Strona 1 z 2
zaatakowałem
: 26 czerwca 2004
autor: Hyakusen
vortal budo. sami impertynenci. nic nie rozumieją. sztuki walki sprowadzili do poziomu K1 i Vale Tudo, jakby w tym faktycznie była jakaś sztuka. szkoda że nie mogę pojeździć po polsce z jakąś kataną i pościnać paru łbów. przydałoby się chyba. swiat byłby piękniejszy bez miejsc takich jak vortal.
i czuję się wspaniale.
Re: zaatakowałem
: 26 czerwca 2004
autor: marciniak
bez sensu piszesz, chwalisz się zaatakowałes internetowo, że jesteś bohater. bez sensu, naprawdę.
Re: zaatakowałem
: 26 czerwca 2004
autor: Hyakusen
wiecej ci powiem - jestem jedynym samurajem który się na to odważył. naprawdę, jestem z siebie tak dumny że przed momentem zjadłem katanę. cudzą.
Re: zaatakowałem
: 26 czerwca 2004
autor: GrafRamolo
Etam ja jak cos mi sie nie podoba nie tykam tego i jusz. VB srednio lubie ale czasem costam skrobne jednak jusz coraz mniej mi sie tam chce pisac.
Moja rada zamiast tam sie meczyc z ludzmi olej ich, a czas zaoszczedzony wykozystaj na jakis fajny trening.
Re: zaatakowałem
: 28 czerwca 2004
autor: Tuszek
GrafRamolo pisze:Moja rada zamiast tam sie meczyc z ludzmi olej ich, a czas zaoszczedzony wykozystaj na jakis fajny trening.
w pelni sie z tym zgadzam

Re: zaatakowałem
: 7 sierpnia 2007
autor: HIROTARU_SAN
Potwierdzam, VORTAL BUDO to siedlisko nietoleracji i ograniczenia umysłowego - wnioskuję średnią wieku na poziomie 12 lat
Re: zaatakowałem
: 7 sierpnia 2007
autor: Gaweł
o przepraszam, ja mam prawie 40
fakt ten poziom tolerancji jest zaprawdę niewielki
Re: zaatakowałem
: 7 sierpnia 2007
autor: h0rant
Ja pozwolę sobie wtrącić tylko tak na marginesie: na Vortalu Budo się nie wypowiadałem, ale sporo tematów śledziłem i ogólnie wczytywałem się w zawartość. Faktycznie występuję tam swoista tendencja do "mistrzowania" kto wie lepiej coś od kogoś, kto jest bardziej samurajski od samuraja i japoński od Japończyka. Komiczne to to, bo pokazuje jak mały dystans ludzie mają do swoich pasji, o jakie głupoty potrafią się spinać, jak małostkowi i (chyba) niedowartościowani są, jeżeli muszą pompować swoje nadwątlone ega danami, tytułami tak by wszyscy wszem i wobec wiedzieli "co to nie on"
Niestety na podłożach często rywalizacyjnych wychodzi nasza "polaczkowość".
Jako, że dopiero temat zauważyłem: Hyakusen swoją wypowiedzią wstępną, nie bierz sobie tego do serca, udowadniasz, że pod względem emocjonalnym raczej nie odstajesz od ludzi, których z taka weną ganisz. Jakkolwiek rozumiem Twoje zażenowanie, tak jeżeli juz powołujesz się na archetyp samuraja (nie wiem na ile serio, na ile nie poważnie) tak powinieneś chyba wiedzieć, że samuraj powinien panować nad nerwami i emocjami. Pragnienie ścinania łbów raczej za tym nie przemawia...
Pozdrawiam i naprawdę bez urazy.
Re: zaatakowałem
: 8 sierpnia 2007
autor: HIROTARU_SAN
Gaweł pisze:o przepraszam, ja mam prawie 40
fakt ten poziom tolerancji jest zaprawdę niewielki
JA także
Ale na BUDO juz sie nie pojawiam ...
pozdrawiam
Re: zaatakowałem
: 9 sierpnia 2007
autor: Timek
A po co wam Vortal-Budo, macie Reidojo i tu dyskutujcie o tym co was interesuje. Tam jest masa "mistrzów" i "znawców" , tu są ( przynajmniej takie moje odczucie) pasjonaci, a to wg. mnie duża różnica.
Re: zaatakowałem
: 13 sierpnia 2007
autor: Ihei
Odkąd pamiętam to na sztukach walki były takie klimaty.
Ostatnio mój kumpel absolutny amator (nic nie trenuje, oprócz voojitsu) pokazał mi kilka sztuczek, których się nauczył z telewizji. Bójka to nie walka sportowa i nigdy nic nie wiadomo, więc te wszystkie spory są niedorzeczne.
Re: zaatakowałem
: 28 sierpnia 2007
autor: Hyakusen

to juz 3 lata
oczywiscie, zazenowany bylem vortalem budo i pewnie dalej jestem. a reszta wypowiedzi to czysty zart oczywiscie.nie czulem sie na silach zeby sie pojedynkowach i licytowac i tutaj

Re: zaatakowałem
: 29 sierpnia 2007
autor: h0rant
W takim razie przepraszam Hyakusenie za najazd i zwracam honor

Po prostu wypowiedzi na ofrach/GG są pozbawione emocjonalności prawdziwych rozmów, toteż często trudno "wyczuć" zamysł wypowiadajacego.
Re: zaatakowałem
: 30 sierpnia 2007
autor: Hyakusen
nic sie nie stalo, nie bralem do serca krytycznych uwag wtedy

swoja droga, udalo mi sie dociagnac temat na vortalu az przez, jelsi dobrze pamietam, 4 strony ? nawet wiecej, kilka miesiecy dalej byl wyswietlany jako najbardziej aktywny, czy jakos tak.mial tez bardzo duzo odslon, ciekaw jestem ile osob zgadzalo sie z tym co w srodku ale nic nie napisali
smieszna historia

Re: zaatakowałem
: 24 września 2007
autor: Mr Smail
a co tam sie dzieje na tym tym vortalu - juz dawno nie zagladalem

Re: zaatakowałem
: 24 września 2007
autor: Hyakusen
ha, mozna wpasc tam z mieczem i zrobic to co zatoichi lubil robic najbardziej, tyle ze czasu nie starczy....
Re: zaatakowałem
: 25 września 2007
autor: Ihei
Ostatnio przeglądałem z ciekawości co tam o karate napisali i większość dyskusji traktowała o tym czy nadaje się na ulicę, czy nie nadaje się na ulicę... Jak poczytałem jak jakiś gość mówił o super szybkich seriach ciosów jako głównej sile shotokan to trochę zesłabłem. Dla mnie główną cechą karate były zawsze bloki i to nieustannie piłuję z nader nędznymi skutkami (bo to jest trudne).
Natomiast drugą ciekawostką, którą tam spotkałem to nacisk na sparingowanie jako formę nauki. Do niedawna też myślałem, że to takie ważne, aż nie zdarzyło mi się skonfrontować z bardziej zaawansowanymi uczniami. Fajny byłem bo udawało mi się parę ciosów uniknąć (bo się cofałem) ale jak trzeba było przejmować inicjatywę, to cała nędza się pokazywała. Teraz to myślę już tylko o doskonaleniu technik podstawowych tak jak pisał Nakayama, bo bez tego to mogę tylko "wiatraki" robić.
Jak dla mnie to większość osób co trenuje sztuki walki, chce jak najprędzej stać się niepokonanymi. Innymi słowy, boją się porażki. Mi się wydaje, że przegrywanie to ważna umiejętność w życiu i może o to chodziło mistrzom.
Re: zaatakowałem
: 25 września 2007
autor: GrafRamolo
Rozpatrywanie sztuk walki pod względem przydatności na ulicy jest równie śmieszne jak porównywanie samochodów i spekulowanie, którym da się najlepiej uciec przed policją.
90% to umysł i w nim kryje się prawdziwa sił i w nim zawiera się porażka lub zwycięstwo można znać 5 technik i pokonać kogoś kto zna 100 jeśli tylko się umie odgadnąć jego intencje i wywrzeć samemu odpowiednią presję a to zadanie umysłu.
Widziałem raz świetny pokaż wy wykonaniu japońskiego bardzo wysokiego dana w karate. Gość potrafił wygrać nie dotykając przeciwnika. Nie były to czary jakimi chwalą się często amerykańscy "mistrzowie". On po prostu obserwując przeciwnika wnioskował po jego pozycji i zachowaniu co zamierza zrobić i jak zaatakować i od razu ustawiał się w sposób który dawał przeciwnikowi do zrozumienia że wyczuł jego intencje i jest przygotowany na dany atak. To tak skutecznie rozbijało plany i skupienie atakującego iż nie wykonywał zaplanowanej akcji przechodził do innej i analogicznie sprawa się powtarzała. Zwykła bio motoryka połączona z psychologią.
To jest moim zdaniem coś na co należy zwracać uwagę podczas sparingów.
Re: zaatakowałem
: 25 września 2007
autor: Gaweł
A moim skromnym zdaniem temat "skuteczności" sztuki walki "na ulicy" nie jest całkiem pozbawiony sensu.
Jeżeli celem ćwiczącego jest "piękno ruchu", rozwój psycho-ruchowy i już ... to OK.Powyższy problem nie istnieje.
Jeżeli jednak ćwiczący poprzez trening np. Karate chce mieć "narzędzie" dla większego bezpieczeństwa siebie i najbliższych to co?
Uważam,że Karate można ćwiczyć tak, aby spełniało rolę zarówno jako środek samorozwojuj jak i dobrą metodę samoobrony. Tak ja przynajmniej staram się to robić.
Grafie, ta "potęga umysłu" w moim mniemaniu musi być poparta kapitalnymi umiejętnościami technicznymi. Jeżeli posiadasz takowe umiejętności, twój umysł jest spokojny, bo wiesz, że dasz sobie radę. Jeżeli zaś takiej pewności nie masz... Twój umysł nie będzie spokojny.
Poza tym jest jeszcze coś takiego jak determinacja.
Re: zaatakowałem
: 25 września 2007
autor: Hyakusen
sztuka walki z samej swojej nazwy wyklucza element motoryki sluzacy tylko fizycznosci, to tak jak powedziec ze poeta pisze wiersze zeby zarobic na zycie.
dosc mocne naduzycie.
Re: zaatakowałem
: 25 września 2007
autor: GrafRamolo
Grafie, ta "potęga umysłu" w moim mniemaniu musi być poparta kapitalnymi umiejętnościami technicznymi. Jeżeli posiadasz takowe umiejętności, twój umysł jest spokojny, bo wiesz, że dasz sobie radę. Jeżeli zaś takiej pewności nie masz... Twój umysł nie będzie spokojny.
Masz racje.
Cała magia polega na tym iż ćwicząc ciało ćwiczy się też i ducha, a ćwicząc ducha ćwiczy się i ciało. Mistrzowie jednym ruchem rozkładają przeciwnika i nie wprawne oko widzi w tym jedynie ruch a natomiast mistrz mówi o energii sile umysłu i jedności z otoczeniem. A prawda leży po środku bez jednego nie ma drugiego i na odwrót ale myślę że im kto dalej w wiedzy, tym nudniejsze stają się dla niego wiecznie powtarzane ruchy i skupia się na psychice i nie materialnej stronie sztuk walki a im kto mniej umie tego bardziej fascynuje sprawność ruchowa. Ale oba elementy są równie ważne.
Teoretyzując: posiadając dobrze wykształconą psychikę można więcej zdziałać niż jak by tylko być sprawnym fizycznie. Ale ćwicząc nie da się tych elementów rozdzielić w skutek czego dysponujemy oboma tymi narzędziami na raz i od nas zależy w jakich proporcjach będziemy się nimi posługiwać.
Re: zaatakowałem
: 26 września 2007
autor: Ihei
Z drugiej jednak strony, jak oglądam czasem jakieś stare filmiki gdzie walczą wielkie postaci, to zwykle rozstrzygają walki banalnymi i najprostszymi uderzeniami. Mistrzowski jest timing, wyczucie intencji przeciwnika, ustawienie się, szczelna zasłona, lub udawanie braków w zasłonie, a nawet sprowokowanie przeciwnika do ataków takich jakie były na rękę mistrzowi.
Re: zaatakowałem
: 26 września 2007
autor: Hyakusen
Gaweł pisze:"potęga umysłu" w moim mniemaniu musi być poparta kapitalnymi umiejętnościami technicznymi. Jeżeli posiadasz takowe umiejętności, twój umysł jest spokojny, bo wiesz, że dasz sobie radę
sprowadzanie potegi umyslu do zwyklej pewnosci siebie jest , jak napisalem wyzej, mocnym naduzyciem.
Re: zaatakowałem
: 26 września 2007
autor: Gaweł
A czy uważasz, że pewność siebie (w dobrym mniemaniu tego słowa) nie jest elementem tej "potęgi'? Nie stawiam znaku =. Mówię o pewnym elemencie. Uważam, że na płaszczyźnie sztuk walki, załóżmy że Karate taka pewność siebie jest niezbędna. Pewność siebie poparta umiejętnościami i wiedzą. Pewność siebie w dobrym tego słowa znaczeniu.
Wielcy mistrzowie i ich dominacja nad przeciwnikiem.
Na tych filmach, to jednak wiele rzeczy/akcji dzieje się na pewnych, określonych zasadach czy regułach. Nic nie umniejszam tym mistrzom, tylko ja osobiście nie odbieram tego tak entuzjastycznie.
Ale nie będę sprowadzał dyskusji a'la Vortal Budo i dzielił się wątpliwościami. Moje własne doświadczenia skłaniają mnie jednak do pewnych wniosków.
Re: zaatakowałem
: 26 września 2007
autor: GrafRamolo
Prawda taka że wszystkie pokazy i treningi są w jakimś stopniu udawane. Prawdziwa jest tylko nie sportowa walka.
I tylko od nas zależy czy dany pokaz przyjmujemy i wierzymy w w niego czy odrzucamy.
To też duża sztuka umieć samemu ocenić co jest wartościowe a co nie.