Re: różne podejście do mieczy.

Dzial o wszelakiej broni japonskiej, kyu(łuk), naginata, nagamaki, kakae zutsu (bron palna) nunchaku, kama, tonfa, jite i co wam do glowy przyjdzie!

Moderator: Zarząd

Awatar użytkownika
RKGalery
Posty: 616
Rejestracja: 6 września 2006
Lokalizacja: Łódź

Re: różne podejście do mieczy.

Post autor: RKGalery »

Luz- rozmawiamy przecież, nie traktuję tego ambicjonalnie. Nie wiem czy te adresy Ci będą odpowiadać ale np. jeśli szukasz ładnych i nie fałszowanych ostrzy z epoki to choćby siostry Kashima prowadzą bardzo miły "sklepik" i dość często daje się tam znaleźć ładne miecze poniżej 400 000 yenów, mają też świetnego (i niedrogiego) togishi, rzetelnie fotografują no i w razie jeśli coś nie pasuje możesz zwrócić ostrze. Załatwiają też o ile wiem wykonanie nowych ostrzy- w cenie porównywalnej z tą z allegro masz ostrze kute na zamówienie, pod Twoją specyfikację.

Z innych- dom aukcyjny Sloand & Keynon ma naprawdę bardzo ładne miecze od czasu do czasu (chociaż tu już trzeba patrzeć na ręce- inna rzecz że też masz gwarancję możliwości zwrotu w razie udowodnienia fałszerstwa).

Jeśli chodzi o e-bay: dzisiejsza aukcja Tima Eastmana chociażby- katana za wywoławczą 1800 $

Oczywiście- to nie znaczy że ten miecz z allegro nie podoba mi się (jest bardzo miły ... chyba) czy strasznie przeceniony ale... jak dla mnie to w dość wygórowanej cenie no i tak jak napisałeś- kot w worku z powodu fatalnych fotek.
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: różne podejście do mieczy.

Post autor: GrafRamolo »

RK to nie było nic ambicjonalnego tylko naprawdę ciekawości szukam rozwiązania problemu.

Znam podane przez Ciebie linki, ebay też często obserwuję, szlify świetne robi Shirotatsu gorąco go polecam i taniej niż w Japonii.

Jednak moje problemy są następujące, czasem naprawiam antyki ale to inna zupełnie dziedzina. Moje oprawy najczęściej lądują w mieczach do ćwiczeń. I lubię gdy miecz, który robię nie jest tylko eksponatem.
A taki miecz musi spełniać kilka właściwości. Musi mieć raczej powyżej 67cm. Gdyż takie zazwyczaj żądają klienci. Musi być zdrowy czyli mało szlifowany no i nie może być za stary bo jak dobrze wiesz krystalizacja jest dewastująca dla ostrzy z przeznaczeniem użytkowym. I tu pojawiają się problemy gdyż większość starych ostrzy odpada. A że staram się przykładać do opraw jak umiem dlatego też szukam czegoś lepszego niż masowa produkcja.
Awatar użytkownika
RKGalery
Posty: 616
Rejestracja: 6 września 2006
Lokalizacja: Łódź

Re: różne podejście do mieczy.

Post autor: RKGalery »

Fakt tylko jak sam wiesz (przepraszam, to raczej temat na osobny wątek)- miecze użytkowe z jakiej stali by nie było to jeśli są do tameshigiri naprawdę-naprawdę nie mają sensu w pełnym tradycyjnym szlifie. Co innego okazyjne cięcie pokazowe a co innego wykonywanie ich -powiedzmy - 40 podczas treningu który jest minimum raz w tygodniu. Jeśli nie tradycyjny szlif to prawdziwa hada nie ma sensu (bo nie będzie jej można właściwie wyeksponować)- lepiej sprawdzi się jakiś niby-damast. Taki miecz jak ten z Allegro kupiłbym np. na prezent dla swojego sensei- nawet jeśli ma wady o które można go podejrzewać (a mogę się przecież mylić tak jak napisałeś to kwestia fotek) to ciągle jest to ładny przedmiot do postawienia i chwalenia się znajomym, każdy kolekcjoner się ucieszy.

Z mieczy użytkowych (do cięcia) wykonywanych technikami plus/minus tradycyjnymi moim osobistym faworytem jest Kris Cutlery- już ostrza seryjne ma bardzo miłe a te robione na zamówienie nawet ekspertom zdarza się pomylić z nihonto. Gdybym miał wybierać ostrze do treningów to kupiłbym właśnie od niego- ale samo ostrze (zresztą- sprzedaje min. nieoprawione i bez mekugi ana) bo oprawy ma żenujące. Główny problem z nimi to szlif- ostrza mają prawdziwy i całkiem wyraźny hamon (niektóre olej, niektóre wodny) ale defaultowo są wykańczane raczej topornie (podejrzewam je o kwas szczerze mówiąc)- widziałem po obróbce przez togishi i było to niebo i ziemia. Nie wiem czy zdąży do mnie dojść przed spotkaniem bo zamówiłem żeby ocenić co i jak, w każdym razie na ostrze użytkowe, które czeka prawdziwa praca to póki co jest to mój ( sądząc po tym co piszą np. na Swordforum nie tylko mój) faworyt.

http://kriscutlery.com/japanese/japanese.html

Jeśli miałbym szukać czegoś bardziej wiernego a ciągle nadającego się do użytku to chyba dobrym wyborem jest seria tamahagane od Dynasty Forge (inne też mają dośc miłe ale- IMO- juz nie tak opłacalne)

http://www.dynastyforge.com/index.php

Mają dobre zdjęcia więc sam oceń co i jak, nie ma sensu żebym ja smęcił. Z tego co słyszałem (sam jeszcze od nich nie kupowałem) dbają o klienta także może warto. Różnica w cenie ciągle znacząca.

PS- co do szlifu- dziękuję oczywiście za radę, nie skorzystam bezpośrednio (jako klient) wyłącznie dlatego że sam zdecydowałem się na naukę właśnie tej "gałęzi" pracy nad nihonto. Kowali mamy już chyba paru, do opraw jestem "za cienki" a dobrych szlifierzy ciągle na lekarstwo więc może znajdzie się miejsce dla mnie, choćby jako "aficionado".
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: różne podejście do mieczy.

Post autor: GrafRamolo »

Widzisz ja jestem artystą i jak robię oprawy to czasem wolę poświęcić 3 dni więcej tylko po to by na przykład jedna roślinka była bardziej wdzięczna.

I to samo tyczy się ostrzy. Masz rację iż do tameshi szlif hadori nie jest konieczny i iż wtedy nie widać w 100% hada ale skoro ja poświęcam cały swój czas i energię dopracowując detale tego samego oczekuję po ostrzu.

Ponadto jeśli nie potrzebna jest hada czyli kucie warstwowe to i po co hamon można użyć nowoczesnych stali i zahartować całościowo optymalnie dobierając właściwości stali i cała reszta antycznych naleciałości.

Jeśli ćwiczysz mieczem to wiesz, że to jest sztuka zupełnie bez przeniesienia na rzeczywistość, nie praktyczna i bez realnego wykorzystania. Zatem po co robić kata? Po co męczyć się godzinami nad jednym ruchem? Ano z tego samego powodu, dla którego warto kuć miecze tradycyjnie. Dla każdego to będzie inny powód i każdy odnajdzie w tym coś dla siebie ale efekt jest ten sam. Dążenie do doskonałości.

I dla tego osobiście dążę do tej doskonałości i prawdę mówiąc dawno temu zostawiłem za sobą etap masówek i nie interesuje mnie nic a nic bo nie ma w nich tego czego szukam. Nie kupił bym sobie takiego ostrza nigdy, gdyż nie to mnie interesuje w mieczu dla mnie to zupełnie co innego, to jak bym szukał auta a ktoś mi chciał zaoferować łódkę. Nie jestem napaleńcem, który chce za wszelką cenę ciąć to co mnie interesuje to esencja a jaka esencja jest zawarta w czymś co ledwo przypomina to do czego nawiązuje?
Ponadto miecze masowe nigdy nie mogą być choćby porównywalne z nihonto z jednego prostego powodu.
Masowe miecze robią robotnicy, którzy myślą tylko o tym by zrobić co do nich należy i dostać zapłatę, nihonto robią artyści, którzy poświęcają całą swoją wiedzę i zapał by zgłębiać tą sztukę.
I jak dla mnie ten fakt rozdziela te dwa światy definitywnie.
Osobiście kupiłem sobie miecz z Japonii i jak na razie nie zamienił bym go na nic innego.

A wracając do tematu powiedź mi jaki sens ma cięcie co tydzień 40 mat?
To też jest przykład złej interpretacji.
To co w sztukach walki najważniejsze to myślenie! Ciąć tak, ale rozumnie, przy takiej ilości przestaje się myśleć a zaczyna robić maszynowo.

Ps a co do szlifu to wiem że szlifujesz i życzę ci jak najlepiej, tylko wspomniałem o Shiro bo robi kawał dobrej roboty. A jeśli twoje prace będą dobre a wszystko na to wskazuje to myślę że jak najbardziej jest miejsce, w końcu to rozwijający się rynek stosunkowo młody.
Awatar użytkownika
RKGalery
Posty: 616
Rejestracja: 6 września 2006
Lokalizacja: Łódź

Re: różne podejście do mieczy.

Post autor: RKGalery »

No mocno wyszliśmy za E-bay i Allegro :).

Masz rację, wszystko zależy od podejścia i do pewnego momentu jest to widoczne ale tylko do tego "pewnego momentu" (czy poziomu), do progu bo jak rozstrzygnąć co jest lepsze, ręcznie wykonana "artystyczna" klinga z naszej stali czy również ręcznie wykonana (bo maszynowo po prostu nie bardzo się da) "fabryczna" klinga z tamahagane ? Laka która nie sprawdza się w naszym klimacie i jest śmiertelnie trująca czy lakier który jest nieautentyczny. Ot- ciągłe dylematy od których pewnie nie uciekniemy a które wałkować będziemy jeszcze nie raz i nie dwa.

Nie podważam Twojego wyboru- koniec końców sam dla siebie zbieram wyłącznie ostrza oryginalne i z oryginalnymi oprawami także jest między nami jakiś punkt wspólny, po prostu trochę inaczej patrzę na miecze "użytkowe". Możliwe że się mylę i że za parę lat zmienię zdanie- tego wiedzieć nie mogę, każdy z nas ma jakieś tam argumenty i pewnie póki co przy tym zostanie.

Co do powtarzalności ćwiczeń... IMO pewne ruchy powinny być maszynowe i powtarzane tak często aż "wejdą w krew" ale raz że ćwiczę kendo więc nie pracuję z prawdziwym mieczem- może tam metodyka jest inna, dwa- ćwiczę stosunkowo krótko i boleśnie mało wiem.
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: różne podejście do mieczy.

Post autor: GrafRamolo »

No właśnie, podział na miecz użytkowy i nie. Dla mnie jest sztuczny, wprowadzony dość niedawno, po prostu ludziom szkoda używać czegoś za co dali majątek. Ale kiedyś nie było takiego podziału, miecz był mieczem i miał jeden cel, zabijać. Bogatsi posiadali droższe biedniejsi tańsze ale każdy był użytkowy.

A ćwicząc faktycznie trzeba niektóre ruchy robić maszynowo i odruchowo ale nikt nie zwalnia od myślenia.
Dlatego sztuki walki są takie trudne, bo choćby się robiło coś 10000 razy to za każdym pojedynczym powtórzeniem trzeba je robić tak jak by się je wykonywało tylko jeden jedyny raz, z pełnym zaangażowaniem świadomością ruchu i koncentracją i właściwą intencją.
Malując obraz trzeba zastanawiać się nad każdym pociągnięciem pędzla przestając myśleć łatwo się pomylić, robiąc xero myśleć nie trzeba ale każdy wie jaka jest różnica między oryginałem a xerografią.
Awatar użytkownika
RKGalery
Posty: 616
Rejestracja: 6 września 2006
Lokalizacja: Łódź

Re: różne podejście do mieczy.

Post autor: RKGalery »

Co do mieczy nieużytkowych- znowu: zasadniczo tak, ALE ;). Każdym mieczem możesz ciąć- po prostu w przypadku niektórych ewentualne zniszczenie klingi jest o wiele bardziej "bolesne". Nie inaczej było w "środowisku naturalnym"- miecze szczególnie cenne oszczędzano. Nie dlatego że nie nadawały się do użytku bojowego a dlatego że inne ich funkcje (choćby pamiątki rodowej) z czasem stawały się ważniejsze niż możliwość przecięcia czegoś. Dla mnie nasze miecze "z wysokiej półki" są odpowiednikiem właśnie takich rodowych memorabiliów.

Ciekawym przykładem- trochę już "spoza" głównego nurtu bo dotyczącym w gruncie rzeczy bardzo nielicznej grupy są tanto noszone oficjalnie przez daymio podczas pobytu na dworze. Sztylety te są całkowicie niefunkcjonalne, w tym znaczeniu że nie mają mekugi. Podobno miała to być demonstracja siły- "tak, mam miecz ale jestem tak potężny że nie muszę go nawet wyciągać".
Awatar użytkownika
GrafRamolo
Posty: 4000
Rejestracja: 17 listopada 2003

Re: różne podejście do mieczy.

Post autor: GrafRamolo »

A to ciekawe o tych tanto nigdy nie słyszałem. Ale rzeczywiście niezłe jak by to dziś określić pozerstwo ;)
Awatar użytkownika
Mizusashi
Posty: 171
Rejestracja: 28 marca 2005
Lokalizacja: Sopot

Re: różne podejście do mieczy.

Post autor: Mizusashi »

Wtrące się krótko i zacytuję Musashiego Miyamoto:

"Do not collect weapons or practice with weapons beyond what is useful."

wersja z ang wikipedii
"Baruh hashem ha'Meshiah, Jeshua. Baruh hashem Adonai."
Awatar użytkownika
zagajnik
Posty: 34
Rejestracja: 30 czerwca 2005
Lokalizacja: z magazynu, w którym zaopatrują się bociany

Re: różne podejście do mieczy.

Post autor: zagajnik »

A ta strona? Może będzie pomocna....

http://www.japanesesword.com/AntiqueSwo ... lySold.htm

PZDR Jacek
ODPOWIEDZ