Mój pierwszy post na "japońskich" forach
Jak to jest ze szkolnictwem japonskim? Bo obiegową opinią jest iż w japonsich szkołach dzieciaki zachrzaniają od rana do nocy,zawaleni materiałem,rywalizację w czasei egzaminów...Czy taka jest prawda? Pytam lepiej zaorientowanych we współczesnych japońskich realiach. Bo co jak co ale szkolnictwo jest w każdym kraju,a jednocześnnie jest wszędzie inne,więc w sumie łatwo je porównać...
Anatomy (n): something everyone has, but which looks better on a girl
Tak to prawda maja tam ze szkolnictwem niemaly raban. Sa nawet egzaminy do przeczkola ale poniewasz w tym wieku dzieci sa za male rzeby pisac i czytac egzaminy te wypelniaja za nie ich rodzice.
A jak jusz sie chodzi do normalnej szkoly to ma sie zajecia podstawowe czyli jak u nas iles tam godzin zajecia dodatkowe by nadazyc za programem i wiekszosc dzieci bierze jeszcze korepetycje.
Dlaczego niby filmy miyazakiego sa tak lubiane? Poruszaja one gluwnie tematy jak to bylo kiedys (nie tak dawno stosunkowo) kiedy jeszcze japonia byla zacofanym ciut krajem i nauki bylo mniej. Ten temat naprwno bardzo podoba sie japonczykom bo budzi ich wspomnienia...
Tiaa przez to cale zawaleniem robota dzieciaki w Japoni swiruja i sie wyzynaja nawzajem, swego czasu pewno ktos z tu zgromadzonych ogladal na discovery taki dokument. Mnie az w fotel wtkalo.
Urocze
Choć trzeba przyznać,że sytuacja jest niezbyt zdrowa.
Dlaczego niby filmy miyazakiego sa tak lubiane? Poruszaja one gluwnie tematy jak to bylo kiedys (nie tak dawno stosunkowo) kiedy jeszcze japonia byla zacofanym ciut krajem i nauki bylo mniej. Ten temat naprwno bardzo podoba sie japonczykom bo budzi ich wspomnienia...
Nie miałem wogóle o tym pojęcia . Ciekawe, ciekawe.
Anatomy (n): something everyone has, but which looks better on a girl
Ta szkolnicza i zawodowa paranoja doprowadziła przecież do powstania słynnego "syndromu ucieczki", kiedy to nastolatek (albo i dorosły) zamyka się w pokoju i odmawia kontaktów ze światem zewnętrznym, a rodzice donoszą mu tylko jedzenie pod drzwi (jak się ma w pokoju sieć i dostęp do sklepów wysyłkowych, to można tak przeżyć i 5 lat...).
Chifuretsu pisze:Ta szkolnicza i zawodowa paranoja doprowadziła przecież do powstania słynnego "syndromu ucieczki", kiedy to nastolatek (albo i dorosły) zamyka się w pokoju i odmawia kontaktów ze światem zewnętrznym, a rodzice donoszą mu tylko jedzenie pod drzwi (jak się ma w pokoju sieć i dostęp do sklepów wysyłkowych, to można tak przeżyć i 5 lat...).
Coś mi się kiedyś o uszy obiło.
Chyba się to po japońsku hikikomori nazywa.
Bardzo możliwe, wrodzone lenistwo nie daje mi tego w tej chwili sprawdzić, ale pamiętam, że był o tym parę miesięcy temu bardzo ciekawy dokument na Dwójce.
Oskar - rodzice płacą, oni się potrafią latami nie przyznawać, że dziecko zrobiło coś takiego, nawet przed sąsiadami, bo im wstyd, że zawiedli społecznie...
Trzeba by jeszcze znaleźć dwie takie baby, co ze sobą wytrzymają w jednym pokoju tyle czasu .
A, a propos Twojego zapuszczania, jak tam Twe obecne średnie zużycie żelu?
i wtedy zacznie sie koszmar od jakis 2 miesiecy jestem na etapie ze "zel - shit - mi - da" i niestety nie sa wlosy za bardzo posluszne bez niego :>
Zycze wytrwalosci