Jan Chodkiewicz pisze:przy okazji czy faktycznie czyste przecięcie bambusa jest uważane za trudne w Koryu? Czy to po prostu normalne ćwiczenie?
trudno powiedziec czy trudne, to zawsze indywidualna sprawa
przy drugim tameshigiri w zyciu, cialem bambus owiniety tatami
bambus z braku mlodych zielonych, byl stary, twardy jak deska i mial ok 4cm srednicy, tatami bylo normalne.
przy pierwszej probie ciecia zle obliczylem zmiane sil przy przejsciu z maty na bambys i miecz zatrzymal sie ok 1 cm przed koncem bambusa, a miecz bardzo mocno skrecil, przy drugim i kolejnych cialem bez wiekszego problemu, ale przyznam ze cel stawial duzo bardziej wyczuwalny opor niz sama mata
mam tez gdzies fotki i filmik z tego ciecia, moge zapodac jesli ktos chce
Jan Chodkiewicz pisze:Co do odcięcia reki, to nie zakładałbym że odetnę, tylko tak bym się ustawiał (zejście) żeby nie dostać shomen a trafić w rękę... Takie europejskie zboczenie

moim zdaniem bardzo sluszne zboczenie

nie widze wrecz mozliwosci zeby zakladac inaczej, chyba ze ktos nigdy nie odbieral mocnego ataku
Sebushi pisze:Janie, prawidłowo przeprowadzona debana - technika wyprzedzająca, w tym przypadku na rękę, powinna być wykonana zanim przeciwnik uniesie miecz na maksymalną wysokość czyli jeszcze w momencie zamachu. Uszkodzenie ręki nawet bez jej odcięcia skutecznie uniemożliwia cięcie w głowę. Dodatkowo otwiera nam drogę do pchnięcia np. w gardło (co się chłop będzie męczył uszkodzoną ręką).
Nie ma więc potrzeby unikania cięcia przez zejście z linii ataku.
zgadza sie, ale technika wyprowadzone "chwile" po tym jak reka zaczyna opdac, uniemozliwia atakujacemu zmiane decyzji o samym ataku i/lub zmiane kierunku poruszania, w warunkach bojowych powoduje polaczenie sil ciecia (przeciwne wektory kierunku ruchu) i dzieku temu powoduje duzo wieksze zniszczenie
w kendo na pewno pykniecie lepiej zrobic w momencie wznoszenia - dystans jest tak maly ze nie ma na co czekac...
obstawialbym ze w boju tego momentu nie wylapiesz, gdyz faza wznoszenia miecza bedzie przebiegala w dystansie poza zasiegiem.
GrafRamolo pisze:Czyli na rycerza w zbroi działały tylko pchnięcia żadne cięcie nawet pod pachę nie miało sensu?
mnie sie wrecz wydaje ze walka na miecze w pelnych zbrojach to nieporozumienie, rycerz mial miecz po to by masakrowac niezbrojnych przeciwnikow, samemu pozostajac max dlugo bezpiecznym, w strategi bitwy, jesli byl w stanie pokonac np 10, czy 15 wrogow zanim sam pdal to bardzo dobry rezultat...
w walce pelnozbrojnej rycerz vs rycerz lepsza bylaby jakas wlocznia, moze ciezki topor... nie znam sie na rodzajach i nazwach broni europejskich i tylko glosno mysle
GrafRamolo pisze:Szermierz który sam się okalecza by wygrać to słaby szermierz chyba że jest to absolutna konieczność podyktowana jakimiś dramatycznymi okolicznościami. Takie jest moje zdanie..
zgadza sie, ale chyba w wiekszosci SW sa tzw techniki poswiecenia, wiec nie nalezy calkiem odzucac takiej mozliwosci
ponadto stajac by walczyc i przezyc lub nie, albo, wiesz ze nie mozesz przezyc, masz tylko wstrzymac tylu wrogow ilu zdolasz...
skaleczenie lub utrata 1 reki jest bez znaczenia...
tak sie jeszcze zastanawiam, zartobliwie, czy mozliwe jest ze te ryciny pokazujace techniki trzymania za miecz np:
1. pokazuja jak miecza trzymac nie nalezy
2. tak lap miecz tylko w ostatecznosci
3. jesli walczysz mieczem tepym, mozesz lapac takze tak
przepraszam za infantylnosc, ale z doswiadczenia wiem ze na stazach "reportezy" robia zdjecia czesto w sytuacjach kiedy prowadzacy akurat pokazuje - tak nie robcie bo (pstryk)

potem w swiat idzie zdjecie jak mistrz pokazywal technike
