Jan postrzega kata jako nauka na sucho a sparing jako na mokro. Podczas gdy sparing w dojo z ochraniaczami też jest na sucho.
Wszystko co robisz w klubie jest na sucho. I tu Jan ma rację, weryfikacja była istotna, gdy pierwszy raz wychodziło się poza dojo/klub i miało przed sobą prawdziwego wroga następowała ogromna weryfikacja i często o ile szczęście sprzyjało cały światopogląd tego co do tej pory się nauczyło ulegał wywrotowi. I budowało się doświadczenia na nowo podczas walk.
Ale tego teraz już nie ma i nie będzie i trzeba się z tym pogodzić dlatego wszystko co robimy jest na sucho i uważam nie ma sensu się licytować kto jest bardziej mokry. Jedyny sposób odwzorowania walki moim zdaniem jest w umyśle każdego z nas, za pomocą odpowiedniego nastawienia wewnętrznego można spróbować się do tego zbliżyć. Widziałem ludzi którzy siedząc w bezruchu tak dobrze wizualizowali sobie zagrożenie że po takim seansie byli cali mokrzy ze strachu, jak dla mnie umysł jest potężniejszą bronią niż miecz i to on może nam przybliżyć dawne przeżycia.
Awatar użytkownika
Jan Chodkiewicz
Posty: 62
Rejestracja: 23 lutego 2010
Kontakt:

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Jan Chodkiewicz »

Shouryu pisze:Piloci uczą sie latać na symulatorach - czyli na sucho .
A wylatane godziny w prawdziwym samolocie też się liczą? Czy licencję pilota dostaje się po symulatorze? Szczególnie interesuje mnie sytuacja w wojsku....

Co do akcentu to się zgadzam. Jak umówimy się że jedno to choreografia/ akrobatyka etc. a drugie to weryfikowalne umiejętności sprawa staje się logicznie spójna i ciśnienie spada;)
GrafRamolo pisze::)

Ale tego teraz już nie ma i nie będzie i trzeba się z tym pogodzić
Walki na ostre u nas się nie zdarzają i trudno je ćwiczyć. Nie znaczy to, że nie mamy możliwości sprawdzenia tego co umiemy.

Mamy sprzęt treningowy, mamy sparringi i turnieje, uczymy i weryfikujemy swoje umiejętności właśnie tam. Fizyczne i Psychiczne.
Jeśli z jakiś powodów to Cię nie interesuje nikt Cię nie zmusi.
Jednak wciskanie, że tego nie ma jest jakimś absurdem. MASZ MOŻLIWOŚĆ sprawdzić co umiesz. Wystarczy chcieć.
Ostatnio zmieniony 29 grudnia 2010 przez Jan Chodkiewicz, łącznie zmieniany 1 raz.
Shouryu

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Shouryu »

Cała ta "dyskusja" jest bez celowa.

Kerikawon ma zaproszenie od Grafa. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Janek, nie dogadasz się z nikim, kto nie myśli w identyczny sposób jak ty.
Zatem nawet nie radze , żebyś udał się do "japończyków" sprawdzić ich umiejętności. Bo to się skończy wzajemna wymiana obelg, a nie czymś konstruktywnym. Najlepiej zapomnij o temacie, i zajmij się tylko swoja działką.
Bo co ci w sumie zależy na ?

Ps. Trzeba było od razu powiedzieć że aikido cię skrzywdziło :
http://budo.net.pl/viewtopic.php?t=70998
http://budo.net.pl/viewtopic.php?t=70660
Oni mają ten sam problem.
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: GrafRamolo »

Janie ja nie kwestionuje ze sparing jest fajną zabawą. Sprawdza to czego się nauczyłeś i jest jakimś tam wyznacznikiem umiejętności. Tylko nie ma za wiele wspólnego z prawdziwą walką. A mnie interesują procesy jakie zachodzą w głowie podczas prawdziwej walki. Nazywaj jak chcesz to, wymigiwaniem się, głupim główkowaniem ale po prostu to jest ta działka która mnie interesuje najbardziej. A aby to zrozumieć muszę dużo myśleć i staram się to robić.
Sparingu nie odmówię nigdy (na jakich kolwiek zasadach nie ma to dla mnie znaczenia), ale nie uważam go za cel sam w sobie i definitywny.
Awatar użytkownika
Jan Chodkiewicz
Posty: 62
Rejestracja: 23 lutego 2010
Kontakt:

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Jan Chodkiewicz »

Widzę Shoryu, że jak brak Ci argumentów to próbujesz skończyć dyskusję, albo zarzucasz mi jednotorowość myślenia. Bardzo wygodne.
Odpowiedz lepiej na moje argumenty, obal je, udowodnij że się mylę, że źle wnioskuje, albo że uogólniam - tak jak Keylan, czy Graf.
Irek spotka się z Grafem i bardzo dobrze. Może Sakura posparuje z Michałem. To są owoce tej dyskusji.
A mnie interesują procesy jakie zachodzą w głowie podczas prawdziwej walki. Nazywaj jak chcesz to, wymigiwaniem się, głupim główkowaniem ale po prostu to jest ta działka która mnie interesuje najbardziej. A aby to zrozumieć muszę dużo myśleć i staram się to robić.
Sparingu nie odmówię nigdy (na jakich kolwiek zasadach nie ma to dla mnie znaczenia), ale nie uważam go za cel sam w sobie i definitywny.

PROCESY PSYCHICZNE PODCZAS SPARRINGU

1. Poznanie taktyki walki przeciwnika. Rozpoznanie, próba Wywołania Cienia.
2. Dobór działań stosownie do przeciwnika i jego postawy.
3. Przygotowanie natarcia/ lub zaproszenie do kontry.
4. Natarcie
5. Ciągła uwaga przed w trakcie i po ataku, by nie otrzymać trafienia obopólnego i ewentualnie zmienić zamiar w trakcie akcji.
6. Wycofanie - ABZUG i dalsza kontrola przeciwnika, który na pewno będzie chciał nam oddać.

Myślisz że to Ci się nie przyda w walce na ostre? Jak chcesz wyćwiczyć takie zachowania?

Żeby to wszystko zrobić, trzeba dużo ćwiczyć i myśleć jednocześnie. W zamkniętym nawyku ruchowym nie ma szans by tego spróbować. Bez oporującego przeciwnika na zawsze pozostanie to teorią.
Ostatnio zmieniony 29 grudnia 2010 przez Jan Chodkiewicz, łącznie zmieniany 1 raz.
keylan
Posty: 123
Rejestracja: 23 grudnia 2010

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: keylan »

Jan Chodkiewicz pisze:
Shouryu pisze:Piloci uczą sie latać na symulatorach - czyli na sucho .
A wylatane godziny w prawdziwym samolocie też się liczą? Czy licencję pilota dostaje się po symulatorze? Szczególnie interesuje mnie sytuacja w wojsku....
jest odwrotnie, do zdobycia licencji potrzeba mieć X godzin wylatanych w realu, godziny w symulatorach sie do tego nie zaliczają, albo są zliczane osobno, przy czym symulator nie jest wymaganym elementem szkolenia - ułatwia szkolenie i obniża koszty, ale nie zastępuje, mówię to jako były uczeń-pilot.
Co do akcentu to się zgadzam. Jak umówimy się że jedno to choreografia/ akrobatyka etc. a drugie to weryfikowalne umiejętności sprawa staje się logicznie spójna i ciśnienie spada;)
Nie do końca tak, w ramach choreografii też będziesz miał weryfikowalne umiejętności, np doskonałe wykonanie z gracją szpagatu, tylko weryfikowanie bedzie wyglądało inaczej niż w wypadku full-contactowego sportu walki. tai-chi tez jest sztuką walki (a przynajmniej wg wielu adeptów tej sztuki) a na zawodach mają oceny za styl i poprawność wykonania. Cele inne, inna konwencja więc i inna weryfikacja.
Ale fajnie że ciśnienie spada bo przy za dużym ciśnieniu to ciężko w kibel trafić ;), a tak na serio cosnienie nie pomaga w dyskusji, zwłaszcza przez internet.
Jan pisze: Walki na ostre u nas się nie zdarzają i trudno je ćwiczyć. Nie znaczy to, że nie mamy możliwości sprawdzenia tego co umiemy.

Mamy sprzęt treningowy, mamy sparringi i turnieje, uczymy i weryfikujemy swoje umiejętności właśnie tam. Fizyczne i Psychiczne.
Jeśli z jakiś powodów to Cię nie interesuje nikt Cię nie zmusi.
Jednak wciskanie, że tego nie ma jest jakimś absurdem. MASZ MOŻLIWOŚĆ sprawdzić co umiesz. Wystarczy chcieć.
Hmmm myśle że tutaj Graf ma częściowo rację. Nawet spotkanie z Tobą na zawodach to nie będzie w 100% realna walka na śmierc i życie na gołe klaty. czyli nie będzie to 100% mokrości ;), powiedzmy 80-90% a wolne kata takie jak opisuje Graf to będzie powiedzmy 40-50%. I od każdego z nas zależy jaki poziom i sposób weryfikacji nam odpowiada.
Ostatnio zmieniony 29 grudnia 2010 przez keylan, łącznie zmieniany 1 raz.
Shouryu

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Shouryu »

I to jest właśnie brak myślenia.
Cały swój "program" oparłeś na binarnym założeniu :
sparring jest dobry
brak sparringu zły
Wartościujesz coś co samo w sobie żadnej wartości nie ma.
Albo jest sparing albo nie.
Podajesz argumenty które nie są argumentami . Bo nie maja żadnej wartości ( logicznej). Do poparcia tezy która też nie ma żadnej wartości.
Jak byś chciał wypełnić pustkę pustka. :roll:

To że nie mam ochoty dalej się z wami bawić w kotka i myszkę. Oraz siać demagogi i frazesów odbierasz jako moja słabość.

Aż tak jesteś monotematyczny w myśleniu ?
Awatar użytkownika
Jan Chodkiewicz
Posty: 62
Rejestracja: 23 lutego 2010
Kontakt:

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Jan Chodkiewicz »

Nie pisałem że sparring jest dobry. Pisałem jakie niesie za sobą korzyści.
Jeśli nie przedstawisz korzyści płynących z braku sparingów, dajmy sobie spokój z osobistą wymianą poglądów, bo zaczyna to być męczące. Ja silę się na argumenty, a Ty regularnie albo próbujesz zerwać dyskusję, albo uprawiasz tanią buddyjską retorykę.

KORZYŚCI PŁYNĄCE Z WOLNYCH WALK

1. Szybkość reakcji,
2. Szybkość postrzegania,
3. Myślenie operacyjne
4. Rozpoznawanie działań przeciwnika
5. Dostosowanie taktyki do przeciwnika
6. Obrona przed samobójczym/obopólnym trafieniem
7. Łamanie tempa
8. Trafianie w cel z siłą zdolną do zadania obrażeń
9. Opanowanie stresu i działanie w tych warunkach
10. Opanowanie bólu kontuzji i dalsza walka
Shouryu

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Shouryu »

Przeczytaj sobie jeszcze raz moje posty. Dokładnie. A nie wybiórczo.
I pokaz mi w których momentach serwuje "tanią buddyjska retorykę "?
Bo jeśli to ,że nie ma dalej ochoty rozmawiać z kimś do kogo nic nie dociera i wyrażam to , nazywasz zrywanie "dyskusji", to faktycznie - zrywałem - cale 2 razy.

Korzyści płynące ze sparringu:
1 Sprawdzenie w warunkach "polowych" znajomości przerobionego materiału.
2 Znajdowanie luk w technice.
3 Test sprawności fizycznej organizmu.
4 Wyładowanie nadmiaru energii.
5 Kojące działanie na psychikę.

Problemy
1 Wytwarzanie złych nawyków i odruchów.
2 U niektórych, wzrost agresywnych zachowań.
3 Niepotrzebna kontuzjogenność.

Sparring nie uczy:
1 Szybkość reakcji,
2 Szybkość postrzegania
3 Rozpoznawanie działań przeciwnika (chyba żeby przeprowadzać kilkanaście sparringów dziennie )
4 Obrona przed samobójczym/obopólnym trafieniem

Trafianie w cel z siłą zdolną do zadania obrażeń - od tego są cut-testy.

Sparring to metoda testowania zawodnika, a nie nauki.
Awatar użytkownika
Jan Chodkiewicz
Posty: 62
Rejestracja: 23 lutego 2010
Kontakt:

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Jan Chodkiewicz »

Przedstaw korzyści płynące z braku sparingów.

3. Kontuzjogenność jest przy braku ochraniaczy. Przy ich komplecie kontuzja zdarza się bardzo rzadko a sparing jest bardzo intensywny.

Co do cut-testów (które też są ważne) to odpowiedz na pytanie czy mata tatami oddaje, czy nie? Czy wyprzedza jak stoisz jak kołek i się lansujesz z ostrą bronią?

Co w takim razie uczy szybkości reakcji, postrzegania, rozpoznawania działań i obrony przed obopólem w walce z oporującym przeciwnikiem?

Jak wytłumaczysz fakt, że jakoś właśnie tylko tam buduje te cechy wraz z całą FG. Nie znam innych warunków, które zapewniają mi stałe zagrożenie, dają okna czasowe do wykonania techniki, grożą kontrą i jednocześnie mają w osobie przeciwnika skończony arsenał działań w pierwszym zamiarze i jednocześnie odpowiedzi odruchowych, które można wywołać przez przygotowanie.
Shouryu

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Shouryu »

Korzyści z braku sparringów, to brak negatywów płynących ze sparringów. Patrz wyżej.

Stary problem ochraniacze - realność. Im większa ochrona tym mniej realna walka. Im mniejsza tym większe ryzyko kontuzji. Kontuzje nie są niczym pozytywnym. Chyba że ktoś czerpie ( perwersyjną ) przyjemność z opowiadania ile miał "połamanych palców" itp.
Co w takim razie uczy szybkości reakcji, postrzegania, rozpoznawania działań i obrony przed obopólem w walce z oporującym przeciwnikiem?
Kata. Oraz ćwiczenia poszczególnych technik z partnerem. Ćwiczenia dynamiki , na sucho. Ćwiczenia dystansu i timingu, najczęściej z partnerem.

Tłumaczę to tym, że nie macie rozwiniętych narzędzi treningowych.
To że nie znasz innych warunków jest tylko twoja winą.

Nie rozumiem po co ci , oraz co ci daje ciągłe poczucie zagrożenia?
Awatar użytkownika
Jan Chodkiewicz
Posty: 62
Rejestracja: 23 lutego 2010
Kontakt:

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Jan Chodkiewicz »

1. Złe nawyki mogą się pojawić przy złym sposobie ćwiczenia. Jak wszędzie. Nie jest to cecha sparingów.
2. Wzrost agresji to raczej dobra cecha w walce, dopóki daje przewagę.
3. Kontuzyjność parz wyżej.

Mit o ochraniaczach jest jednym z moich ulubionych. Najczęściej głoszony przez tych co nie mają nawet maski. (wiem że Ty pewnie masz) Wiesz, że istnieje opcja, która pozwala na odczuwanie bólu i możliwość powtórzenia 100 razy realnego trafienia w ręce. Bez rękawic nie masz tej możliwości.
Jeśli ktoś idzie na berserka, jedyne co uzyska na turnieju to obopólne. Z czasem ta taktyka przestaje działać.
Układ jest prosty, albo pełna realności i brak trafień , albo 100 trafień.

Wybacz ale Kata do mnie nie przemawia. Faktycznie nie mamy narzędzi treningowych, sprzętu treningowego, turniejów i w ogóle nie praktykujemy.... Czysta teoria, zero praktyki.

Co mi daje poczucie zagrożenia natarciem/trafieniem .... hmm ... w walce ....dobre pytanie ..... Może w Kata znajdziesz odpowiedź....
keylan
Posty: 123
Rejestracja: 23 grudnia 2010

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: keylan »

Jan Chodkiewicz pisze: 2. Wzrost agresji to raczej dobra cecha w walce, dopóki daje przewagę.
w walce tak, pod warunkiem że cie nie zalewa krew i nie berserkujesz tylko kontrolowanie... ale w życiu agresja w wielu wypadkach pzeszkadza.
Mit o ochraniaczach jest jednym z moich ulubionych. Najczęściej głoszony przez tych co nie mają nawet maski. (wiem że Ty pewnie masz) Wiesz, że istnieje opcja, która pozwala na odczuwanie bólu i możliwość powtórzenia 100 razy realnego trafienia w ręce. Bez rękawic nie masz tej możliwości.
Jeśli ktoś idzie na berserka, jedyne co uzyska na turnieju to obopólne. Z czasem ta taktyka przestaje działać.
Układ jest prosty, albo pełna realności i brak trafień , albo 100 trafień.
nie widziałem twoich rękawic, ale wszystkie które do tej pory widziałem jednak ograniczały ruchy(zwłaszcza chwyt kciukowy) albo nie zapewniały dostatecznej ochrony(chłopaki z bractwa u nas trenuja w rękawicach obszytych filcem bez żadnych usztywnień - ale przy bohurtowej nawalance ręce tak nie ucierpią).
Przeszywka jest dość sztywna i może kos kto jest silny nie odczuwa tego ale dla mnie slabeusza stawia opór, spowalnia, do tego ta której teraz uzywam robi ze mnie ludzika michelina.
z tego co widziałem w zestawie przeszywka, plastron w wersji Gliwickiej i maska usztywnia sie mocno głowa.
Więc nie jest to tak że masz pełnie ruchów jak na gołe klaty. Jasne jest to dużo bardziej realne niż jakaś piankowa rura udająca miecz czy zatrzymywanie ciosów, ale mimo wszystko jednak wprowadza to już ograniczenia do realności walki.
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: GrafRamolo »

PROCESY PSYCHICZNE PODCZAS SPARRINGU

1. Poznanie taktyki walki przeciwnika. Rozpoznanie, próba Wywołania Cienia.
2. Dobór działań stosownie do przeciwnika i jego postawy.
3. Przygotowanie natarcia/ lub zaproszenie do kontry.
4. Natarcie
5. Ciągła uwaga przed w trakcie i po ataku, by nie otrzymać trafienia obopólnego i ewentualnie zmienić zamiar w trakcie akcji.
6. Wycofanie - ABZUG i dalsza kontrola przeciwnika, który na pewno będzie chciał nam oddać.
Tak, ale jest jeszcze kilka innych, ale z czystej przebiegłości ich nie zdradzę bo muszę mieć coś dla siebie :)
oj no trudno Smile ale mam nadzieję że kiedyś bede mógł u ciebie zamówić oprawę miecza w tedy wolałbym żebyś tego nie spalił Wink
HA! to zrozumiałem :)

Nawet spotkanie z Tobą na zawodach to nie będzie w 100% realna walka na śmierc i życie na gołe klaty. czyli nie będzie to 100% mokrości Wink, powiedzmy 80-90%
Ja bym powiedział 30% mnie emocje zbyt nie ponoszą, raczej to dla mnie przygoda niż wyzwanie.(nie umniejszam nikomu po prostu nie przeżywam tego tak)
KORZYŚCI PŁYNĄCE Z WOLNYCH WALK

1. Szybkość reakcji,
2. Szybkość postrzegania,
3. Myślenie operacyjne
4. Rozpoznawanie działań przeciwnika
5. Dostosowanie taktyki do przeciwnika
6. Obrona przed samobójczym/obopólnym trafieniem
7. Łamanie tempa
8. Trafianie w cel z siłą zdolną do zadania obrażeń
9. Opanowanie stresu i działanie w tych warunkach
10. Opanowanie bólu kontuzji i dalsza walka

Jak dla mnie racja, tyle że wszystko to można też ćwiczyć w wyodrębnionych sparingach zadaniowych lub konkretnych ćwiczeniach zwanych kata. Są to oczywiście fragmenty całości ale jak pisałem dawno na początku tu jest różnica sposobu edukacji ale powtórzę. U Japończyków poznajesz klocki i z nich budujesz cały domek, w Europie dają ci domek i poznajesz go sobie po mału całego. Ale nie chce mi się już powtarzać, że źle rozumiesz kata bo nie wyglądają one tak jak sobie to wyobraziłeś. A po cóż miał bym to powtarzać któryś raz skoro tyle razy mówiłem i na pewno nikt co do tego nie ma już złego wyobrażenia :wink:
keylan
Posty: 123
Rejestracja: 23 grudnia 2010

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: keylan »

Graf pisze:Ja bym powiedział 30% mnie emocje zbyt nie ponoszą, raczej to dla mnie przygoda niż wyzwanie.(nie umniejszam nikomu po prostu nie przeżywam tego tak)
hmm
od strony motoryki ruchu to jest pewnie jakieś 90% (tych kilka zabronionych akcji, i ograniczenia wynikające z ochraniaczy jednak odejmują)
taktyka walki, zmienność sytuacji i zachowań przeciwnika też jest bardzo bliska temu co jest na polu walki. tak samo zmęczenie oraz czasami funkcjonowanie przy dużym poziomie bólu.
nie da się odwzorować tylko strachu o własne życie i chęci mordu(tu jst 0%).
Ale juz strach przed trafieniem tak. Nie wiem czy miałes kiedyś na sobie przeszywkę i zarobileś w niej solidny cios? Ból czasami jest ogromny.
Ale nie chce mi się już powtarzać, że źle rozumiesz kata bo nie wyglądają one tak jak sobie to wyobraziłeś. A po cóż miał bym to powtarzać któryś raz skoro tyle razy mówiłem i na pewno nikt co do tego nie ma już złego wyobrażenia Wink
Czy mógłbyś opisać tak solidnie na czym polega o kata na wyższym poziomie? bo ja mialem do czynienia tylko z kata w karate na poziomie pierwszyh kilku lekcji.
Shouryu

Re: Spotkanie Miłośników Dawnego Fechtunku 2010

Post autor: Shouryu »

Keylan, Graf i Sakura już tłumaczyli co i jak z kata. Zobacz na bodaj 4 stronie tematu.
ODPOWIEDZ